Ekspert zaskakuje ws. Lewandowskiego. "Nie będzie nawet małej rysy. Jest ikoną"

Dominik Senkowski
Czy zamieszanie wokół nieobecności kapitana kadry w meczu z Węgrami zniszczy lub nadszarpnie jego wizerunek? - Na monumencie Lewandowskiego, jaki powstał w Polsce, nie pojawi się choćby rysa - mówi Sport.pl socjolog sportu Radosław Kossakowski.

W poniedziałek Polska przegrała z Węgrami 1:2 i nie będzie rozstawiona w losowaniu baraży do mistrzostw świata w Katarze. Nieoczekiwanie nie wystąpił w tym meczu kapitan kadry Robert Lewandowski i wciąż nie jest do końca jasne dlaczego. Jak wpłynie to na postrzeganie Lewandowskiego w Polsce?

Zobacz wideo "Gdyby Lewandowski chciał oddechu, to by wyjechał do Mikołajek. Nie pojmuję tego"

- Po zamieszaniu wokół Roberta Lewandowskiego nie będzie nawet małej rysy na jego monumencie, jaki powstał w Polsce. Mam wrażenie, że Lewandowski ma tak duży kapitał zaufania, że nawet jeśli w odbiorze społecznym nie zachował się do końca dobrze, to szybko zostanie mu to zapomniane. Nadal jest tak, że to on ciągnie naszą reprezentację. Stawiam odważną tezę, że za trzy-pięć dni "sprawy Lewandowskiego" już nie będzie - mówi Sport.pl socjolog sportu dr hab. Radosław Kossakowski z Uniwersytetu Gdańskiego.

Zdaniem dr. Kossakowskiego temat wróci, gdy w losowaniu par barażowych nie będziemy mieli szczęścia i trafimy na Portugalię lub Włochy, ale najbardziej krytykowany będzie wtedy selekcjoner Paulo Sousa, który mógł postawić na inny skład w meczu z Węgrami.

Lewandowski jak Małysz

Kossakowski uważa, że Lewandowski ma taki status, jakim w przeszłości cieszył się wśród sportowców tylko Adam Małysz. - Czegokolwiek Małysz by nie zrobił, byłoby mu to wybaczone. Inna sprawa, że Małysz nie generował skandali, choć występował swego czasu w prawie każdej reklamie, złośliwcy powiedzieliby, że "wyskakiwał z lodówki". Posiadał jednak parasol ochronny, podobnie jak dziś Lewandowski. Chociaż generalnie bardzo trudno ich porównywać, bo pochodzą z zupełnie innych dyscyplin, gdzie są inne pieniądze - wskazuje.

Lewandowski dobrze rozgrywa PR-owo swoją niepiłkarską karierę, jednak oświadczenie wydane we wtorek wieczorem przez kapitana reprezentacji spotkało się ze sporą krytyką. - Wbrew pozorom najważniejsze, że w ogóle się pojawiło. Piłkarz uznał, że powinien zabrać głos i ludzie to doceniają. Oświadczenie nie przyniosło mu szkody. Można uwierzyć w narrację, że mamy końcówkę roku i Lewandowski potrzebuje czasem odpoczynku - wskazuje Kossakowski.

Wyjść z bańki

Nasz rozmówca uważa, że dziennikarze, kibice w internecie czy osoby ze środowiska piłkarskiego żyją w pewnej bańce. - Są najbardziej zainteresowani bieżącymi sprawami, analizują wszystkie informacje, ale większość społeczeństwa jest inna. Przeciętny Kowalski kojarzy Lewandowskiego, ale czy zapamięta to zamieszanie wokół jego nieobecności z Węgrami? - pyta socjolog.

- Zwróćmy uwagę, że ten temat nie istnieje specjalnie w głównych mediach niesportowych. Piszą o tym dziennikarze czy kibice na Twitterze, co jest zrozumiałe. Podobnie zachowują się brytyjscy dziennikarze, którzy analizują każdy drobny wątek dotyczący selekcjonera Garetha Southgate’a. Czasem trzeba jednak wyjść z dyskusji medialnej i zastanowić się, czy ludzie rzeczywiście się tym przejmują. Moim zdaniem - niekoniecznie - uważa Kossakowski.

Socjolog wyobraża sobie także alternatywny scenariusz, w którym Lewandowski rzeczywiście straciłby dużo na obecnym zamieszaniu. - Inny byłby odbiór społeczny zamieszania wokół Lewandowskiego, gdyby nie gwarantował wciąż tylu bramek. Wtedy ludzie mogliby się bardziej zastanawiać na zasadzie: "kaprysi, gwiazdor, odbija mu, nic nie daje kadrze, tylko szuka okazji, by zarobić czy się promować" - twierdzi.

Piotr ŻyłaPrezydent i premier nie dzwonią tylko do Żyły. Skoczek zna powód. "Boją się"

Sousa zły, bo nie "nasz"

Tak było w przypadku Grzegorza Krychowiaka. - Słabo wypadł na ostatnim Euro, a po zakończeniu turnieju wypominano mu, że może powinien zająć się modą, a nie futbolem. Nie przynosił już takich korzyści reprezentacji. Inaczej jest w przypadku Lewandowskiego, bez którego nie jesteśmy nawet w stanie ograć osłabionych Węgrów - zauważa nasz rozmówca.

Kossakowski wskazuje, że większa krytyka spadnie na Paulo Sousę. - Raz, że jest z zagranicy, a więc nie "nasz". Dwa, że bywa humorzasty, nie do końca otwarty. Wyniki go nie bronią, łatwo w niego uderzyć. Lewandowski jest w Polsce ikoną, a my potrzebujemy bohaterów. Kogo mielibyśmy zamiast niego? Przypuszczam, że właśnie takie myślenie dominuje w społeczeństwie - kończy.

The Malice at the Palace"Kubek piwa zmienił wszystko". Dantejskie sceny i śledztwo dłuższe niż przy morderstwie

Więcej o: