Czekaliśmy na te powołania od końcówki grudnia, gdy stało się jasne, że Paulo Sousa uciekł z reprezentacji Polski. Już wtedy ruszyła lawina domysłów, jacy piłkarze stracą na odejściu Portugalczyka, a kto może zyskać. I choć w głowach kibiców przewinęło się wiele scenariuszy, to pewnie nie znalazł się taki, co skutecznie wytypowałby poniedziałkowe powołania.
Czesław Michniewicz zaskoczył kibiców m.in. odkurzając Marcina Kamińskiego, 30-letniego stopera Schalke, który ostatni raz w kadrze wystąpił w 2018 roku. Ale dopiero prawdziwą sensacją jest powołanie 24-letniego Konrada Michalaka, który smak reprezentacji zna tylko ze zgrupowań młodzieżowych. Zresztą, skrzydłowy Konyasporu właśnie na kadrze U-21 poznał Michniewicza.
Ale my chcemy się skupić na piłkarzach, których Michniewicz nie zaprosił, choć do tej pory byli ważnymi ogniwami lub wydawało się, że powinni dostać szansę.
Jóźwiak zadebiutował w kadrze w 2019 roku. I od tej pory opuścił zaledwie dwa mecze (oba z San Marino). Jako pierwszy powołał go Jerzy Brzęczek, ale 23-latek i tak będzie uchodził za pupilka Paulo Sousy. Portugalczyk ślepo w niego wierzył, nawet gdy ten zawodził, jak na Euro 2020, czego kwintesencją był mecz ze Szwecją, który można byłoby określić "festiwalem niecelnych wrzutek". Jóźwiak nie popisał się także w ostatniej porażce 1:2 z Węgrami, gdy przez jego pomyłkę wypadliśmy z grona rozstawionych w barażach mundialu.
Michniewicz zaskoczył brakiem powołania dla Jóźwiaka, ale miał do tego święte prawo. Spójrzmy na jego sytuację klubową. Jóźwiak nigdy nie został pierwszoplanową postacią Derby County, choć dostawał wiele szans. W obecnym sezonie wystąpił w 17 spotkaniach i może pochwalić się zaledwie jedną asystą. To wyjątkowo mizerne statystyki, jak na ofensywnego skrzydłowego. Łącznie w klubie z Championship, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, rozegrał 64 mecze, strzelił jednego gola i zaliczył cztery asysty. Na dniach ma trafić do amerykańskiego klubu Charlotte FC, który dopiero debiutuje w MLS. Polak ma kosztować niewiele ponad milion funtów. Tak niska kwota transferu jest dość zaskakująca nawet jeśli uwzględnimy kłopoty finansowe Derby County. Wystarczy przypomnieć, że we wrześniu 2020 roku Lech Poznań sprzedał Jóźwiaka do Anglii za 4,3 miliona euro. To oznacza, że jego wartość spadła ponad trzykrotnie.
Na razie skrzydłowy nie przeszedł jeszcze testów medycznych, bo od kilku tygodni ma problemy z kostką. Miał wrócić do gry pod koniec lutego, ale wciąż nie znamy dokładnego terminu.
Kibice żartowali, że Klich odetchnął z ulgą, gdy na ostatniej prostej wyścigu o posadę selekcjonera Michniewicz wyprzedził Adama Nawałkę. Pomocnik Leeds United, zapalony e-sportoweic, był gościem internetowego twórcy Parisa Platynova, gdzie rozmawiali o kadrze.
- Kto będzie nowym trenerem? Jak Nawałka, to kur*a, pograne chyba - przyznał dobitnie 31-letni piłkarz. Klich zapomniał jednak, że jest na żywo, co bardzo szybko uświadomił mu gospodarz streamu. Paris Platynov usunął szybko cały zapis transmisji, ale w Internecie nic nie ginie i wypowiedź reprezentant Polski obiegła już media społecznościowe.
Klich nawiązał do kadencji Nawałki, podczas której rozegrał tylko cztery mecze. Ale były selekcjoner nie kierował się raczej antypatią do piłkarza. Po prostu kariera Klicha nabrała rozpędu w 2018 roku, gdy Nawałka odchodził z kadry.
