Ostra krytyka oświadczenia Lewandowskiego. "Żenada", "Uwłacza całej drużynie"

"PRowy potworek, z którego nic nie wynika i który na kilometr pachnie sztucznością". "To wręcz uwłacza całej naszej drużynie", "Żenada" - dziennikarze surowo oceniają oświadczenie Roberta Lewandowskiego.

Robert Lewandowski nie zagrał w meczu z Węgrami (1:2). Opinia publiczna długo się zastanawiała, czyja była to decyzja: piłkarza czy trenera Paulo Sousy. Kapitan reprezentacji przerwał milczenie i wydał oświadczenie w tej sprawie. - Sygnalizowałem, że grając tak dużo spotkań i znając swój organizm, mogę nie być w optymalnej dyspozycji w obu meczach. Trener słusznie nie chciał zlekceważyć meczu z Andorą. Wspólnie ustaliliśmy, że zagram w tym spotkaniu i w przypadku wygranej, w meczu z Węgrami szansę dostaną inni zawodnicy. Decyzja na końcu zawsze należy do trenera, ale potwierdzam, że była ona ze mną uzgodniona. Po wygranej z Andorą wiedziałem już, że nie zagram z Węgrami. (...)  Rozumiem złość i rozgoryczenie kibiców i jako kapitan mogę ich tylko przeprosić oraz zapewnić, że zrobimy wszystko, aby awansować - napisał Lewandowski (całość znajdziecie TUTAJ). 

Zobacz wideo Włoski dziennikarz zachwyca się Zalewskim. "Kiedyś może być ważnym graczem Romy"

Problem w tym, że jego tłumaczenia nie zostały dobrze przyjęte przez dziennikarzy i kibiców.

- Andora w ostatnich latach pokonywała San Marino, remisowała z Gibraltarem, Maltą czy Łotwą. Sukcesem była wygrana z Mołdawią i remis z Albanią w 2019 roku. Dlatego mnie zdanie o nielekceważeniu Andory nie przekonuje. To wręcz uwłacza całej naszej drużynie - napisał na Twitterze Sebastian Chabiniak z Eleven Sports.

- Ciekawe, czy gdyby Bayern grał w odstępie trzech dni, to też "znałby swój organizm". Żenada - dodaje Paweł Mogielnicki z 90.minut.pl.

- IMO bardzo naiwne oświadczenie. Brak w nim logicznych powodów, dlaczego Andora tak, a Węgry nie (a nie odwrotnie), skoro jeden trzeba było odpuścić, a z AND bez RL i tak byśmy wygrali. Oraz - ważniejsze - co stało na przeszkodzie, by z HUN być w kadrze meczowej w razie emergency - uważa Przemek Langier z goal.pl.

- Oświadczenie Lewego na zasadzie "wydajmy jakiś komunikat, bo jest pożar". Ale nie dowiedzieliśmy się z niego niczego nowego, może poza tym, że "Decyzja na końcu zawsze należy do trenera, ale potwierdzam, że była ona ze mną uzgodniona" - komentuje Radosław Przybysz z TVP Sport.

- Oświadczenie Lewandowskiego spóźnione, bo powstało już tysiąc teorii spiskowych. Oświadczenie, które dalej nie wyjaśnia, dlaczego zdecydowano, że zagra 90 minut z Andorą i 0 z Węgrami zamiast 45-45. Ładne słowa, ale treści bardzo mało - pisze Dominik Senkowski ze Sport.pl

- Redagowałbym. Silnie bym redagował - żartobliwie dodaje Michał Okoński, dziennikarz "Tygodnia Powszechnego".

- Doceniłbym Roberta Lewandowskiego, gdyby normalnie, w ludzkim języku zdecydował się wyjaśnić, o co dokładnie poszło. Mleko i tak się już rozlało, a każdy może popełnić błąd. W zamian jest PRowy potworek, z którego nic nie wynika i który na kilometr pachnie sztucznością - twierdzi Maciej Łuczak z TVP Sport.

"Aaaaaaaajezusmaria" - ironicznie opisał całą sytuację Rafał Stec z "GW".

Nieciekawa sytuacja Polaków

Polacy mieli jeszcze iluzoryczne szanse na zachowanie rozstawienia w barażach do mundialu w Katarze, ale wtorkowe wyniki nie ułożyły się po naszej myśli. Paulo Sousa zlekceważył mecz z Węgrami, za co teraz słono zapłaciliśmy. Nie będziemy rozstawieni w barażach, co zdecydowanie utrudnia naszą sytuację. Więcej szczegółów znajdziecie TUTAJ.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.