Reprezentacja Polski wygrała 1:0 z Albanią w spotkaniu eliminacji mistrzostw świata. Od początku rozgrywanego w Tiranie meczu wrzało na trybunach. Albańczycy wygwizdali hymn reprezentacji Polski. Negatywna atmosfera eskalowała po bramce zespołu Sousy w 77. minucie, kiedy to na głowach Polaków wylądowały butelki oraz inne przedmioty rzucane z trybun. W związku z tym spotkanie zostało przerwane na około 20 minut. Ostatecznie mecz udało się dokończyć, ale gdyby ponownie doszło do incydentów, Albanii groził walkower.
W czwartek Albański Związek Piłki Nożnej wystosował oświadczenie w tej sprawie, w którym polskich kibiców obarczono odpowiedzialnością za skandaliczne wydarzenia. Jak czytamy, były one "wynikiem ciągłej prowokacji i bardzo agresywnego zachowania ze strony polskich kibiców [...] Polscy kibice są znani z takich zachowań i od wielu dni osoby zaangażowane w mecz dokładały wszelkich starań, by zapobiec poważniejszym wydarzeniom". Więcej na temat oświadczenia albańskiej federacji można przeczytać TUTAJ >>>.
Do szokujących oskarżeń federacji odniósł się już rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowski, komentując zarzuty stawiane przez drugą stronę. - Czy prowokacją naszych fanów było gwizdanie gospodarzy podczas odgrywania polskiego hymnu? Przypomnę tylko, że w Warszawie, miesiąc wcześniej, polscy kibice bili brawo podczas hymnu Albanii - zaczął Kwiatkowski cytowany przez WP Sportowe Fakty.
- Byliśmy bardzo blisko sektora polskich kibiców jeszcze przed meczem. Tuż przy trybunie wywiadu udzielał selekcjoner. Przy okazji widziałem, co działo się obok. Albańscy kibice rzucali w nasz sektor butelkami, pokazywali środkowe palce, zaczepiali. Zatem jak nazwać takie zachowanie? - dodał także.
W całą sprawę zaangażowała się kilka dni temu FIFA, która potępiła zachowanie albańskich kibiców. Światowa federacja analizuje sprawozdania z wtorkowych spotkań el. MŚ w związku z planem wyciągnięcia odpowiednich konsekwencji. Mówi się, że Albanii grozi kara w wysokości 100-200 tys. euro oraz zamknięcie jednej z trybun.