Pierwotny plan PZPN na organizację meczu 29 marca był taki, aby rozegrać to spotkanie na Stadionie Narodowym w Warszawie. Wszystko dlatego, że ten stadion jest największy w Polsce, również pod kątem tzw. hospitality, co oznacza największe zyski z biletów dla związku. Ponadto tajemnicą nie jest, że to właśnie Narodowy jest "domem reprezentacji Polski", w którym kadra rozgrywa swoje najważniejsze spotkania.
Plany Polskiego Związku Piłki Nożnej zepsuł jednak omikron. Nowy wariant koronawirusa powoduje kolejny wzrost liczby zakażeń w Polsce. Piąta fala pandemii nim spowodowana jest kwestią dni, a liczby zakażeń mogą być jeszcze wyższe, w związku z czym nie ma już najmniejszych szans na to, żeby polski rząd podjął w najbliższym czasie decyzję o likwidacji szpitala tymczasowego, który znajduje się na Stadionie Narodowym. To oznacza jedno - meczu 29 marca tam nie będzie.
Przypomnijmy, że 29 marca reprezentacja Polski zagra u siebie finał baraży o mistrzostwa świata, jeśli pięć dni wcześniej pokona w Moskwie Rosję. Rywalem Biało-Czerwonych będzie wówczas Szwecja lub Czechy. Jeśli jednak Polacy przegrają w stolicy Rosji, w tym samym miejscu 29 marca rozegrają mecz towarzyski z przegranym starcia Szwedów z Czechami.
Ze względu na niewielką ilość czasu pomiędzy tymi spotkaniami, bilety na planowane 29 marca spotkanie będą sprzedawane jeszcze przed meczem Rosja - Polska.
Na środowym posiedzeniu zarządu PZPN zostanie podjęta ostateczna decyzja ws. lokalizacji meczu planowanego na 29 marca, miejmy nadzieję - finału baraży na mundial. Poważne kandydatury obecnie są dwie - Chorzów i Gdańsk.
Stadion Śląski w Chorzowie złożył PZPN dobrą ofertę i może liczyć na duży lobbing ze strony wiceprezesa PZPN Henryka Kuli, który jest także prezesem Śląskiego Związku Piłki Nożnej. To właśnie w Chorzowie wychodzi zdecydowanie największy przychód meczowy - wszystko ze względu na zdecydowanie większą liczbę miejsc. Stadion Śląski może pomieścić ponad 54 tysiące kibiców, stadion w Gdańsku "tylko" 41 tysięcy.
Są jednak także inne czynniki, które działają na niekorzyść Śląskiego. Jest to kwestia zaplecza dla vipów, zdecydowanie gorszego niż na innych nowoczesnych stadionach. Ponadto Stadion Śląski jest stadionem lekkoatletycznym, nie piłkarskim, a znajdująca się na nim bieżnia zdecydowanie obniża komfort oglądania meczów piłkarskich. Takich problemów nie ma za to w Gdańsku - pod tym względem tamtejszy obiekt jest na najwyższym poziomie, dzięki czemu też niedawno organizował finał Ligi Europy między Villarreal a Manchesterem United.
To jest właśnie czynnik, który sprawia, że prezes Cezary Kulesza nie jest fanem obiektu w Chorzowie, ale w przeciwieństwie do wyboru selekcjonera, w tym przypadku decyzję podejmie zarząd PZPN, który zbierze się w środę. Zdaniem tygodnika Wprost i Katowickiego Sportu sprawa jest już przesądzona na korzyść Chorzowa, niemniej jednak rozmowy wciąż trwają, gdyż przed środowym posiedzeniem członkowie zarządu PZPN we wtorkowy wieczór odbywają spotkanie towarzyskie, które, jak często w tych realiach bywa, potrafi wiele zmienić.
A dlaczego nie Wrocław? Tutaj decyduje już polityka. Szefem Dolnośląskiego ZPN jest Andrzej Padewski, który jako jeden z niewielu tzw. "baronów" nie dostał się w sierpniowych wyborach do zarządu PZPN. Wszystko dlatego, że był on jednym z największych przeciwników obecnej ekipy rządzącej w związku, a jednocześnie bliskim współpracownikiem Zbigniewa Bońka, a także jednym z szefów kampanii drugiego z kandydatów na prezesa - Marka Koźmińskiego.
Zebranie zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej odbędzie się w środę o godzinie 12:00 i pewne jest, że na tym zebraniu zostanie podjęta decyzja dot. lokalizacji meczu 29 marca. Wiele wskazuje także na to, że po nim dowiemy się również, kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski i że będzie nim wracający do kadry po 3,5 roku Adam Nawałka.