To już było w internetowej części rozmowy RMF FM. Zaczął ją Robert Mazurek, który już chwilę wcześniej pytał Czesława Michniewicza o korupcję w polskim futbolu. A nowy selekcjoner reprezentacji Polski mówił to, co powtarzał już wcześniej: najpierw na poniedziałkowej konferencji prasowej, a później w innych mediach. Że jest niewinny. Że szefa mafii piłkarskiej Ryszarda F. - pseudonim "Fryzjer" - poznał w Amice Wronki, gdzie Michniewicz w latach 1996-2000 był rezerwowym bramkarzem, a Ryszard F. jednym z działaczy.
Ale Mazurek w internetowej części rozmowy dopytywał dalej o "Fryzjera". - Chciałbym, żeby to wybrzmiało jednoznacznie: panu nikt nigdy nie postawił zarzutów. Pan był tylko świadkiem. Mało tego: pan zgłosił się sam do prokuratury. Nikt nie mówił, że pan sprzedał mecz. Ale ten słynny mecz Lech - Świt, który Lech przegrał 0:1 [Michniewicz był wówczas trenerem Lecha] i w którym Świt przekupił wszystkich jak leci - naprawdę - zabrakło tylko, żeby przekupił pana Boga. Bo przekupił piłkarzy Lecha, przekupił sędziego i przekupił obserwatora PZPN, który miał napisać, że wszystko było OK. No i wie pan... Nikt nie mówi, że pan wziął pieniądze, ale pan wtedy, wierząc Januszowi Wójcikowi [ówczesnemu trenerowi Świtu], wiedział, że mecz jest ustawiony. Ale nawet jeśli nie wierzylibyśmy Wójcikowi, to jak się spojrzy na billingi "Fryzjera", który na dwa dni przed meczem ciągle dzwoni do pana i zaraz do Wójcika, do Wójcika i z powrotem do pana, po kilka razy dziennie... O czym rozmawialiście? O tym, jaka jest w maju pogoda? - pytał Mazurek.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Michniewicz: - Panie redaktorze, powtórzę znowu to, co powtórzyłem przed prokuratorem i co cały czas powtarzam: nie zrobiłem nic złego. To, że mecz wyglądał tak, jak wyglądał, wyszło dopiero po czasie. Wie pan, kto był trenerem Zagłębia Lubin, gdy m.in. Łukasz Piszczek dostał zarzuty korupcyjne? Wie pan, kto był trenerem Widzewa Łódź, gdy była tam korupcja? Wie pan, kto był trenerem, gdy w Jagiellonii była korupcja? Pewne rzeczy dzieją się poza trenerem - mówił Michniewicz.
A Mazurek wtedy wtrącił: - To wiadomo, że dzieją poza trenerem, ale jak ktoś gada 700 razy z szefem mafii [dokładnie 711 razy - tyle połączeń i prób połączeń Michniewicza z "Fryzjerem" ustalili śledczy], to naprawdę istnieje podejrzenie, że nie rozmawiają wyłącznie o wspólnym hobby. Co pan się z nim na fryzury umawiał? ["Fryzjer" z wykształcenia naprawdę był fryzjerem].
- Nie, nie chodziłem do niego. On nie strzygł w ogóle - uśmiechnął się Michniewicz.
Po czym od razu dodał: - Powiem panu jedną rzecz. W aferze korupcyjnej skazanych zostało ponad 500 osób, przesłuchanych pewnie tysiące. Pracowałem z ponad 400 piłkarzami. Dlaczego nikt, żaden piłkarz nie powiedział, że Michniewicz zrobił coś złego? Że kazał przegrać albo powiedział, że ktoś pozwoli komuś, by za łatwo wygrał?
- Ja nie chcę dzisiaj odnosić się do tego, co każdy powiedział. Chciałbym zamknąć ten temat - powiedział Michniewicz, któremu chwilę wcześniej Mazurek przytoczył słowa Jana Tomaszewskiego. Były wybitny bramkarz reprezentacji Polski w poniedziałek w "Super Expressie" powiedział, że nominacja Michniewicza na selekcjonera to jest czarny dzień polskiej piłki.
I Mazurek wtedy ten temat zamknął. Ale ten temat cały czas wraca i pewnie jeszcze długo będzie wracał. Bo choć Michniewicz jest niewinny, wątpliwości pozostają, o czym więcej pisaliśmy w poniedziałek na Sport.pl >>