Robert Lewandowski nie wystąpił w meczu Polski z Węgrami. Kapitan reprezentacji oraz trener Paulo Sousa zostali zmiażdżeni przez opinię publiczną, która nie mogła pojąć, dlaczego zlekceważono mecz z Węgrami. Tym bardziej że biało-czerwoni przegrali z Węgrami 1:2 i nie będą rozstawieni w losowaniu baraży do przyszłorocznych mistrzostw świata. Pojawiły się informacje, jakoby Lewandowski - przed ostatnim meczem eliminacji - poszedł na imprezę.
- Nasz kapitan Robert Lewandowski po meczu z Andorą doszedł do porozumienia ze sztabem szkoleniowym, że w poniedziałek w Warszawie nie zagra. Był za to z żoną na imprezie urodzinowej u miliardera Rafała Brzoski, co w mediach społecznościowych udokumentowała Anna Lewandowska. W głowie mi się to nie mieści. (...) Reprezentacja Polski przygotowuje się do ostatniego meczu w eliminacjach MŚ, a jej kapitan, najlepszy piłkarz i strzelec idzie na urodzinową imprezę. Nawet jakbyśmy mieli pewny udział w finałach MŚ i grali z San Marino u siebie, to nie miałoby prawa wydarzyć się coś takiego, że zawodnik ot tak – nawet jak nazywa się Lewandowski – idzie na imprezę - napisał Michał Zichlarz, dziennikarz "Sportu".
- To żenada. Tutaj przydałby się ktoś z żelazną ręką, który to towarzystwo postawiłby do pionu. Paulo Sousa taką personą nie jest - podsumował.
Robert Lewandowski swoim oświadczeniem ws. odpoczynku w meczu z Węgrami strzelił sobie spektakularnego samobója. I jego słowa tylko potęgują wrażenie, że to spotkanie zostało zupełnie zlekceważone - piszą Łukasz Godlewski i Dawid Szymczak.
Polacy mieli jeszcze iluzoryczne szanse na zachowanie rozstawienia w barażach do mundialu w Katarze, ale wtorkowe wyniki nie ułożyły się po naszej myśli. Paulo Sousa zlekceważył mecz z Węgrami, za co teraz słono zapłaciliśmy. Nie będziemy rozstawieni w barażach, co zdecydowanie utrudnia naszą sytuację. Więcej szczegółów znajdziecie TUTAJ.