36 dni - tyle czasu potrzebował Cezary Kulesza, aby znaleźć następcę Paulo Sousy na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. Ostatecznie padło na Czesława Michniewicza, z którym PZPN związał się kontraktem do końca 2022 roku. W umowie jest też zapis, który pozwala federacji przedłużyć umowę o kolejny rok. Sport.pl podawało, że PZPN ma możliwość rozwiązania umowy po zakończeniu baraży.
Cezary Kulesza rozmawiał z Interią po konferencji prasowej, na której Czesław Michniewicz został ogłoszony selekcjonerem reprezentacji Polski. Prezes PZPN zdradził, że chciał zatrudnić Andrija Szewczenkę. "Szewczenko był poważnym kandydatem, ale nie stosowałbym podziałów na kandydata numer 1, 2 czy 3. W przypadku Ukraińca poważną przeszkodą okazał się kontrakt z Genoą. Nie chciałem dłużej czekać" - powiedział.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Dlaczego Andrij Szewczenko tak bardzo imponował Kuleszy? "To trener, który osiągnął sukces z reprezentacją Ukrainy, jest ambitny i dodatkowo ma autorytet wśród zawodników. Dodatkowo podobała mi się gra reprezentacji na Euro 2020, dlatego poważnie go rozważałem na to stanowisko. Ale nie ma już sensu tego rozgrzebywać, życzę mu powodzenia" - dodał prezes PZPN. Jednocześnie Kulesza zaznaczył, że Czesław Michniewicz nie był dla niego opcją rezerwową.
Dlaczego zatem Cezary Kulesza zdecydował się na Czesława Michniewicza? "Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, to Michniewicz był najlepszym możliwym wyborem. Wierzę, że z nim pojedziemy na mundial w Katarze. Łącznie dostaliśmy ponad 50 zapytań od trenerów i ich agentów z całego świata. Nazwisko Michniewicza miałem w głowie od początku i od dłuższego czasu byliśmy w kontakcie. Od początku chciałem, żeby selekcjoner miał doświadczenie w prowadzeniu kadry" - skwitował Kulesza.