W piątek rano media obiegła informacja o decyzji Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej o zawieszeniu Jakuba Świerczoka po tym, jak testy antydopingowe wskazały u niego wynik pozytywny. - Decyzja została podjęta 9 grudnia - komentuje sprawę w Interii Sport rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski. Wspomniane testy wykonano po meczu Azjatyckiej Ligi Mistrzów, gdzie jego Nagoya Grampus przegrała 0:3 z Pohang Steelers.
Do czasu zniesienia zawieszenia Jakub Świerczok nie może występować w oficjalnych meczach Nagoya Grampus. Jakie będą kolejne kroki piłkarza? - Zawodnik, zgodnie z przepisami, poprosił o zbadanie próbki B. Dodano, że ma prawo podczas tego badania być ze swoim przedstawicielem. Termin będzie podany później - mówił na gorąco Kwiatkowski, zapoznając się z treścią wiadomości e-mail, którą otrzymał od konfederacji
Więcej treści sportowych znajdziesz na Gazeta.pl
W związku z ostatnimi informacjami dot. Jakuba Świerczoka dziennikarze zapytali, czy wyniki testów piłkarza wywołały zdziwienie w szeregach Polskiego Związku Piłki Nożnej? - No tak, przy czym zawodnika nie było od jakiegoś czasu na zgrupowaniach kadry. A co robi pomiędzy nimi, to jego odpowiedzialność - powiedział Jakub Kwiatkowski.
Jakub Świerczok po raz ostatni kontakt z reprezentacją Polski miał podczas Euro 2020. Wtedy też po raz ostatni widział go Jakub Kwiatkowski. Napastnik ma na koncie sześć występów w reprezentacji Polski i jedną bramkę. Ostatni raz zagra w kadrze biało-czerwonych na Euro 2020 ze Szwecją (2:3), kiedy wszedł z ławki rezerwowych na ostatnie 29 minut. Obecny kontrakt Świerczoka z Nagoya Grampus obowiązuje do końca stycznia 2024 roku. Serwis transfermakt.de wycenia go na 3 mln euro.