Paulo Sousa to od kilku dni najgorętsze nazwisko w polskim sporcie. Portugalczyk - mimo wcześniejszych zapewnień - chce odejść z Polski, aby podjąć współpracę z brazylijskim klubem Flamengo. To wywołało ogromną burzę medialną, co - zdaniem agenta Sousy - wcale nie będzie służyło dalszym rozmowom jego klienta z PZPN.
- W ostatnich dniach powiedziano i napisano w sprawie przejścia do Flamengo zbyt dużo i nie zawsze rzetelnie. W eterze jest obecnie za dużo informacji, które nie są prawdziwe - stwierdził w rozmowie z Polską Agencją Prasową Hugo Cajuda, agent sportowy selekcjonera reprezentacji Polski.
Od wczoraj słychać, że Paulo Sousa zawarł już umowę o pracę z Flamengo, gdzie miałby pracować przez najbliższe dwa lata. Brazylijski oddział telewizji ESPN utrzymuje, że prezentacja 51-letniego Portugalczyka w klubie z Rio de Janeiro została zaplanowana na 10 stycznia. Te informacje dementuje jednak agent selekcjonera. Twierdzi, że Sousa nie podpisał jeszcze żadnej umowy z klubem.
Według nieoficjalnych informacji ostateczna decyzja w sprawie współpracy portugalskiego szkoleniowca z klubem z Rio de Janeiro powinna zapaść we wtorek. Na finalną decyzję ws. kontraktu z Flamengo mogą też wpłynąć niepochlebne komentarze na temat Portugalczyka. - Gość nie ma żadnego CV jako trener. Polecieli po czołowego trenera, a biorą takiego, który nie jest czołowy nawet w Portugalii. Mam nadzieję, że to blef, bo Paulo to żart. Szanse, że wypali, oceniam na 10 proc. - zacytował brazylijskiego dziennikarza Renato Mauricio Prado Tomasz Ćwiąkała z Canal+ Sport.
Chociaż PZPN nie zgodził się na rozwiązanie kontraktu z Sousą za porozumieniem stron, to trwają poszukiwania nowego szkoleniowca reprezentacji Polski. Nikt nie wyobraża sobie sytuacji, w której Paulo zostaje na stanowisku selekcjonera. Wśród kandydatów do jego zastąpienia są Adam Nawałka i Czesław Michniewicz, ale nie tylko.