Reprezentacja Polski kontynuuje walkę o awans na przyszłoroczne mistrzostwa świata w Katarze. W sobotę na Stadionie Narodowym w Warszawie nasza kadra mierzy się po raz drugi z reprezentacją San Marino.
Zgodnie z oczekiwaniami sobotnie spotkanie od samego początku toczy się pod dyktando Polaków, którzy całkowicie dominują nad amatorami z San Marino. Gości grają bardzo ostro, ale częste faule to jedyne momenty, w których zaznaczają swoją obecność na boisku. Kilkukrotnie ratował ich natomiast bramkarz Elia Benedettini, który obronił kilka groźnych strzałów między innymi Roberta Lewandowskiego.
Pierwsza bramka w meczu padła w 10. minucie spotkania. Bardzo dobre dośrodkowanie Przemysława Płachety wykorzystał Karol Świderski, który pokonał bramkarza strzałem głową z bliskiej odległości. Już dziesięć minut później natomiast wynik podwyższył obrońca gości Cristian Brolli golem samobójczym. Tuż po przerwie wynik podwyższył Tomasz Kędziora, a w końcówce po bramce zdobyli Adam Buksa i wracający Krzysztof Piątek.
Reprezentacja San Marino została całkowicie zdominowana przez Polaków. Nasi reprezentanci pozwolili swoim rywalom na oddanie zaledwie jednego celnego strzału i to dopiero w 84. minucie. Piłkę po stracie przejął na środku boiska jeden z sanmaryńczyków i zdecydował się na strzał z połowy boiska. Uderzenie nie zaskoczyło Radosława Majeckiego, ale strzał celny musiał zostać odnotowany. Spotkał się on z wielkim uznaniem trybun Stadionu Narodowego i polskiej ławki rezerwowych z Robertem Lewandowskim na czele.