Do meczu było jeszcze blisko dwie godziny. Za jedną z bramek - gdzie w pierwszej połowie stał Wojciech Szczęsny - zebrali się najbardziej zagorzali albańscy kibice. Zresztą widać było ich także w trakcie dnia na mieście. Widać i słychać. Race, petardy, wspólne śpiewy. A później także gwizdy na stadionie, pokazywanie środkowego palca i wygrażanie pięścią w kierunku polskiego sektora.
To wszystko zniknęło, kiedy na rozgrzewce pojawili się albańscy piłkarze. Wtedy kibice na stadionie już nie gwizdali, totalnie nie zważali na polski sektor, a nawet na polskich piłkarzy, którzy zaraz po albańskich wyszli zapoznać się z murawą. O drużynie Paulo Sousy przypomnieli sobie dopiero w trakcie hymnów.
Kiedy spiker poprosił o spokój i zapowiedział Mazurka Dąbrowskiego, na stadionie wcale nie zrobiło się spokojnie. Wręcz przeciwnie. Albańscy kibice, a szczególnie ci siedzący za obiema bramkami, zaczęli od razu buczeć i gwizdać. Przede wszystkim gwizdać. Przez dłuższą chwilę. Dokładnie aż przez trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego, które zostały puszczone na Air Albania Stadium.