Polska ograna przez Węgry! Musi drżeć o rozstawienie w barażach!

Reprezentacja Polski przegrała 1:2 z Węgrami w ostatnim meczu eliminacji mistrzostw świata. Nasza kadra przegrała u siebie pierwszy mecz o punkty od marca 2013 roku i wciąż nie jest pewna rozstawienia w barażach.

Była 37. minuta meczu na Stadionie Narodowym, gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę w naszym polu karnym pechowo przedłużył Tymoteusz Puchacz. Pechowo, bo po zagraniu zawodnika Unionu Berlin, piłka spadła na głowę Andrasa Schafera, który uderzeniem z bliska pokonał Wojciecha Szczęsnego.

Zobacz wideo Sport.pl Live po meczu Polska - Węgry

To było najlepsze podsumowanie gry zespołu Paulo Sousy przed przerwą. Chociaż Polacy od pierwszych minut chcieli posiadać piłkę i dominować, to nie potrafili stworzyć realnego zagrożenia pod bramką Denesa Dibusza. Dość powiedzieć, że najgoręcej w węgierskim polu karnym było po ogromnym zamieszaniu. Z lewej strony w pole karne zagrał Krzysztof Piątek, ale piłki do bramki nie wepchnęli ani Jan Bednarek, ani Karol Świderski.

W grze naszej reprezentacji widoczna była duża liczba zmian w składzie. Sousa, zgodnie z zapowiedzią, dokonał ich łącznie aż dziewięć. W porównaniu do piątkowego meczu z Andorą (4:1) w wyjściowej jedenastce ostali się tylko Szczęsny i Mateusz Klich. Drugi z nich w trakcie pierwszej połowy zobaczył żółtą kartkę, która eliminuje go z pierwszego meczu barażowego o mundial.

Polska przegrała z Węgrami

Sousa zasłynął jednak z tego, że potrafi odmieniać mecze dobrym decyzjami personalnymi. Tak było między innymi w pierwszym meczu z Węgrami w Budapeszcie, tak było też w poniedziałek w Warszawie. Już w przerwie Portugalczyk dokonał dwóch zmian, wpuszczając na boisko Piotra Zielińskiego i Kamila Jóźwiaka, zdejmując z niego Modera i Matty'ego Casha.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Pomocnik Napoli odmienił grę naszej drużyny. Zieliński nadał naszym atakom odpowiedniego tempa i miał też udział przy wyrównującej bramce, która padła w 62. minucie. Zawodnik Napoli dośrodkował z rzutu rożnego, pojedynek główkowy wygrał Bednarek, a odbita od Węgra piłka spadła na głowę Świderskiego. Napastnik PAOK-u skutecznie przymierzył i strzelił szóstego gola w tych eliminacjach.

Nie było jednak tak, że po przerwie Węgrzy nie tworzyli zagrożenia pod bramką Szczęsnego. W 53. minucie, jeszcze przy stanie 0:1, świetnym strzałem popisał się Szabolcs Schon, jednak jeszcze lepiej interweniował nasz bramkarz. W tej sytuacji mieliśmy też trochę szczęścia, że piłka nie wpadła do naszej bramki po dobitce z bliska.

Tyle szczęścia nie mieliśmy w 81. minucie. Nie wiedzieć czemu nasza reprezentacja oddała inicjatywę i kiedy wydawało się, że Węgrzy nic złego w tym meczu już nam nie zrobią, oni zdobyli drugą bramkę. Schafer podał do Tamasa Kissa, który zagrał w nasze pole karne z prawej strony. Piłkę otrzymał Daniel Gazdag, który miał mnóstwo miejsca, więc przyjął i mocnym, precyzyjnym strzałem nie dał szans Szczęsnemu.

Wynik meczu nie uległ już zmianie. Reprezentacja Polski przegrała mecz o punkty na Stadionie Narodowym po raz pierwszy od 22 marca 2013 roku. Wtedy kadra Waldemara Fornalika przegrała 1:3 z Ukrainą. Porażka z Węgrami może się okazać dla nas bolesna. Sprawiła bowiem, że nie jesteśmy jeszcze pewni rozstawienia w barażach.

Nasza sytuacja stała jeszcze trudniejsza, bo Szkocja wygrała 2:0 z Danią, dzięki czemu wyprzedziła nas w tabeli drugich miejsc. Jeśli we wtorek Walia co najmniej zremisuje z Belgią lub ktoś z trójki Holandia - Norwegia - Turcja zajmie w swojej grupie drugie miejsce z lepszym bilansem od nas, to w barażach jednak rozstawieni nie będziemy. A to może oznaczać, że już w pierwszej rundzie trafimy na Portugalczyków lub Włochów. Ostatecznie rozstrzygnięcia we wtorek wieczorem.

Więcej o: