Uwaga, to nie Szewczenko był mózgiem operacji. Nawet nie mówił po ukraińsku

Konrad Ferszter
Do piłkarzy nie mówił po ukraińsku, ale autorytet u nich miał. Do taktyki podchodził elastycznie, ale mózgami operacji w tym zakresie byli jego włoscy asystenci. Reprezentację Ukrainy odmienił, ale nawet ćwierćfinał Euro 2020 trudno ocenić jednoznacznie pozytywnie. A stanowisko selekcjonera opuścił we mgle niedomówień dotyczących pieniędzy, równoległych negocjacji, a nawet kwestii używania języka ukraińskiego.

Mglista jest też perspektywa objęcia przez Andrija Szewczenkę reprezentacji Polski. Ukrainiec jest - choć może raczej już "był"? - w gronie najpoważniejszych kandydatów obok Adama Nawałki. O ile jednak po byłym trenerze reprezentacji Polski mniej więcej wiemy, czego się spodziewać, tak reprezentacyjna kadencja "Szewy" na Ukrainie nie daje jasnej odpowiedzi na pytanie o to, jakiego stylu pracy się spodziewać. 

Zobacz wideo Kulesza może mieć wielki problem po zwolnieniu trenera. "Skok na kasę"

51 meczów - 25 zwycięstw

Najlepszy ukraiński piłkarz w historii ma zarazem najdłuższą kadencję pracy z kadrą w roli trenera. Szewczenko prowadził Ukrainę w latach 2016-21. Z 51 meczów jego zespół wygrał 25 - remisów było 13, porażek też 13. Bilans bramkowy - 71-61 - jest zaskakująco słaby jak na blisko 50 proc. zwycięstw podczas całej kadencji.

Szewczenko selekcjonerem reprezentacji Ukrainy został w lipcu 2016 roku. Były napastnik Dynama Kijów, Milanu i Chelsea przejął stanowisko po Mychajle Fomence, do którego sztabu trafił pięć miesięcy przed nieudanym dla Ukraińców Euro 2016. Nieudanym, bo w grupie nasi wschodni sąsiedzi przegrali wszystkie mecze z Niemcami (0:2), Irlandią Północną (0:2) i Polską (0:1).

- Do dziś nie wiadomo, jak postawa Szewczenki wpłynęła na wynik zespołu na Euro 2016. W wielu sprawach nie zgadzał się z Fomenką i trudno ocenić, na ile ich chłodne stosunki wpłynęły na trzy porażki w grupie - w rozmowie ze Sport.pl mówi Artem Frankow, dziennikarz ukraińskiego portalu Sport.ua.

Trzy porażki w grupie Ukraińcy mieli też w eliminacjach do mundialu 2018, w których "Szewa" prowadził ich już samodzielnie. Oczekiwania były większe, ale ostateczna kolejność w grupie - Islandia, Chorwacja, Ukraina - oddała realia w tym sensie, że to zespół Szewczenki był losowany z trzeciego koszyka.

Trener elastyczny. Mówił o ofensywie, ale rozumiał sytuację

Szewczenko do pracy selekcjonera podszedł ambitnie. Chciał poprawić nie tylko wyniki, ale także styl gry. Nie interesował go prosty futbol. Zdobywca Złotej Piłki z 2004 roku chciał, by jego zespół dominował, utrzymywał się przy piłce i strzelał dużo goli. Ale też, by robił to z głową - prowadzenie gry ze słabeuszami, kontra z mocarzami.

- Do Szewczenki dość szybko dotarło, że Ukraina nie ma wystarczająco dobrych zawodników, by dominować w każdym meczu. W spotkaniach z najsilniejszymi rywalami nasza drużyna murowała bramkę. Szewczenko najczęściej korzystał wtedy z ustawienia z trójką stoperów, wahadłowymi i dwójką defensywnych pomocników. Ustawienie z praktycznie siódemką obrońców pozwoliło nam pokonać Hiszpanię (1:0) w Lidze Narodów czy zremisować z Francją - mówi Frankow.

Jakim trenerem był Szewczenko? Na pewno elastycznym. Chociaż zespół zaczął budować od ustawienia go w formacji 4-3-3, to z czasem przechodził też na 4-2-3-1 lub nawet do wspomnianej gry z trójką obrońców. Mimo, że Szewczenko chętnie opowiadał o swojej ofensywnej filozofii futbolu, to zrozumiał, że w pracy z ukraińską kadrą nie zawsze będzie w stanie ją stosować.

"Miał posłuch, bo był dobrym piłkarzem, ale taktycznie byli lepsi od niego"

Rozmawiając o taktyce kadry Szewczenki, nie można pominąć jego dwóch asystentów - Andrei Maldery i Mauro Tasottiego. To włoscy specjaliści od taktyki, których Ukrainiec spotkał w Milanie. Wydaje się, że to właśnie oni bardziej niż selekcjoner, odpowiadali za ustawienie i sposób gry zespołu. Potwierdzałyby to słowa 20-letniego pomocnika Szachtara Donieck, Heorhija Sudakowa.

- Trudno powiedzieć, czego konkretnie nauczyłem się od Szewczenki. Bardziej pomogli mi jego włoscy asystenci. Maldera spędzał mnóstwo czasu na boisku. To on pokazywał, jak zacząć atak, jak odbudować ustawienie w obronie i jak odzyskać piłkę w pressingu - mówił Sudakow w rozmowie z portalem Sport.ua.

I dodawał: - Szewczenko czuwał nad wszystkim i pełnił bardziej rolę motywatora. Idealnie sprawdzał się w tym, na czym polega praca selekcjonera. Miał wielki posłuch w szatni, bo był świetnym piłkarzem i dobrym człowiekiem, ale taktycznie byli lepsi od niego.

Frankow: - Maldera rzeczywiście był bardzo ważną postacią w sztabie Szewczenki. Chociaż selekcjoner angażował się w zajęcia, to Włoch miał na nich wiele do powiedzenia. Zastanawiam się, czy jego brak w sztabie Szewczenki w Genoi, nie był jednym z powodów, dla których jego przygoda trenerska w Serie A skończyła się porażką. Gdyby Szewczenko dostał pracę w Polsce, to obecność Maldery naprawdę mogłaby się okazać się kluczowa.

"Najlepszy występ w historii"

Czyli Szewczenko to raczej wizjoner niż taktyk. Selekcjoner lubiący atak i kontrolę gry, ale do trudnych meczów podchodzący pragmatycznie. Autorytet, który chciał kadrę odmienić, odmłodzić, ale ta droga, ta przemiana na początku nie była prosta.

Drużyna Szewczenki zaskoczyła dopiero w eliminacjach do Euro 2020. Ukraińcy nie przegrali meczu, wygrali grupę, wyprzedzając Portugalię i Serbię. O ile w eliminacjach MŚ zespół Szewczenki zawiódł, o tyle w eliminacjach ME w starciach z głównymi rywalami spisał się doskonale. W meczach z Portugalią i Serbią Ukraińcy zdobyli po cztery punkty.

- Wygrany 5:0 mecz z Serbią we Lwowie spokojnie może kandydować do najlepszego występu w historii reprezentacji Ukrainy - mówi Frankow.

Niejednoznaczna ocena historycznego Euro 2020

Na samym turnieju zespół Szewczenki już tak efektowny nie był. Chociaż Ukraińcy po raz pierwszy w historii awansowali do ćwierćfinału, to dla wielu byli rozczarowaniem. W fazie grupowej Ukraina przegrała 2:3 z Holandią i w fatalnym stylu 0:1 z Austrią. Awans do fazy pucharowej dała im wymęczona wygrana 2:1 z debiutującą na mistrzostwach Europy Macedonią Północną.

W 1/8 finału zespół Szewczenki pokonał po dogrywce Szwecję 2:1, by w ćwierćfinale przegrać 0:4 z Anglikami. - Według mnie występu Ukrainy na Euro 2020 nie da się jednoznacznie ocenić. Oczywiście, zespół Szewczenki trzeba mocno skrytykować za beznadziejny występ przeciwko Austrii czy brak jakiejkolwiek woli walki w ćwierćfinale z Anglią. Trzeba też pamiętać, że w 1/8 finału przeciwko Szwecji mieliśmy mnóstwo szczęścia. Sam Emil Forsberg miał dwie-trzy okazje do wyeliminowania nas z turnieju - mówi Frankow.

I dodaje: - Z drugiej jednak strony przed turniejem wszyscy wiedzieli, że ćwierćfinał to maksimum, na co stać naszą drużynę. Mimo problemów w meczu ze Szwecją zespół przetrwał i pokonał silnego rywala. Zespół Szewczenki z bardzo dobrej strony pokazał się też w pierwszej połowie meczu z Macedonią Północną, gdy wyszedł na prowadzenie 2:0. Uważam, że Szewczenkę należy pochwalić za awans do ósemki na Euro 2020, mimo że nie miał wielkiej jakości w odmłodzonym przez siebie zespole.

"Nie do końca wykorzystał potencjał"

- Można powiedzieć, że Szewczenko miał trochę szczęścia, że w trakcie swojej pracy w zespole miał jeszcze doświadczonych i dobrych piłkarzy jak Andrij Jarmołenko, Taras Stepanenko czy Serhij Sydorczuk. W kraju krytykowano go jednak, że nie do końca wykorzystał potencjał takich graczy jak Rusłan Malinowski, Ołeksandr Zinczenko, Roman Jaremczuk, Witalij Mykołenko czy Wiktor Cyhankow. Ja nie do końca się z tym zgadzam, bo chociaż to dobrzy zawodnicy, to wciąż znacznie młodsi i bez doświadczenia na tak wielkich imprezach - ocenia Frankow.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Po zakończeniu Euro 2020 Szewczenko ogłosił, że nie przedłuży wygasającego kontraktu z ukraińską federacją. Jak dziś oceniana jest jego praca z reprezentacją? - Opinie są w większości pozytywne, ale nie brakuje znaków zapytania. Te największe to oczywiście przegrane w kluczowym momencie eliminacje do mundialu w 2018 roku i styl gry na Euro 2020. Wiele wątpliwości budził też początek eliminacji do MŚ w Katarze. Chociaż zaczęliśmy je od wyjazdowego remisu z Francją, to później straciliśmy też punkty w meczach z Finlandią i Kazachstanem - wylicza Frankow.

I dodaje: - Na wielki plus trzeba zapisać Szewczence wspaniałe eliminacje do Euro 2020, gdzie w efektownym stylu wyprzedził Portugalię i Serbię. Jego zespół zaczął grać zdecydowanie przyjemniej dla oka i miał też kilka ciekawych wyników w Lidze Narodów.

Problem z językiem ukraińskim

W ostatnich miesiącach pracy z kadrą Szewczenko musiał mierzyć się nie tylko z krytyką dotyczącą pogarszającej się gry zespołu, ale też języka, jakiego używał w relacji z drużyną i mediami. Selekcjoner i były reprezentant Ukrainy w ogóle nie mówił bowiem po ukraińsku. W domu Szewczenki, którego ojciec był wojskowym, mówiło się po rosyjsku. Tego samego języka uczył się mały Andrij, gdy chodził do szkoły w czasach ZSRR.

Chociaż fakt, że Szewczenko nie mówi po ukraińsku, w żaden sposób nie wpływał negatywnie na funkcjonowanie drużyny, to opinia publiczna mocno na niego naciskała. Zwłaszcza w czasach zwiększających się napięć politycznych między Ukrainą i Rosją. Mimo że Szewczenko zapewniał, że uczy się ukraińskiego, to nigdy w tym języku nie przemówił publicznie.

- Szewczenko lepiej niż po ukraińsku mówi po włosku i angielsku. Uważam, że narastająca histeria w związku z tym mogła być jedną z przyczyn, dla których nie pozostał na stanowisku selekcjonera po Euro 2020 - mówi Frankow.

- Szewczenko był krytykowany za to, że nie uczy się pilnie ukraińskiego, ale z drugiej strony, po co miałby to robić? Tylko dla konferencji prasowych? Większość reprezentantów Ukrainy mówi płynnie po włosku i rosyjsku. Ci, którzy tym językiem władają słabiej, bez żadnych problemów i kompleksów rozumieli trenera. Naprawdę Szewczenko miał ważniejsze rzeczy do roboty. On sam tego nigdy nie powiedział, bo bardzo mocno dystansuje się od polityki. Sądzę, że wpływ na to mają błędy, jakie popełnił tuż po zakończeniu kariery piłkarza, gdy wstąpił do socjaldemokratycznej partii politycznej - "Ukraina – Naprzód!" - mówi Frankow.

Jak więc układały się relacje selekcjonera z drużyną i mediami? - Jeśli spodziewacie się, że Szewczenko na konferencjach prasowych będzie robił show, to mocno się zawiedziecie. To facet, który zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest najlepszym mówcą. To dlatego publicznie wypowiada się rzadko, a kiedy już mówi, to w samych ogólnikach i pięknych, poprawnych zwrotach. W wywiadach praktycznie nie mówił o sobie, stąd trudno powiedzieć, jakim jest człowiekiem. Trzeba mu jednak oddać, że na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie ciepłego i otwartego jak przystało na piłkarza, który wiele lat spędził we Włoszech. Podobnie zachowywał się wobec zespołu. Chociaż dla wielu był wzorem do naśladowania, to nie wywyższał się. Potrafił jednak wezwać zawodników na naprawdę męską rozmowę - ocenia Frankow.

Napięta atmosfera rozstania

Chociaż reprezentacja Ukrainy za kadencji Szewczenki osiągnęła najlepsze wyniki od lat, to rozstanie z selekcjonerem odbyło się w napiętej atmosferze. Kontrakt Szewczenki wygasał 30 lipca, jednak zapisana w nim była klauzula przedłużenia go o półtora roku. Wszystko po to, by Szewczenko mógł dokończyć eliminacje MŚ w Katarze. 

Mimo że selekcjoner pytał władze federacji o swoją przyszłość, to odpowiedzi nie otrzymał. 1 sierpnia za pośrednictwem mediów społecznościowych Szewczenko poinformował o rozstaniu z reprezentacją Ukrainy. Dla federacji była to niespodzianka. Szef pionu sportowego federacji - Myron Markewycz - stwierdził, że nic nie wie o rezygnacji selekcjonera, który miał przebywać na urlopie. Zdaniem Markewycza federacja złożyła Szewczence ofertę, jednak komunikacja z nim była utrudniona przez wakacje.

Kilka dni później ukraińskie media poinformowały, że główną przyczyną rozstania Szewczenki z reprezentacją Ukrainy były finanse. Chociaż początkowo Szewczenko miał zarabiać 75 tys. dolarów miesięcznie, to w końcowej fazie pracy jego pensja została ucięta do ledwie 35 tys. Problemem miały być też pieniądze dla sztabu selekcjonera. Chociaż Szewczenko apelował o 3 miliony dolarów, to otrzymać miał jedynie połowę tej kwoty.

3 września Szewczenko zwołał konferencję prasową, na której powiedział, że odszedł z kadry, bo nie otrzymał żadnej propozycji od ukraińskiej federacji. Ta zaś wciąż trzyma się stanowiska, że to selekcjoner nie odpowiedział na żadne z zaproszeń do rozmów.

- Najważniejszym powodem, dla którego Szewczenko nie przedłużył kontraktu, było wyraźne pogorszenie stosunków z szefem ukraińskiej federacji, Andrijem Pawełką. W kraju nazywany on jest "ojcem chrzestnym" Szewczenki. Nie jest tajemnicą, że właśnie dzięki dobrym relacjom z Pawełką Szewczenko otrzymał posadę selekcjonera. Po Euro 2020 te więzi zdecydowanie osłabły - mówi Frankow.

I dodaje: - Dlaczego tak się stało? Nie chodziło o tylko przeciętną grę zespołu. Jedni spekulowali, że powodem niezgody były pieniądze. Inni sugerowali, że Szewczenko był zły na to, że federacja za jego plecami negocjowała z jego potencjalnym następcą, Serhijem Rebrowem. Kiedy dołożymy do tego średnie wyniki i histerię związaną z językiem, w jakim porozumiewał się Szewczenko, otrzymamy całe tło jego odejścia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.