Lewandowski ujawnia kulisy. Amerykanie zachwyceni. "Zacząłem dzwonić po chłopakach"

Bartłomiej Kubiak
- Nasza decyzja była podyktowana wartościami i solidarnością z Ukrainą. Nie było myślenia, jakie ewentualnie będą tego konsekwencje i co może się wydarzyć. Po prostu nie wyobrażaliśmy sobie wyjścia na boisko i grania przeciwko reprezentacji Rosji - powiedział Robert Lewandowski, który w niedzielę przed południem wraz z Anną Lewandowską byli gośćmi "Dzień Dobry TVN".

Rozmowę zdominował przede wszystkim temat wojny w Ukrainie. - Każdy z nas wierzy, że to szybko się zakończy, ale też zdaje sobie sprawę, ile już teraz jest w tym wszystkim cierpienia - mówił Robert Lewandowski, który w niedzielnym wydaniu "Dzień Dobry TVN" pojawił się wraz z Anną Lewandowską

Zobacz wideo "Mam dreszcze". Ukraiński piłkarz reaguje na decyzję Polaków [SPORT.PL LIVE #16]

- Z Anią byliśmy w 2014 roku w obozie dla uchodźców w Jordanii. To było po tym, jak wybuchła wojna w Syrii. Wiadomo, że teraz nie ma co tego za bardzo ze sobą porównywać, ale sytuacja jest trochę podobna. W tamtym obozie były setki tysięcy dzieci i już wtedy zobaczyliśmy, co znaczy wojna. Że w jednej sekundzie ludzie musieli spakować się i porzucić wszystko, co mieli. Zostawić całe swoje życie - opowiadał Lewandowski.

Robert Lewandowski: To było nie do przejścia 

O Lewandowskim ostatnio szeroko rozpisywał się "New York Times", który pochwalał decyzję reprezentacji Polski o tym, że sprzeciwiła się grze z Rosją w barażu o mundial. - Dla nas to nie była decyzja. Każdy z nas od pierwszych minut [wojny] - choćby tak jak ja, kiedy od razu zacząłem rozmawiać z Anią - miał swoje przemyślenia - mówił w niedzielę Lewandowski.

- Oczywiście jestem kapitanem, więc zacząłem dzwonić po chłopakach z drużyny. Chciałem poznać ich zdanie. A to nie dla wszystkich była taka sama sytuacja, bo mamy w zespole zawodników, którzy grali lub grają w lidze rosyjskiej i dla nich to wszystko jest jeszcze trudniejsze. Ale wszyscy byliśmy jednogłośni. Każdy widział, jak to wygląda i każdy z nas czuł, co trzeba zrobić - dodawał Lewandowski.

- Nasza decyzja była podyktowana wartościami i solidarnością z Ukrainą. Nie było myślenia, jakie ewentualnie będą tego konsekwencje i co może się wydarzyć. Po prostu nie wyobrażaliśmy sobie wyjścia na boisko i grania przeciwko reprezentacji Rosji. Że nagle ktoś z nas się przełączy i zapomni o tym, co się wydarzyło i co tam się dzieje. To było dla nas nie do przejścia - podkreślił Lewandowski.

FIFA, która milczała przez pierwsze dni rosyjskiej agresji wobec Ukrainy, w końcu przyznała Polsce wolny los. Zadecydowała, że Rosja - która jeszcze bezskutecznie próbowała odwoływać się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie - została zawieszona. To sprawiło, że drużyna Czesława Michniewicza awansowała bezpośrednio do finału baraży, gdzie 29 marca w Chorzowie powalczy o wyjazd na mundial ze zwycięzcą meczu Szwecja - Czechy.

Wcześniej, bo już w czwartek reprezentacja Polski zagra na wyjeździe towarzyski mecz ze Szkocją.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.