To była najkrótsza konferencja pomeczowa Paulo Sousy, odkąd Portugaczyk jest selekcjonerem reprezentacji Polski. Szkoleniowiec odpowiedział tylko na jedno pytanie, po którym rzecznik kadry Jakub Kwiatkowski przeprosił i powiedział: - To może wystarczy? Już tu naciska na nas selekcjoner reprezentacji Albanii - wskazywał na drzwi.
We wtorek o wygranej przesądził Karol Świderski. Zwycięskiego gola strzelił w 77. minucie. Chwilę później mecz został przerwany, bo z trybun w kierunku polskich piłkarzy poleciały różne przedmioty. Sousa na konferencji mówił o tym niewiele. Więcej opowiadał o rezerwowych. Przede wszystkim o Mateuszu Klichu, który wszedł po przerwie oraz Świderskim i Przemysławie Frankowskim, którzy pojawili się na boisku w 71. minucie.
- Kluczem do zwycięstwa była nasza mentalność. To nie pierwszy raz, kiedy zmiennicy zadecydowali o wyniku spotkania. Jestem zadowolony z wyniku i tego, jak zagraliśmy w Tiranie - powiedział Sousa.
I dodał: - Zmiany były trafione i przeprowadzone w odpowiednim momencie. To było bardzo trudne spotkanie, rozgrywane w dość ekstremalnych warunkach. Było głośno, miejscowi kibice też byli nam nieprzychylni, dlatego tak ważna była koncentracja.
Po czym podkreślił też dobry występ napastników: - Nie mieli łatwego zadania, bo albańscy obrońcy grali twardo, ostro, bezwzględnie. Wchodzili w pojedynki, starali się wyprzedzać naszych graczy. Dlatego jestem bardzo zadowolony z gry napastników. Przede wszystkim chce podkreślić dobry występ Świderskiego. Był ostatnio krytykowany. Niesłusznie. On rośnie z każdym meczem w kadrze i ma naprawdę dobre statystki.
Polska dzięki wtorkowej wygranej z Albanią też ma dobre statystyki. Awansowała na drugie miejsce w tabeli. Do końca eliminacji zostały dwa spotkania. W listopadzie kadra Sousy zagra na wyjeździe z Andorą i u siebie z Węgrami.