Paulo Sousa odszedł z reprezentacji Polski i z dnia na dzień stał się wrogiem wszystkich polskich kibiców. Portugalczyk postanowił zostawić reprezentację Polski i związać się umową z Flamengo Rio de Janeiro. Ta sytuacja zaszokowała wszystkich, łącznie z piłkarzami. Niektórzy zdecydowali się nawet skomentować to w mediach społecznościowych. Mateusz Klich napisał, że "szkoda strzępić ryja", natomiast Kamil Glik zamieścił na Twitterze zrzut ekranu na którym widać, że zablokował numer Paulo Sousy.
Obrońca reprezentacji Polski w czwartkowy wieczór pojawił się na "Kanale Sportowym" i skomentował całe zamieszanie. Między innymi zdradził, jak wyglądała pierwsza reakcja reprezentantów na wiadomość, że Sousa odchodzi. - Co się działo na naszej grupie na WhatsAppie? Nic się nie działo. Były dwie trzy wiadomości, nie było żadnej burzy. Czy ktoś wiedział? Chyba nie było takiej osoby. Robert Lewandowski chyba nie wiedział, ja też nie wiedziałem. Była cisza, naprawdę – powiedział Glik.
- Indywidualne rozmowy były, ale nie na grupie. Była wściekłość połączona z żalem, smutkiem, zaskoczeniem. Wszystkie te emocje razem. Uwierzyliśmy w idee trenera Sousy. Teraz łatwo w niego uderzyć, ale on zna się na piłce. Pracował we Włoszech kilka lat w poważnym klubie. Wszyscy uwierzyliśmy w wizję gry, w - jak to mówił - rodzinę – dodał polski obrońca.
Glik wrócił też pamięcią do meczu z Węgrami, który jak się okazało był ostatnim spotkaniem Paulo Sousy w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Podjął wtedy kontrowersyjną decyzję, aby oszczędzić najlepszych piłkarzy przed barażami. Polacy jednak przegrali na Stadionie Narodowym 1:2, co kosztowało naszą drużynę rozstawienie w barażach. Losowanie okazało się łaskawe, ale na Sousę spadła fala krytyki.
- Wracaliśmy z Andory i Kuba Kwiatkowski napisał do mnie, że boss mnie prosi na rozmowę do pierwszego rzędu. Zakomunikował mi to, że ja i Robert w tym meczu nie wystąpimy. Nie podawał konkretów. Z Robertem trener nie rozmawiał przy mnie. Ja powiedziałem, że zawsze chcę grać, ale taka był decyzja trenera. Trener podszedł do tego zbyt "soft". Węgrzy przyjechali bez kilku swoich podstawowych zawodników i być może stąd taka decyzja – wyjaśnił Glik.
Teraz piłkarze i PZPN muszą patrzeć do przodu. Cezary Kulesza wraz ze swoimi współpracownikami wynegocjował w miarę korzystne dla PZPN-u warunki rozstania z Paulo Sousą. Portugalski szkoleniowiec zapłaci związkowi 2 miliony złotych. Na skutek negocjacji udało się zaoszczędzić kolejne setki tysięcy złotych na pensji Sousy. Teraz jednak przed Kuleszą i całym zarządem PZPN stoi arcyważne zadanie znalezienia nowego szkoleniowca. Tym najprawdopodobniej będzie Polak. Według najnowszych doniesień Kulesza ma na swojej liście dwóch kandydatów – Marka Papszuna i Adama Nawałkę. O tym drugim bardzo ciepło wypowiedział się Glik.
Adam Nawałka mimo ostatniego okresu na mundialu jest człowiekiem z dużą klasą. Do dzisiaj dba o zawodników. Nawet po meczach za kadencji trenera Brzęczka czy Sousy napisał jakiegoś sms-a. Nadal ma dużą więź z zawodnikami, których prowadził. Na pewno przez szatnię byłby przyjęty dobrze a nawet lepiej – powiedział Glik.