Kiedyś była bardzo popularna szczególnie u Rosjan. Turyści z tego kraju przyjeżdżali tu nie tylko na zwiedzanie zabytków, ale też po to, by w aptekach bez recepty kupować najrozmaitsze leki, również te na potencję. Zresztą zakupowa turystyka związana z Andorą przyciąga wielu gości. Ponieważ kraj jest strefą bezcłową, dużo tańsza jest tu elektronika, papierosy, alkohol czy perfumy.
Państwo położone w Pirenejach przyciąga też sportowców. To dobre miejsce do życia i trenowania choćby dla kolarzy. Często bywała tu nasza kolarka górska Maja Włoszczowska. Zimą Andora jest atrakcją dla tysięcy narciarzy. To pewnie dlatego kilka lat temu w ekskluzywny hotel zainwestował tu nawet Lionel Messi.
Hotel Leo Messiego w Andorze (z prawej) AP/Google Maps
Hotel Messiego i jeden profesjonalny piłkarz
Była gwiazda "Dumy Katalonii" wpompowała swe pieniądze w Casa Canut przy słynnej alei Carlemany de Escaldes-Engordany, nie tylko dlatego, że małe państwo położone jest 200 km na północ od Barcelony, ale dlatego, że turystyka z roku na rok w Andorze ma się coraz lepiej i hotele nie stoją tam puste. Przed pandemią koronawirusa w 2019 roku małe państwo odwiedziło 8 mln osób. Na jednego mieszkańca Andory przypadało zatem 106,5 turysty. To prawdopodobnie światowy rekord. Gości wizytujących państwo leżące między Francją i Hiszpanią urzekają nie tylko góry i ich klimat, ale też serdeczność mieszkańców, którzy chwalą się ponadprzeciętną średnią długością życia - ponad 80 lat.
Co ciekawe obywateli Andory jest ok. 25 tysięcy. Resztę jej mieszkańców (50 tysięcy) stanowią przyjezdni, głównie Francuzi czy Hiszpanie. To również dlatego tak trudno jest znaleźć mocną grupę 23 piłkarzy, którzy graliby jak równy z równym nawet z przeciętnymi europejskimi reprezentacjami. Licencjonowanych piłkarzy w Andorze są dwa tysiące, ale w tym gronie sporą część stanowią młodzieżowcy. Seniorów jest kilkuset. Zawodnicy zakładający koszulki Andory, to głównie amatorzy. W obecnej kadrze tylko Marc Vales jest profesjonalistą. Występuje w norweskiej Elitserien, a kiedyś też próbował swoich sił w trzeciej drużynie Realu Madryt i odbył kilka treningów z Cristiano Ronaldo. Koledzy Valesa na treningi chodzą jednak, po pracy, jeden jest handlowcem inny nauczycielem w liceum, ale futbol sprawia im sporo radości.
Upokorzeni Węgrzy i Albańczycy
Oni czasem też sprawiają niespodzianki. Choć to raczej szukanie drobnych komplementów, statystycznie te eliminacje są najlepsze w historii Andory. Ekipa od jedenastu lat prowadzona przez Jesusa Luisa "Koldo" Alvareza jeszcze nigdy nie strzeliła siedmiu goli i nie wygrała dwóch meczów w grupie. Choć były to zwycięstwa z San Marino, to z radością dopisano je do dotychczas siedmiu wygranych spotkań w historii reprezentacji. Andorze nie ma co jednak umniejszać, bo kilka mocniejszych drużyn miało po jej meczach spory niesmak. Wśród nich byli niegdyś choćby Albańczycy, czy nie tak dawno dobrze nam znani Węgrzy, którzy w eliminacjach MŚ 2018 z Andorą przegrali, co w Pirenejach było okazją do wielkiego świętowania.
Zresztą po ostatnim, wrześniowym meczu z tym rywalem w Budapeszcie, wygranym przez Madziarów raptem 2:1, media z Andory były dumne z występu swej reprezentacji. Andorczycy byli nawet blisko remisu, ale sędzia nie uznał jednej z bramek, a po kontaktowym golu mimo naporu gości strat nie udało się już odrobić. Echem odbiła się też ta ostatnia, wyjazdowa, październikowa wygrana z San Marino, bo była najwyższą wygraną w historii. W Andorze męczyli się też groźni Albańczycy (wygrali tylko 1:0). Nasi rywale mają zatem na czym budować optymizm przed starciem z biało-czerwonymi.
- Za cel stawiamy sobie maksymalnie utrudnić życie rywalom. To dla nas duża sprawa, że możemy sprawdzić się na tle Polaków. Chcemy utrzymać bezbramkowy remis najdłużej, jak się da - powiedział reprezentant Andory, 31-letni Marc Vales.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Ekipie z Andory do tej pory też 22 razy udało się mecze remisować, o czym przekonali się już Azerowie, Kazachowie, czy Finowie.
Atutem gospodarzy będzie też sztuczna murawa na kameralnym obiekcie Estadi Comunal d'Andorra la Vella. Polacy nie są do takiej nawierzchni przyzwyczajeni. Obiekt znajduje się na wysokości ponad tysiąca metrów nad poziomem morza. W dodatku nie będą na niego wpuszczeniu kibice z Polski, co jest karą nałożoną przez UEFA, po spotkaniu z Albanią. Sympatyków gospodarzy, którzy będą chcieli zobaczyć w akcji Roberta Lewandowskiego, nie powinno brakować.
Mecz rozpocznie się w piątek o 20.45. Jeśli Polska to spotkanie wygra, a Anglia pokona lub zremisuje z Albanią, to biało-czerwoni zapewnią sobie prawo gry w barażach o MŚ 2022 i zajmą w grupie co najmniej drugie miejsce.