W rozmowie z WP SportoweFakty Cezary Kulesza ogłosił, że nowy selekcjoner zostanie przedstawiony 31 stycznia na Stadionie Narodowym. A to oznacza, że za kilka dni telenowela pt. "Kto przejmie reprezentację Polski" wreszcie się zakończy.
W pewnym momencie wydawało się, że niemal stuprocentowym faworytem do roli selekcjonera jest Adam Nawałka. Wtedy jednak "Przegląd Sportowy" poinformował, że do walki o posadę włączył się Marcel Koller. Choć ta sprawa zakończyła się fiaskiem, to kolejne jego doniesienia się potwierdzają - kadrę może przejąć Szewczenko.
W sprowadzenie legendy ukraińskiej piłki do niedawna nie wierzyli nawet bliscy współpracownicy Kuleszy. "Trwa właśnie telekonferencja z udziałem kandydatów: Szewczenki, Zidane'a i Beckenbauera" – żartowano w piłkarskiej centrali.
Nie wierzono w to także na Ukrainie. "Jeśli PZPN zaproponuje 3 mln euro rocznie, to Szewczenko usiądzie do rozmów" – usłyszeliśmy w otoczeniu byłego napastnika Milanu. Ukraińcy przypominali, że Szewczenko wciąż nie rozwiązał umowy z Genoą, a po epizodzie w Italii niespecjalnie chciałby spieszyć się z powrotem do pracy.
Jak się jednak dowiadujemy, Kulesza postanowił zaryzykować. Faktycznie skontaktował się z Szewczenką i obaj panowie doszli do porozumienia ws. potencjalnego objęcia biało-czerwonych. Szewczenko, wbrew doniesieniom z Ukrainy, miałby być zainteresowany tym wyzwaniem, tym bardziej że swoją pracę zacząłby od barażu z Rosją w Moskwie, a wiadomo, jak ważna i prestiżowa dla Ukrainy jest to rywalizacja.
Aby Andrij Szewczenko przejął reprezentację Polski, trzeba jednak spełnić jeszcze kilka warunków. Pierwszym z nich jest zapewnienie pensji Ukraińca, który wprawdzie nie chce zarabiać aż 3 mln euro, ale tyle, co we włoskiej Genoi, czyli około 2,3-2,5 mln euro.
Ta kwota i tak jest zdecydowanie za duża dla PZPN, ale i na to Kulesza ma znaleźć rozwiązanie. Może być nim model podobny do tego, jaki Szewczenko miał na Ukrainie, gdzie z 3 mln dol. pensji ukraiński związek płacił 720 tysięcy, a resztę legenda tamtejszej piłki otrzymywała od sponsorów.
W przeszłości PZPN z takiego rozwiązania korzystał raz, gdy firma "Tyskie" dokładała się do kontraktu Leo Beenhakkera. Tymczasem Szewczenko ma wartość marketingową zdecydowanie większą od Holendra - nie tylko ze względu na ogromne dokonania w roli piłkarza, ale też dużą liczbę jego rodaków mieszkających i pracujących w Polsce.
Większy problem dotyczy rozwiązania kontraktu Szewczenki z Genoą. Ukrainiec wcale nie chce się zrzec pieniędzy, które mu przysługują na podstawie umowy z włoskim klubem obowiązującej do czerwca 2024 r. To ponad 6 mln euro, a trzeba do tego doliczyć odszkodowanie od Genoi za zerwanie kontraktu.
Dlatego też Genoa jedynie odsunęła go od prowadzenia drużyny. Żeby móc objąć reprezentację Polski, Szewczenko musi rozwiązać kontrakt z włoskim klubem. Włosi będą chcieli wykorzystać ten fakt do bólu, co może oznaczać serię trudnych rozmów i na koniec pokrzyżować plany PZPN.
Kulesza zdaje sobie sprawę, że oprócz "Szewy", trzeba by było ściągnąć jego zaufanych ludzi – Włochów Mauro Tassottiego i Andreę Malderę. Kolejnym asystentem miałby być także Jerzy Dudek. Szewczenko stałby się najlepiej zarabiającym selekcjonerem reprezentacji Polski w historii, a zajmujących kolejne miejsca Leo Beenhakkera i Paulo Sousę (ok. 850-900 tys. euro rocznie) przebiłby kilkakrotnie. To wszystko wiąże się ze sporym ryzykiem.
Oznacza m.in. ogromną odpowiedzialność – nawet brak czasu nie będzie dla Szewczenki w oczach opinii publicznej wymówką po ewentualnym niepowodzeniu w marcowych barażach. Dotyczy to również samego prezesa PZPN, bo przecież za takie pieniądze kibice będą oczekiwali natychmiastowego efektu.
Niezależnie od tego, kto Ukraińcowi będzie płacił, decyzja o jego zatrudnieniu będzie miała duże znaczenie dla kolejnych wyborów selekcjonera. Granica zarobków w reprezentacji Polski zostanie przesunięta z około 850 tys. euro do 2,5 mln euro i kolejni kandydaci na szefa kadry z pewnością z tego faktu skorzystają.
Szewczenko pozostaje trenerską zagadką, również dla rodaków. Ma znakomite piłkarskie nazwisko, ale w nowym otoczeniu nie do końca wiadomo, czego można się po nim spodziewać. A biorąc pod uwagę, że w Genui miał on jeszcze 2,5 roku kontraktu, nie należy oczekiwać, że kontrakt z reprezentacją Polski będzie krótszy.
Jako trener Andrij Szewczenko pracuje od kilku lat. Reprezentację Ukrainy prowadził naprawdę dobrze, czego zwieńczeniem był ćwierćfinał ostatnich mistrzostw Europy. I choć na mundial w Rosji w 2018 roku nie awansował, w eliminacjach ustępując Islandii i Chorwacji, to później były świetnie rozegrane eliminacje do Euro 2020, w których Ukraina zostawiła w tyle Portugalię oraz Serbię. W Lidze Narodów była w stanie ograć Hiszpanię czy Szwajcarię, a do niższej dywizji spadła tylko dlatego, że otrzymała walkower za rewanż ze Szwajcarami - spowodowany pozytywnymi wynikami testów na koronawirusa.
Jedyny zagraniczny epizod trenerski "Szewy" w Genoi zakończył się klęską (trzy punkty w dziewięciu meczach), choć Ukraińcowi trzeba oddać, że ze względu na bałagan i marny potencjał klubu można go obarczyć jedynie częścią winy za taki stan rzeczy.
Co ciekawe, były piłkarz ma też związki z Polską. Jego żona Kristen Pazik jest amerykańską modelką polskiego pochodzenia, przez co syn pary, 14-letni Kristian, który trenuje piłkę nożną, mógłby w przyszłości grać w biało-czerwonych barwach.
Jedno jest pewne. Prezes Kulesza, zatrudniając ukraińską legendę, wszedłby "all-in". Miałby swojego selekcjonera, z którym świetnie dogadywałby się po rosyjsku, rozpocząłby nowy etap dla reprezentacji. Jednakże w przypadku niepowodzenia tego projektu zarówno jego, jak i PZPN czeka klęska sportowa, wizerunkowa i finansowa.
Co z Adamem Nawałką? Były selekcjoner jest dogadany z PZPN, ale czeka na przebieg rozmów Kuleszy z Szewczenką. I, jak się dowiadujemy, jest w stałym kontakcie z Kuleszą. Nie pozostaje bez szans, ale obecnie bliżej jednak jest tego, aby Cezary Kulesza odciął się od przeszłości związanej ze Zbigniewem Bońkiem i rozpoczął swój autorski projekt związany z reprezentacją Polski. Za który już tylko on będzie oceniany i okaże się albo szaleńcem, albo geniuszem.