Klich miał być ważnym ogniwem zespołu Paulo Sousy, ale nie był tylko z jednego powodu. Przez koronawirusa opuścił dwa zgrupowania, przez co stracił aż sześć meczów! Wydawało się jednak, że pomocnik, który ma na koncie 57 meczów w najsilniejszej lidze świata, musi z automatu dostać powołanie. Klich przez kartki ominie pierwszy mecz barażowy (jeśli do niego w ogóle dojdzie), ale wydawało się, że tak ważny zawodnik i tak powinien pokazać się na zgrupowaniu, by poznać lepiej Michniewicza, pasjonata taktyki. Gdyby nowy selekcjoner traktowałby Klicha jako niezbędnego piłkarza, to i tak by go zaprosił na zgrupowanie, chociażby na potencjalny mecz sparingowy (zamiast spotkania z Rosją)
Red Bull Salzburg to idealne miejsce do rozwoju. W kadrze mistrza Austrii znajdziemy młodych piłkarzy, którzy grają ofensywny i dynamiczny futbol. Salzburg produkuje wielkie gwiazdy, czego najlepszym przykładem jest Sadio Mane czy Erling Haaland. W 1/8 finału Ligi Mistrzów postawili się Bayernowi Monachium, który wyrównał dopiero po golu w 90. minucie. I właśnie w takim środowisku rozwija się urodzony w 2000 roku Kamil Piątkowski, który w tym sezonie zanotował 11 meczów.
W kadrze Sousy wystąpił trzy razy. Wydawało się, że i Michniewicz po niego sięgnie, tym bardziej, że Piątkowski był zawodnikiem jego młodzieżówki. Ale co najważniejsze: były stoper Rakowa Częstochowa jest przyzwyczajony do gry w trzyosobowym bloku obronnym, a taki zamierza wystawiać Michniewicz. No i Piątkowski dobrze czuje się z piłką przy nodze, co u stopera jest dodatkową zaletą.
Kamil trafi jednak na zgrupowanie młodzieżówki. Tam, pojedzie także Nicola Zalewski.
20-latek z Romy wystąpił tylko przeciwko San Marino, ale mecz ozdobił asystą. Trudno wyciągać wnioski ze spotkania z tak słabym rywalem. Trudno też było analizować jego mecze w Romie, bo do 25 kolejki Serie A miał na swoim koncie trzy mecze. Ale na murawie łącznie spędził... 14 minut. No i trudno oprzeć się wrażeniu, że jego najdłuższy występ - osiem minut we wrześniowym meczu przeciwko Lazio - otrzymał na otarcie łez. Kilka dni wcześniej zmarł mu ojciec. Jose Mourinho uznał, że w ten sposób doda chłopcu otuchy. Sytuacja jednak się diametralnie zmieniła.
Roma gra w tym sezonie nierówno, więc Portugalczyk zaczął kombinować ze składem i coraz więcej rotować zawodnikami. Skorzystał na tym Zalewski, który pierwszy raz w seniorskiej piłce zagrał trzy mecze z rzędu. Najpierw zagrał 45 minut z Hellasem Werona (2:2), potem 80 minut ze Spezią (1:0), a teraz ponad godzinę przeciwko Atalancie. I został nawet wybrany graczem meczu. Portugalczyk zdecydował się na ustawienie 1-3-4-1-2, a prawnonożny piłkarz występował, dość nieoczekiwanie, na lewym wahadle. I choć wydawało się, że jest stricte ofensywnym piłkarzem, to w pierwszej kolejności musiał pamiętać o obronie.
Można było przypuszczać, że Michniewicz będzie chciał zobaczyć Zalewskiego na tle seniorskiej kadry, bo lewa strona to nasza największa bolączka. Arkadiusz Reca, gracz Spezii, nieźle wygląda w ofensywie, ale luki ma właśnie w obronie. Tymoteusz Puchacz dopiero odbudowuje się w Trabzonsporze, po nieudanej przygodzie z Unionem Berlin. Największe doświadczenie ma Maciej Rybus, ale często łapie kontuzje, a w dodatku gra w Lokomotiwie Moskwa, więc jego przyszłość - ze względu na atak Rosjan na Ukrainę - stoi pod znakiem zapytania. Michniewicz uznał jednak, że Zalewski, przynajmniej na razie, bardziej przyda się kadrze Macieja Stolarczyka.
Na Półwyspie Apenińskim warto też śledzić rozwój Jakuba Kiwiora, kolejnego absolwenta szkoły defensywnej im. Michniewicza. 22-latek ze Spezii przyleciał do Włoch jako stoper, ale Thiago Motta, niegdyś świetny pomocnik Barcelony, PSG i Interu Mediolan, dostrzegł w nim potencjał w roli pomocnika. I od kiedy Kiwior zaczął grać w drugiej linii, to akurat Spezia zaczęła wreszcie punktować. Udało im się nawet pokonać Milan i Napoli. Kiwior, tak jak Zalewski i Piątkowski zagra u Stolarczyka.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!