Absurdalny pomysł UEFA. Reprezentacja Polski może na tym skorzystać

Jaki jest sens sportowy rozgrywania spotkań Ligi Narodów w środku piłkarskich wakacji? Czy rozgrywki UEFA stracą resztki prestiżu? Polscy piłkarze mogą skorzystać na tym zamieszaniu.

W czwartek rozlosowano grupy Ligi Narodów 2022. W kolejne edycji rozgrywek UEFA zagramy w grupie z Belgią, Holandią i Walią. Silni rywale to efekt utrzymania się reprezentacji jeszcze za kadencji Jerzego Brzęczka w dywizji A. Biało-czerwoni poznali przeciwników w przyszłorocznej Lidze Narodów, ale wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi.

Terminarz piłkarski 2022 jest niezwykle napięty. Wszystko przez mistrzostwa świata w Katarze, które odbędą się w nietypowych datach: 21 listopada - 18 grudnia. W Europie Zachodniej sezon ligowy 2021/2022 skończy się wyjątkowo wcześnie - w większości lig do 21/22 maja. Ostatni akord w postaci finału Ligi Mistrzów zaplanowany został na 28 maja w Sankt Petersburgu. 

Zobacz wideo "Chcemy, żeby kobieca piłka była w każdym zakątku naszego kraju"

Z plaży na boisko

Nieco ponad tydzień później ruszą rozgrywki Ligi Narodów. Pierwsza kolejka zostanie rozegrana w dniach 2-4 czerwca. Reprezentacja Polski zagra 3 czerwca z Walią (dom), 6 czerwca z Belgią (wyjazd), 10 czerwca z Holandią (wyjazd), 13 czerwca z Belgią (dom), 22 września z Holandią (dom) oraz 25 września z Walią (wyjazd). Wszystkie mecze rozpoczną się o godzinie 20:45. 

Jaki jest sens rozgrywania spotkań Ligi Narodów w środku piłkarskich wakacji? Większość zawodników (nie licząc piłkarzy dwóch uczestników finału Ligi Mistrzów) w momencie startu rozgrywek reprezentacyjnych UEFA będzie po co najmniej dwóch tygodniach urlopu. Zostaną ściągnięci z wakacji na boiska, by rozegrać w czerwcu aż cztery mecze w ramach Ligi Narodów. To kompletne szaleństwo.

Piłkarze nie będą gotowi do gry. Można podejrzewać, że wielu będzie szukało wymówki, by nie przyjechać na kadrę. Będą zasłaniać się urazami? Skoro są to oficjalne terminy UEFA, kluby nie będą mogły zakazać gry zawodnikom, ale wiele wskazuje na to, że ci i tak będą próbowali wymigać się od absurdalnych obowiązków. 

Kolejny sezon 2022/2023 ruszy wyjątkowo wcześnie. Dlaczego? By rozegrać jak najwięcej kolejek ligowych przed mundialem w Katarze, by zakończyć do tego czasu fazę grupową Ligi Mistrzów (która zwykle trwa do połowy grudnia). Przemęczonym piłkarzom UEFA dorzuca jeszcze jeden balast w postaci rozgrywek Ligi Narodów w środku ich wakacji. Który to geniusz wymyślił taki plan? 

Brak konsekwencji

Działaczom UEFA brakuje konsekwencji. Z jednej strony, by podnieść rangę Ligi Narodów, wprowadzono m.in. zasadę, że najlepsze drużyny z danych dywizji będą miały specjalne profity. I tak w barażach o mundial w Katarze występują Czesi oraz Austriacy - nie dlatego, że zajęli drugie miejsce w swoich grupach eliminacyjnych, tylko dzięki dobrym wynikom w Lidze Narodów. Z drugiej strony przyszłoroczna edycja rozgrywek została na siłę wepchnięta w czerwcu, jak jakieś zawody niższej kategorii (większość kibiców dalej tak je traktuje). To UEFA chce zwiększyć prestiż LN czy wręcz przeciwnie?

Dlaczego w czerwcu odbędą się aż cztery mecze? Bo jesienią już zupełnie nie byłoby kiedy je rozegrać. I tak po intensywnych rozgrywkach 2021/2022 piłkarze na chwilę rozjadą się na plaże, by po dwóch tygodniach, bez żadnych okresów przygotowawczych, zagrać cztery spotkania w ciągu 10 dni. Można już przewidywać, że firmy bukmacherskie nie będą przyjmować zakładów na kontuzje zawodników - urazy są zbyt prawdopodobne. Klubowi lekarze muszą być zachwyceni terminarzem zaproponowanym przez UEFA.

Cztery mecze w czerwcu to jak małe mistrzostwa Europy, na których nasza reprezentacja akurat może skorzystać. Kto poprowadzi ją w tych spotkaniach? Jeśli polscy piłkarze awansują w marcowych barażach do mistrzostw świata, Paulo Sousa pozostanie na stanowisku. Jeśli jednak biało-czerwoni odpadną z Rosją albo ze Szwecją/Czechami, Sousa prawdopodobnie straci pracę.

Polska skorzysta?

Ktokolwiek zastąpi Portugalczyka, będzie miał na starcie sześć cennych spotkań z mocnymi rywalami. Pamiętajmy bowiem, że gdyby Polacy nie awansowali na mundial do Kataru, kolejne mecze o punkty zagrają dopiero w marcu 2023, gdy rozpoczną się eliminacje do mistrzostw Europy 2024. Losowanie grup eliminacyjnych odbędzie się w październiku przyszłego roku.

Jeśli zaś biało-czerwoni przejdą baraże do MŚ, dwa miesiące później spotkają się ponownie w swoim gronie na mecze LN. W pełnym składzie? Można podejrzewać, że bez Roberta Lewandowskiego, któremu Paulo Sousa (czy także inny selekcjoner) da odpocząć po trudach poprzedniego sezonu. Mecze z Belgią, Holandią czy Walią są jednak zbyt ważne, by wystawiać drugi garnitur. Zresztą Holendrzy czy Belgowie mogą sobie pozwolić na rotowanie, czy korzystanie ze zmienników, bo mają wielu piłkarzy na poziomie reprezentacyjnym. Reprezentacja Polski bez podstawowych piłkarzy na mecze z Belgią lub Holandią? Strach się bać.

Więcej o:
Copyright © Agora SA