Wschodzące gwiazdy na treningu reprezentacji Polski. Matty Cash nie będzie jedyny

Dawid Szymczak
Matty Cash nie będzie jedynym polskim piłkarzem, który podczas zgrupowania w Hiszpanii pierwszy raz spotka się z reprezentantami Polski. Na środowym treningu pojawią się bowiem bracia Żukowie - dwunastoletni Michał i dwa lata młodszy Miłosz. Utalentowani zawodnicy FC Barcelony i Girony.

Ostatnie w tym roku zgrupowanie polskiej kadry ze względów logistycznych odbywa się w Katalonii. Niecałe 30 kilometrów od hotelu reprezentacji, w Blanes, od urodzenia mieszkają Michał i Miłosz Żukowie. Ich rodzice są Polakami z Zamojszczyzny, wyemigrowali kilkanaście lat temu. Michał od blisko pięciu lat trenuje w słynnej barcelońskiej szkółce - La Masii. Jest środkowym obrońcą lub defensywnym pomocnikiem, z ponad 400 strzelonymi golami. Trenerzy wróżą mu karierę, czołowi światowi agenci chcą go reprezentować, Adidas już podpisał z nim kontrakt, a klub regularnie zaprasza go do zamieszkania w bursie. Rodzice starają się jednak chronić syna przed tym zgiełkiem. Zatem Michał wciąż mieszka w domu - z rodzicami i bratem. Miłosz talent ma porównywalny, gra w Gironie, też w obronie, a ojciec to jemu wróży większą karierę. Głównie dlatego, że na razie jest wokół niego mniejszy szum.

Zobacz wideo Paulo Sousa o krok za poprzednimi selekcjonerami kadry. Oto liczby Portugalczyka

Michał Żuk dedykuje gole wszystkim "polacos". I obie strony są zadowolone

W PZPN znają Żuków od dawna. Skauci śledzą regularnie ich poczynania i są w kontakcie z rodzicami. Zaproszenie chłopców na środowy trening reprezentacji Polski zainicjował jednak dziennikarz Onetu, Dariusz Dobek. - Wspaniale, gdyby chłopcom udało się poodbijać piłkę z Robertem Lewandowskim. Michał i Miłosz mają wspólną kolekcję koszulek piłkarskich z podpisami, więc mają nadzieje, że w środę uda im się zebrać kilka autografów - mówi Sport.pl, ojciec chłopców, Mariusz Żuk.

"Michał i Miłosz mówią trzema językami: po polsku, katalońsku i hiszpańsku. Dla ludzi z La Masii Michał jest "local". "Catalan". Urodził się tutaj i według nich może grać dla Katalonii i Hiszpanii. Gdy po jednym z meczów w dużym turnieju Michał zadedykował gola wszystkim "polacos", zadowolone były dwie strony: Polacy, bo to była dedykacja dla nich. I Katalończycy, bo Hiszpanie mówią na nich "polacos". Z grą w kadrze już się tak wszystkich pogodzić nie da. Ale rodzice Michała na razie nie chcą o reprezentacji rozmawiać. On jest małym dzieckiem, dla którego na razie najważniejsze jest, czy mama się śmieje, gdy on strzela gole. A nie to w jakiej reprezentacji ma grać" - pisał w Sport.pl Paweł Wilkowicz. 

Do tej pory nic się nie zmieniło. Do gry w reprezentacji jeszcze bardzo daleka droga, a ci, którzy tę decyzję kiedyś podejmą, muszą jeszcze podrosnąć. Na razie ekscytują się Leo Messim, Neymarem i hiszpańskimi piłkarzami, z którymi przecinają się podczas różnych klubowych uroczystości. Ale i przywiązanie do Polski jest u nich silne. - Latem przyjechaliśmy do Polski na cały miesiąc, żeby odwiedzić rodzinę i wziąć udział w obozie piłkarskim "Tiki-taka" w Zakopanem. Chłopcom tak się podobało, że powrót do domu był bardzo trudny - wspomina Mariusz Żuk.

 

PZPN nie zamierza jednak robić żadnych podchodów i przy okazji treningu przekonywać do wyboru Polski. Jest na to za wcześnie. Dzieci mają spędzić miło popołudnie, dobrze się bawić i wrócić do domu z podpisem Lewandowskiego. 

Więcej o: