- Zadajecie te same pytania, więc będę tak samo odpowiadał - stwierdził na konferencji prasowej Paulo Sousa poirytowany pytaniem, dlaczego tak rzadko pojawia się na meczach ekstraklasy i powołuje niewielu grających w niej piłkarzy. - Na początku pracy w reprezentacji częściej pojawiałem się na meczach w Polsce, bo podróżowanie do wielu krajów było niemożliwe. Teraz mogę to robić. Ostatnio byłem na wielu meczach we Włoszech i w Niemczech. Zawsze tam, gdzie mogę, pojawiam się osobiście, a pozostałe spotkania, w których grają nasi piłkarze, oglądam zdalnie. Większość naszych piłkarzy gra za granicą, a ja muszę ustalać priorytety. Ale spokojnie. Mamy w sztabie wystarczająco dużo osób, by śledzić rozgrywki na całym świecie. Stale obserwujemy 60 piłkarzy, którzy mogą wzmocnić naszą drużynę - wyjaśniał selekcjoner reprezentacji Polski.
Poprzedni selekcjonerzy przyzwyczaili, że poza odwiedzaniem reprezentantów występujących w zagranicznych klubach, regularnie pojawiali się też na meczach polskiej ekstraklasy, a później powoływali do kadry wyróżniających się piłkarzy. Sousę natomiast łatwiej wypatrzeć na trybunach niemieckich czy włoskich stadionów niż w Poznaniu, Wrocławiu lub Krakowie. A że łączy się to z niewielką liczbą powołań z polskich klubów, to część dziennikarzy i ekspertów uważa, że Sousa po prostu nie zaprząta sobie ekstraklasą głowy. Oglądanie piłkarzy to jedno. Mecz ekstraklasy mógłby być dla Portugalczyka okazją do wymienienia myśli z polskimi trenerami i szansą na lepsze zrozumienie środowiska, w którym przyszło mu pracować.
Selekcjoner takie zarzuty odpiera już od kilku miesięcy. I konsekwentnie mówi to samo: że nie musi być na meczu, by dobrze go przeanalizować, że ma system i sztab ludzi, którzy zwracają mu uwagę na ciekawych piłkarzy z ekstraklasy, że wyróżniających się - jak Kacper Kozłowski, a wcześniej Tymoteusz Puchacz, Jakub Świerczok czy Kamil Piątkowski - powołuje. - Zobaczcie, reprezentacja to dla tych zawodników trampolina do większych klubów. Powołujemy ich, w lepszych ligach to widzą i ich kupują. To dobrze, tak to powinno działać - argumentuje selekcjoner. Jego zdaniem samo podróżowanie do Polski dla "zrobienia sobie zdjęcia na stadionie" - jak ironizował w wywiadzie dla Interii - to zwyczajna strata czasu, bo bardziej wydajnym jest zdalne oglądanie meczów.
Poza tym słyszeliśmy, że selekcjoner w prywatnych rozmowach nie jest tak dyplomatyczny, jak podczas publicznych wystąpień i poproszony o ocenę poziomu gry w ekstraklasie, potrafi sugestywnie machnąć ręką i powiedzieć, że grają w niej "bardzo słabi piłkarze". Sousa na konferencjach prasowych - chociażby przed mistrzostwami Europy - kilka razy tłumaczył, że zawodnicy z polskiej ligi najczęściej myślą na boisku znacznie wolniej od kolegów z zagranicy, potrzebują też więcej czasu na podstawowe zagrania, jak przyjęcie i podanie piłki. Tempo gry w Polsce jest po prostu dużo niższe niż w czołowych europejskich ligach. Ostatnie powołanie dla Jakuba Kamińskiego, jednego z najlepszych zawodników grających w ekstraklasie, na razie okazało się jednorazowym. W kadrze na październikowe zgrupowanie piłkarza Lecha Poznań już nie ma, bo w spotkaniu z San Marino i podczas treningów nie przekonał selekcjonera. Lepiej wypadł jego wychowany we Włoszech rówieśnik - Nicola Zalewski, choć jego doświadczenie w grze z seniorami, jest o wiele mniejsze.
Sousa ma jednak pomysł, który mógłby zadowolić obie strony: obserwatorom dałby poczucie, że selekcjoner interesuje się polską ligą, a on sam nie traciłby czasu na grę pod publiczkę i robienie zdjęć. Chodzi o zorganizowanie krótkich zgrupowań tylko dla piłkarzy z ekstraklasy. Miałoby ich przyjeżdżać około dwudziestu, raptem na dwa dni. Na takie zgrupowanie zapraszani byliby też ligowi trenerzy. - Nie chodzi o mnie i o moje korzyści. To dla dobra polskiej piłki. Pracowałem w europejskiej federacji i wiem, jak ważna dla rozwoju jest wymiana myśli i informacji. Chcemy w ten sposób sprawdzać różnych zawodników i ich motywować, żeby byli gotowi na powołanie do pierwszej reprezentacji - tłumaczył Sousa.
Gdy zapytaliśmy selekcjonera, czy pomysł w ogóle jest realny przy tak napiętym terminarzu, odpowiedział: - Reprezentacja to najważniejsza drużyna w kraju. Idealnie, jeśli federacja i szefowie krajowej ligi chcą ze sobą współpracować dla jej dobra.
Na razie jednak na rozpoczynające się we wtorek zgrupowanie przed meczami eliminacji mistrzostw świata Katar 2022 z San Marino (9.10) i Albanią (12.10) powołany został tylko jeden piłkarz z ekstraklasy - Kozłowski z Pogoni Szczecin.