Jest powód odsunięcia Nawałki na "ławkę rezerwowych". Żądanie nie spodobało się Kuleszy

Adam Nawałka czy Andrij Szewczenko? Wciąż nie wiadomo, który z tych trenerów zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Chociaż wydawało się, że podpisanie umowy z Nawałką jest już tylko formalnością, to według niektórych mediów faworytem w wyścigu jest teraz Szewczenko. Portal Sportowy24 informuje jednak, że całe zamieszanie jest tylko grą Cezarego Kuleszy na "zmiękczenie" Nawałki.

Kiedy wydawało się, że ogłoszenie Adama Nawałki nowym selekcjonerem reprezentacji Polski jest już tylko formalnością, sprawy nieoczekiwanie zmieniły się. Chociaż nasza kadra pozostaje bez trenera już od ponad trzech tygodni, to wciąż nie wiadomo, kto poprowadzi ją w marcowych barażach o mundial w Katarze.

Zobacz wideo Polaków może czekać piekło w Moskwie. "Potrzebni eksperci od spraw międzynarodowych" [Sport.pl LIVE #5]

Spodziewaliśmy się, że w środę po spotkaniu zarządu PZPN otrzymamy komunikat, z którego dowiemy się, że Nawałka wraca do reprezentacji Polski. Tak się jednak nie stało. Zamiast tego PZPN opublikował komunikat, w którym czytaliśmy:

Prezes poinformował członków zarządu, że trwają negocjacje z kandydatami na trenera. Przez wzgląd na ich pomyślny przebieg oraz spokój niezbędny dla najlepszej decyzji, PZPN nie będzie udzielał więcej informacji w tym temacie do czasu jej podjęcia.

Niedługo później "Przegląd Sportowy" poinformował, że Nawałka nie jest już faworytem do objęcia posady selekcjonera reprezentacji Polski. Jego miejsce miał zająć legendarny napastnik Milanu i reprezentacji Ukrainy - Andrij Szewczenko - który niedawno został zwolniony z włoskiej Genoi. Jakub Seweryn ze Sport.pl dodał jednak, że były selekcjoner ukraińskiej kadry miałby oczekiwać aż 3 milionów euro za rok pracy, co jest kwotą nie do przyjęcia dla PZPN.

Kulesza gra "na zmiękczenie" Nawałki

O co więc chodzi w zamieszaniu z nowym selekcjonerem kadry i dlaczego tak opóźnia się ogłoszenie Nawałki, skoro obie strony miały być już dogadane w kwestii długości i wysokości kontraktu? To w czwartek wyjaśnił portal Sportowy24.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Czytamy tam, że Cezary Kulesza "zesłał Nawałkę na ławkę rezerwowych", bo selekcjonera chce zatrudnić na własnych warunkach. Prezesowi PZPN miały nie spodobać się naciski ze strony "kościoła Nawałki", czyli wszystkich zwolenników zatrudnienia byłego selekcjonera z Robertem Lewandowskim i jego najbliższymi ludźmi na czele.

Według informacji portalu Kulesza ma pracować nad "zmiękczeniem" Nawałki i chce, by przyszły selekcjoner zgodził się na krótszy kontrakt, którego przyszłość uzależniona będzie od wyniku baraży. Początkowo informowano, że 64-latek miał podpisać co najmniej roczną umowę.

"Po co, i komu potrzebny jest rezerwowy kandydat na selekcjonera? Otóż nasze źródła (poważne, zwykle świetnie poinformowane), twierdzą, że Kulesza (nadal) chce skorzystać z usług 'rezerwowego' Nawałki, ale – przynajmniej początkowo – jedynie w dwóch meczach! Nie tylko z tego powodu, że docelowo ma nie mieć przekonania do długiego kontraktu z tym szkoleniowcem. Podobno woli po prostu dmuchać na zimne i z góry chce ubezpieczyć się na ewentualny kryzys wizerunkowy po nieudanych barażach. Po udanych – temat kontynuacji mundialowej misji tego (lub innego) trenera miałby być oczywiście aktualny" - czytamy na portalu Sportowy24.

Ta zmiana żądań miała zdenerwować Kuleszę

Nieporozumienia w kwestii długości kontraktu mają rodzić kolejne problemy. Otóż początkowo Nawałka miał zgodzić się na pensję w wysokości 200 tys. złotych miesięcznie. Teraz, w obliczu podpisania umowy jedynie na kwartał, były selekcjoner miał zażądać pensji, jaką pobierał w Polsce Paulo Sousa. Przypomnijmy, że Portugalczyk otrzymywał od PZPN-u 75 tys. euro miesięcznie (czyli ponad 300 tysięcy złotych). Zmiana żądań Nawałki miała nie spodobać się Kuleszy, przez co przeciąganie liny trwa w najlepsze. I nie wiadomo, kiedy się zakończy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA