W sobotni wieczór niespodzianki na Stadionie Narodowym nie było, bo i być nie mogło. Reprezentacja Polski pewnie pokonała San Marino 5:0 i zdobyła kolejne trzy punkty w eliminacjach do mistrzostw świata. To spotkanie było jednak szczególne z innego powodu. Swój ostatni występ w reprezentacji zaliczył w nim Łukasz Fabiański, który wyszedł w podstawowym składzie i w 57. minucie z wielkimi honorami opuścił boisko.
Łukasz Fabiański na całą sytuację zareagował bardzo emocjonalnie i schodził z placu gry ze łzami w oczach. - Ten dzień mi się dzisiaj bardzo dłużył i te 57 minut trwało dla mnie wiecznie... - opowiadał po meczu w rozmowie z TVP Sport. - Bardzo często zerkałem na zegarek, szczególnie gdy się zaczęła druga połowa, to miałem wrażenie, że trwała ona zdecydowanie dłużej, niż to miało miejsce w rzeczywistości.
- To był zdecydowanie radosny, ale i troszkę trudny dzień. Koniec końców chciałem się skupić na meczu, żeby zagrać na odpowiednim poziomie. Zdawałem sobie sprawę, że nie będę miał zbyt wiele pracy, ale chciałem, żeby moja postawa na boisku była na pierwszym miejscu, a emocje odeszły na bok. Niestety, zaraz przed samym wyjściem na boisko mi to wybito kompletnie z głowy, bo zrobiono mi niesamowitą niespodziankę w szatni. To było coś pięknego i jestem za to niezmiernie wdzięczny. Za to, co miało miejsce przed pierwszym gwizdkiem w szatni, i za to, co wydarzyło się w 57. minucie - kontynuował wzruszony polski bramkarz, który nie planował i nie spodziewał się tak emocjonalnej reakcji ze swojej strony.
- Naprawdę mocno się trzymałem. Wychodząc na rozgrzewkę i słuchając hymnu, mówiłem sobie: "Okej, nie jest źle, daję radę". Im częściej jednak kibice skandowali moje imię i nazwisko oraz gdy przyszła ta 57. minuta, to wszystko "puściło" - nie ukrywał "Fabian".
Przed meczem z San Marino na telewizorze zamieszczonym w szatni wyświetlono specjalny film przygotowany dla żegnającego się z kadrą bramkarza. Fabiański zobaczył i posłuchał na nim żartobliwych i ważnych wspomnień swoich kolegów i trenerów związanych z jego osobą i różnymi momentami w kadrze. Gdy film się skończył, w szatni rozległy się brawa, ale Fabiański rozkleił się jeszcze bardziej gdy odwrócił się od telewizora.
- Byłem bardzo mocno zaskoczony tym, co się wydarzyło. Cały sztab i wszyscy zawodnicy przygotowali mi filmik z wypowiedziami - niektóre z nich były na poważnie, niektóre żartobliwe. Gdy się skończyło wideo, wszyscy zaczęli bić brawo, a ja odwróciłem się przez prawe ramię i tam była moja żona, mój syn, moi rodzice, no i to mnie naprawdę wybiło z profesjonalnego nastawienia do meczu. Byłem w ogromnym szoku, to było coś wspaniałego, czego nigdy nie zapomnę - relacjonował Łukasz Fabiański.
Czego będzie mu brakować po pożegnaniu z kadrą? - Ludzi, atmosfery. Oczywiście, ten cały splendor związany z reprezentowaniem kraju jest czymś niesamowitym, czego nie można porównać z żadnym innym doświadczeniem, natomiast ta atmosfera zgrupowań i ludzie, którzy tu pracują od x lat, zawodnicy... Przeżyłem tu wiele wspaniałych chwil, poznałem wielu wspaniałych ludzi, nawiązałem niesamowite relacje i to jest dla mnie zdecydowanie na pierwszym miejscu. Może to nie najlepiej zabrzmi, ale nie zawsze te mecze były w tym wszystkim najfajniejsze, ale samo to przebywanie w tej grupie i w tej atmosferze - mówił Fabiański, który teraz będzie miał więcej czasu dla rodziny oraz na odpoczynek.
- To jest ogromny plus. Będę miał więcej czasu dla rodziny, ale też będzie można mentalnie i fizycznie wykorzystać ten czas, żeby np. nie doszło do jakiegoś wypalenia - zakończył bramkarz West Hamu.
Łukasz Fabiański występował w reprezentacji Polski w latach 2006-2021. W tym czasie rozegrał 57 meczów w koszulce z orłem na piersi. Występował na Euro 2016 i mundialu w 2018 roku, a także był w kadrze narodowej na MŚ 2006, Euro 2008 i Euro 2020.