Jakub Błaszczykowski to były kapitan reprezentacji Polski, występujący obecnie w Wiśle Kraków. I od początku nie był przychylnie nastawiony do Paulo Sousy, byłego trenera reprezentacji Polski. Obaj współpracowali ze sobą w Fiorentinie i o ile współpraca na początku układała się dobrze, o tyle w pewnym momencie się załamała. - Trener Paulo Sousa powiedział, abym nie jechał na reprezentację, bo miałem problemy ze stopą, nie grałem w kolejce ligowej. Ja się uparłem i powiedziałem, że kadra jest dla mnie najważniejsza. Reprezentacja zawsze będzie dla mnie najważniejsza, mecz w kadrze to spełnienie marzeń. Nawet jeśli z tego tytułu wynikają takie problemy - mówił wówczas Błaszczykowski. Od tamtej pory Sousa przestał na niego stawiać.
Błaszczykowski nie był przekonany do Sousy, ale jak sam przyznał, nie spodziewał się również sposobu, w jaki były selekcjoner pożegna się z reprezentacją Polski. - Nie rozumiem, czysto po ludzku, jak tak można postąpić. Kilkanaście lat grałem w reprezentacji i nie mogę tego pojąć - mówił w Interii Sport zawodnik Wisły Kraków.
Więcej treści sportowych znajdziesz na Gazeta.pl
Paulo Sousa pożegnał się z polską kadrą pod koniec grudnia ubiegłego roku. Polacy muszą przygotować się do marcowych baraży o mistrzostwa świata w Katarze, a od czterech tygodni pozostają bez trenera. Kuba Błaszczykowski uspokaja jednak, podkreślając, że nowy prezes PZPN, Cezary Kulesza nie powinien podejmować takiej decyzji zbyt pochopnie.
- Znalezienie nowego selekcjonera to ważna decyzja. W kontekście ewentualnego awansu na mundial to decyzja wręcz kluczowa. Pewnie są dwie opcje - trener na baraże i ewentualne MŚ i druga dłuższa, z Ligą Narodów i walką o wyjazd na ME. Dlatego ja bym dał czas ludziom, którzy są za to odpowiedzialni, bo oni na pewno nie znaleźli się w komfortowej sytuacji. Tego problemu nie rozwiąże się w przeciągu kilku dni. Musimy wiedzieć, że PZPN nie jest w dobrej pozycji negocjacyjnej. Dlatego dajmy czas prezesowi Kuleszy. On podejmie decyzję. Pamiętajmy, że tego problemu nie stworzył sobie prezes Kulesza, tylko dostał go w spadku - skomentował Błaszczykowski.
W ostatnich dniach głównym kandydatem do przejęcia biało-czerwonych był Andrij Szewczenko, co podkreślały nie tylko polskie, ale także ukraińskie media. Sprawy zaczęły się jednak komplikować, ponieważ Ukrainiec wciąż nie rozwiązał swojego kontraktu z Genoą. Sport.pl udało się skontaktować w tej sprawie z przebywającym w Turcji prezesem PZPN Cezarym Kuleszą. - Obie strony jeszcze rozmawiają - powiedział nam Kulesza, który też po raz pierwszy przyznał publicznie, że temat zatrudnienia Andrija Szewczenki w reprezentacji Polski rzeczywiście istnieje.
Kto jeżeli nie Szewczenko? Najgłośniej mówiło się o powrocie Adama Nawałki, czyli trenera, którego bardzo dobrze zna Jakub Błaszczykowski. Wybór należy jednak do prezesa PZPN. - Trzeba wysłuchać każdego, jego argumentów, planu na grę. Nam jest łatwo mówić, siedzimy przy kawce, nie ponosimy za nic odpowiedzialności. Często jestem też z tej drugiej strony i wiem, że to nie są proste rzeczy. Powodują tylko niepotrzebną presją i spekulacje. Czekam cierpliwie, jak większość kibiców, wierzę, że to się dobrze skończy, życzę prezesowi Kuleszy dobrego wyboru. Wiem, że to nie jest prosta rzecz - zakończył Błaszczykowski.