Smród w reprezentacji Polski. Cezary Kulesza otworzył szambo

Wybierając Czesława Michniewicza na selekcjonera, Cezary Kulesza otworzył szambo, którego smród będzie się ciągnął za reprezentacją Polski. Mafia, ustawione mecze, prokuratura, korupcja - te słowa wybrzmiały w poniedziałek mocniej niż Rosja, obrona, baraże, taktyka.

Od lat nie było bardziej osobliwej, ponurej i przygnębiającej konferencji prasowej, na której ogłaszano by nowy etap i nowe otwarcie w piłkarskiej reprezentacji Polski. Choć odbyła się ona w kuluarach Stadionu Narodowego, to symbolicznie nawiązywała do poprzednika – Jarmarku Europa.

Zobacz wideo Michniewicz odpiera ataki korupcyjne. "Nie byłem świadkiem koronnym"

Konferencja była wyjątkowa nie tylko ze względu na jej długość – trwała nieco ponad godzinę. Wśród wątków dotyczących negocjacji kontraktu, rozmów z piłkarzami czy taktyki na mecz z Rosją, pojawił się także temat afery korupcyjnej.

Pojawił się, bo pojawić się musiał. Owszem, Czesław Michniewicz nigdy nie został postawiony w stan oskarżenia, a prokuratura nie znalazła dowodów na to, że ustawiał mecze, ale w aferze korupcyjnej, która psuła polski futbol na przełomie wieków, jego nazwisko się pojawia. Michniewicz jest niewinny, ale wątpliwości pozostają.

Sport.pl LIVE na żywo od 20.00. Specjalna rozmowa z Czesławem Michniewiczem

 

Dla porządku: między lipcem 2003 a listopadem 2005 r. Michniewicz i Ryszard F., znany jako "Fryzjer" szef mafii ustawiającej mecze, wykonali między sobą 711 połączeń telefonicznych. Michniewicz prowadził wówczas Lecha i zdarzało się, że w dniu meczu kontaktował się z "Fryzjerem" po kilka razy. A "Fryzjer" próbował ustalać wyniki spotkań poznańskiej drużyny.

Michniewicz był dociskany o korupcję. I kontrował

I podczas konferencji na Stadionie Narodowym od początku czuć było, że te 711 połączeń wisi w powietrzu, że Michniewicz będzie musiał się do nich odnieść. Pytania na ten temat zadano trzy – od Andrzeja Janisza z Polskiego Radia ogólne, od Szymona Jadczaka z Wirtualnej Polski konkretne. Był apel do Michniewicza o oświadczenie w sprawie 711 połączeń, było pytanie do Kuleszy o moralne odczucia dotyczące nominacji dla "człowieka, który przez dwa lata i cztery miesiące miał regularne kontakty z szefem mafii piłkarskiej", było też pytanie do selekcjonera o konkretne rozmowy z "Fryzjerem" przed jednym z ustawionych meczów.

– Nic złego nie zrobiłem, nie mam żadnego zarzutu, nie byłem – wbrew temu, co niektórzy opowiadają – świadkiem koronnym. I mam wszystkie prawa tak jak każdy z nas tutaj siedzących, do tego, żeby pracować. Nie ma żadnych przeciwwskazań, żebym prowadził reprezentację Polski. I to dzisiaj czynię – odpowiedział najpierw Michniewicz.

A potem, dociskany o konkrety przez Jadczaka, kontrował. I z przygotowanego na trudne pytania człowieka, stawał się coraz bardziej poirytowany. – Pana wypowiedź nadaje się do prokuratury. I to nie ja powinienem być oskarżony, tylko pan. Pan insynuuje, że uczestniczyłem w dwóch sprzedanych meczach, co jest totalną bzdurą – mówił Michniewicz. – Sytuacja miała miejsce 18 lat temu, nie wiem, o czym rozmawiałem – dodawał o kontaktach z "Fryzjerem", choć kilka chwil wcześniej z pamięci przytaczał skład ówczesnego Lecha, zaplątał się w tłumaczenia o tym, kogo wystawił do gry, a kogo nie, przytaczał nazwiska piłkarzy, którzy już dawno z piłką nie mają nic wspólnego.

Tylko reprezentacja jest jak puder, jak mocny makijaż

Pytania o aferę korupcyjną były z gatunku tych, które paść muszą, choć w świetle prawa – to trzeba podkreślać - Michniewicz jest niewinny. - Wyroku nie ma, a mówienie "Człowiek mafii" to słowa obraźliwe. My dzisiaj mamy "Akcję Rosja", my skupmy się na meczu barażowym, a nie na kopaniu się po kostkach. Naszym celem, nadrzędnym, jest to, żeby awansować na mistrzostwa świata. A my dzisiaj między sobą będziemy urządzać wojenki, kłótnie – apelował prezes PZPN Kulesza.

- Panowie, ja chciałbym zamknąć dyskusję – mówił chwilę później, przerywając wymianę zdań między Michniewiczem i dziennikarzem. - Dzisiaj dyskusja nie jest poświęcona temu, co było 18 lat temu, dzisiaj wybieramy selekcjonera, to jest najważniejsza dzisiaj osoba.

Ale to właśnie dlatego, że selekcjoner jest osobą najważniejszą, rozmawiamy o tym, co było 18 lat temu! Kulesza wiedział, że wybierając Michniewicza na trenera reprezentacji, otwiera szambo afery korupcyjnej sprzed lat. A teraz jest zdziwiony, że musi odpowiadać na niewygodne dla niego pytania i że to szambo wciąż śmierdzi. Mało tego, zaczęło już podtruwać powietrze wokół kadry – zagraniczne media już wspominają o tym, że na konferencji reprezentacji Polski nowy selekcjoner straszył dziennikarza prokuraturą.

Tak, to była jednak z najdziwniejszych i najsmutniejszych konferencji w nowej historii polskiego futbolu. Kulesza – niezwykle tego dnia stremowany i z trudem budujący zdania – za wszelką cenę chciał odbić w stronę piłki. Ale to właśnie jego wybór sprawił, że kibice reprezentacji Polski zostali zaciągnięci w ciemne zakamarki świata piłki.

Kiedy Michniewicz kontaktował się z "Fryzjerem" – nawet nie chcąc wnikać, o czym rozmawiali – dzisiejsi dwudziestolatkowie uczyli się mówić. Nie pamiętają ani "Fryzjera", nie mają pojęcia o istnieniu Amiki Wronki, nie uśmiechną się na słowa o jednej czarnej owcy, zrobią skwaszoną i zdziwioną minę, słysząc o zwitkach banknotów schowanych w kole zapasowym. A przecież afera korupcyjna ukazała jedną z najbrzydszych twarzy polskiej piłki, która, umówmy się, do atrakcyjnych nie należy. Byle jaka liga, 28. miejsce w klubowym rankingu UEFA, wybryki kibiców na stadionach i w ośrodkach treningowych, zero osiągnięć w europejskich pucharach.

I tylko reprezentacja jest jak puder, jak mocny makijaż. Patrząc na Roberta Lewandowskiego, Piotra Zielińskiego czy Wojciecha Szczęsnego, trzymając kciuki za awanse na mundiale i mistrzostwa Europy, możemy na chwilę zapomnieć o kopaninach w meczach ligowych.

Teraz, po nominacji Michniewicza, wygląda to już inaczej. Przy okazji reprezentacji Polski przypomnieliśmy sobie to szambo, w którym taplał się polski futbol.

Więcej o: