We wtorek reprezentacja Polski grała z Albanią w meczu eliminacji mistrzostw świata. Paulo Sousa zapowiadał, że będzie to starcia "o wszystko" i czuć było to od pierwszej minuty. Decydującego gola w 77. minucie strzelił Karol Świderski.
W tym samym czasie rozgrywane były inne spotkania tej grupy. W meczu Anglii z Węgrami na Wembley doszło do sporej niespodzianki, bo Węgrzy wyrwali remis 1:1. Wynik otworzył Sallai w 24. minucie, ale jeszcze w pierwszej połowie wyrównał John Stones. Dla kadry Southgate'a była to pierwsza strata punktów w meczu u siebie w trwających eliminacjach. W spotkaniu outsiderów lepsza okazała się zaś Andora, która wygrała 3:0 z San Marino na wyjeździe.
Zwycięstwo nad Albanią znacznie poprawiło sytuację reprezentacji Polski. Dziś awans do barażów zależy tylko od nas. W tym momencie mamy dwa punkty przewagi nad Albanią, która w listopadzie zagra z Anglią na wyjeździe oraz z Andorą u siebie. Reprezentację Polski czeka z kolei wyjazdowy mecz z Andorą oraz domowe spotkanie z Węgrami.
Co musi się stać, abyśmy stracili drugie miejsce w grupie? Zakładając, że zarówno Polska, jak i Albania wygrają z Andorą, Albańczycy będą musieli pokonać Anglię na Wembley i liczyć, że Polacy na zakończenie eliminacji przegrają z Węgrami. W przypadku zwycięstwa Albanii z Anglią oraz remisu Polski z Węgrami obie ekipy zrównają się punktami. W tej sytuacji pod uwagę brana jest różnica bramek. W tym momencie Polska ma +17, natomiast Albania +4, więc ich szanse na odrobienie tej różnicy jest iluzoryczne.
Warto także rozważyć, czy zagrożeniem dla Polski są Węgrzy. Zespół ten zrówna się z ekipą Paulo Sousy punktami tylko w sytuacji, jeśli wygra wszystkie mecze do końca. Dodatkowo musi liczyć na to, że Polska przegra z Andorą na wyjeździe.