Robert Lewandowski w 2020 roku nie miał nawet szans powalczyć o Złotą Piłkę, bo przyznająca nagrodę redakcja "France Football" nie chciała, "umieszczać gwiazdki przy nazwisku triumfatora". Francuscy dziennikarze tłumaczyli, że rok pandemii, pełen przerywanych rozgrywek (Ligue 1 nie dokończono) i nierównych szans na zaprezentowanie się dla graczy, lepiej wymazać z pamięci i nikogo w nim nie oceniać. "Wolimy małą rysę niż dużą bliznę" - napisał wtedy Pascal Ferre, redaktor naczelny tygodnika. To dla kapitana biało-czerwonej kadry była zła informacja, bo bardzo prawdopodobne było, że byłby on kandydatem co najmniej do podium plebiscytu.
"Czy można było osiągnąć coś więcej"
Warto zwrócić uwagę, że przez kilka ostatnich lat Lewandowski na temat konkursu wypowiadał się spokojniej.
"Ja chcę tylko jak najlepiej grać i zdobywać trofea. Ich efektem jest też sukces całego zespołu i on jest bardzo ważny. Nie mam obsesji Złotej Piłki, ale wiem jednocześnie, że wszystko jest możliwe" - mówił rok temu w rozmowie z "France Football". Również na konferencjach reprezentacji Polski, do tej pory temat Złotej Piłki nie był zbyt eksponowany. Teraz jednak "Lewy" pytany przez nas o sprawę odpowiedział dość konkretnie i sam się nad obecną sytuacją głośno zastanawiał.
- Pytanie, czy (na tę obecną edycję) patrzymy też przez pryzmat 2020 roku, kiedy nagroda nie była przyznana. Pytanie, czy w ostatnich dwóch latach można było osiągnąć coś więcej, no może poza Euro? Myślę, że przez te dwa ostatnie lata, tych nagród i trofeów zdobyłem bardzo dużo. Pokazałem, że jestem osobą, która może myśleć o tej Złotej Piłce. Jak to się skończy? Zobaczymy - opowiedział Lewandowski. Przypomnijmy, że Polak od sezonu 17/18 co roku zdobywa w Bundeslidze tytuł króla strzelców. W poprzednim sezonie, wszedł do historii niemieckiego futbolu. Zdobył 41 bramek w 29 meczach Bundesligi, czym pobił dotychczasowy rekord należący do Gerda Muellera. W tym roku za ten wyczyn odebrał "Złotego buta". W poprzednim sezonie wraz z Bayernem wygrał przecież Ligę Mistrzów.
- To byłaby wielka duma - ciągnął dalej Lewandowski w sprawie Złotej Piłki. - Sam fakt, że byłem, jestem na liście z tymi wielkimi zawodnikami (Ronaldo, Messi), którzy od lat byli poza zasięgiem napawa mnie dumą i jest mobilizujące. Mam nadzieję, że większej polityki w tym wszystkim nie będzie i tegoroczne głosy będą przyznawane na podstawie tego, co dany zawodnik osiągnął w ostatnim sezonie czy nawet dwóch - mówił Polak.
"Futbol też jest marketingiem"
Kapitan naszej kadry odniósł się do specyfiki plebiscytu, w którym głosują dziennikarze z ponad 200 państw na świecie. Choć kryteria zabawy są jasne, to jednak głosy z niektórych, czasem egzotycznych państw są przyznawane dla piłkarzy popularnych, często pokazujących się w telewizji, biorących udział w wielkich kampaniach reklamowych, tych co zostają w pamięci jurorów. Przyznał to kiedyś Maciej Iwański z TVP, który oddaje głosy z polskiej strony.
- Futbol jest też marketingiem. Złota Piłka swoje kryteria ma, ale myślę, że podczas głosowania jest trochę jak podczas konkursów piękności. Część ludzi kieruje się powierzchownością – mówił Iwański.
Podczas ostatniej przyznawanej nagrody (za 2019 rok), sztab osób pracujących przy Lewandowskim zdawał sobie z tego sprawę. Można było odnieść wrażenie, że polski napastnik starał się ocieplić swój wizerunek, nadrobić międzynarodowy PR i przypomnieć o sobie członkom jury z najdalszych zakątków świata. Udzielił wywiadu "France Football", a na ostatniej gali Złotej Piłki w Paryżu pojawił się pierwszy raz w karierze, choć już wcześniej dostawał zaproszenia. Był jedną z gwiazd uroczystości. Usiadł obok Leo Messiego, wręczył nawet nagrodę dla najlepszego bramkarza. W plebiscycie zajął 8. miejsce.
Być może ostatnim dobrym momentem, by o sobie przypomnieć jest tegoroczny finisz el. MŚ. "Lewy" jest w Top 3 najlepszych strzelców kwalifikacji, a przed nim mecze z San Marino i Albanią, szansa na podkręcenie licznika już w październiku, tuż przed tym jak jury na początku listopada weźmie się za głosowanie.
- Trudno mi to powiedzieć, czy to w kontekście nagrody są ważne mecze. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że każdy dobry występ w reprezentacji czy klubie, może moją pozycję wzmocnić - mówił Lewandowski.
Dotychczas to był "le cabaret"
Złota Piłka 2021 zostanie przyznana 29 listopada.
Warto zauważyć, że wszystkie dotychczasowe rozstrzygnięcia plebiscytu łaskawe dla Polaka nie były. Z jednym wyjątkiem. W 2015 roku był czwarty tuż za Neymarem, Ronaldo i Messim. Zwycięstwa Portugalczyka i Argentyńczyka wydawały się przez lata przydzielane niemal z automatu. 2015 to też ten rok, kiedy Polak został królem strzelców eliminacji Euro 2016 i zaaplikował Wolfsburgowi pięć goli w dziewięć minut.
Pierwszy raz o Złotą Piłkę Lewandowski walczył w 2013 roku, jeszcze jako gracz Borussii Dortmund. Wśród 23 zawodników był ostatecznie trzynasty. W 2014 nominacji nie dostał. Po czwartym miejscu w 2015 roku (co było najlepszym wynikiem Polaka od czasów trzeciego miejsca Zbigniewa Bońka w roku 1982) przyszedł "Le Cabaret" - tak 16. pozycję w plebiscycie w 2016 roku Lewandowski skomentował na Twitterze.
W 2017 "Lewy" był dziewiąty, w 2018 nie dostał nominacji, a w 2019 siedząc na gali, dowiedział się o ósmej lokacie. Jak będzie w tym roku? Czy okaże się, że łatwiej wygrać Ligę Mistrzów i przejść do historii Bundesligi niż zdobyć Złotą Piłkę?