Kilka dni temu, gdy pierwszy raz pojawiły się informacje, że Matty Cash stara się o paszport i chciałby grać w polskiej kadrze, rzecznik PZPN zbagatelizował sprawę. "Nie było i nie ma tematu gry Matthew Casha w reprezentacji Polski. Tematu nie może być, bo Cash nie ma polskiego obywatelstwa" - napisał na Twitterze Jakub Kwiatkowski. Ale odbita piłeczka za chwilę wróci. Piłkarz Aston Villi dzisiaj obywatelstwa nie ma, ale jutro może mieć. Wtedy od pytania o powołanie ucieczki nie będzie.
Sprawa budzi kontrowersje. Przez lata słuchaliśmy o karierowiczach, farbowanych lisach. Roger Guerreiro, Ludovic Obraniak, Damien Perquis, Eugen Polanski, Sebastian Boenisch, Thiago Cionek, a wcześniej Emmanuel Olisadebe. Każdy przypadek był inny i inny jest też ten Casha. Wątpliwości kibiców zazwyczaj były jednak podobne, a tolerancja dla powołań wydawała się tym większa, im lepszy był dany piłkarz. Jak dobry jest zatem Matty Cash?
Jeśli któryś z polskich kibiców, słysząc o możliwej grze Casha w reprezentacji, włączył mecz Aston Villi z Evertonem, to po ostatnim gwizdku najpewniej sam doręczyłby mu paszport. Zgadzało się wszystko: Aston Villa grała w ustawieniu 3-5-2, czyli podobnym do wyjściowego kadry Paulo Sousy, a Cash był prawym wahadłowym i biegał od jednego pola karego do drugiego. W obronie spisał się bez zarzutu, a w ataku zagroził kilka razy, aż 66. minucie strzelił efektownego gola. Wbiegł wtedy za plecy obrońców, nie dał się dogonić, wpadł w pole karne i uderzył pod poprzeczkę. To jego pierwszy gol w Premier League. Trafienie było kwestią czasu, bo Cash to bramkostrzelny obrońca. Jeszcze w Nottingham Forest, w Championship, Cash potrafił zdobyć sześć bramek w 36 meczach. Był najlepszym graczem zespołu, jednym z najlepszych bocznych obrońców w lidze. Awans do Premier League był oczywisty.
Rok temu Aston Villa zapłaciła za niego blisko 16 mln funtów, a on zagrał solidny sezon, choć akurat do bramki nie trafił ani razu. Trzy razy asystował i w klubie byli z niego zadowoleni. Teraz - po odejściu Jacka Grealisha do Manchesteru City - jego wpływ na zespół jest jeszcze większy. Po pierwsze, ciężar gry Aston Villi nie jest już tak wyraźnie przechylony na lewą stronę, po której zazwyczaj biegał Grealish. Po drugie Cash wydaje się być w lepszej formie. Po pięciu meczach ma najwięcej przechwytów w zespole, najwięcej odbiorów i celnych dośrodkowań. Jest też w trójce piłkarzy z największą liczbą podań, wygranych pojedynków główkowych i wybić piłki. Słowem: na początku sezonu Cash wyróżnia się w ofensywie i defensywie.
Dość oczywiste wydaje się, że Cash nie marzył przez całe życie o grze w reprezentacji Polski, a powołanie może mu pomóc w postawieniu kolejnego kroku w karierze. Na jego pozycji angielska reprezentacja jest obsadzona najsilniej na świecie. Prawymi obrońcami są Trent-Alexander Arnold, Kyle Walker, Reece James, Aaron Wan-Bissaka czy Kieran Trippier, czyli piłkarze Liverpoolu, Manchesteru City, Chelsea, Manchesteru United i Atletico Madryt. Za to w Polsce problem z obsadą prawego wahadła w reprezentacji Paulo Sousy występuje od początku jego pracy i znika tylko chwilami. Nie ma bowiem w kadrze piłkarza idealnie pasującego na tę pozycję.
Kamil Jóźwiak, Przemysław Frankowski, Jakub Kamiński i Przemysław Płacheta to skrzydłowi cofani nieco na siłę, co w niektórych meczach - jak choćby ze Słowacją i Szwecją podczas Euro - wpływa na błędy w defensywie. Bartosz Bereszyński teoretycznie mógłby się na tej pozycji sprawdzić i lepiej zabezpieczyć prawą stronę, ale selekcjoner wystawia go na środku obrony w tercecie z Kamilem Glikiem i Janem Bednarkiem. Z kolei Tomasz Kędziora nie grał jeszcze na prawym wahadle i w ogóle Sousa niespecjalnie go ceni, a powołany na październikowe zgrupowanie Robert Gumny jedyny mecz w kadrze zagrał u Jerzego Brzęczka. Innych opcji nie ma.
Tymczasem dla Matty'ego Casha prawe wahadło jest naturalną pozycją i pozwala najlepiej wykorzystać jego atuty. Cash broni lepiej niż polscy skrzydłowi, a atakuje lepiej od bocznych obrońców. Słowem: tak, przydałby się reprezentacji Polski.
Wszystko się tu zgrywa: wysokie umiejętności Casha i problemy reprezentacji Polski z obsadą akurat tej pozycji, na której gra. Cash ma 24 lata, jest tylko rok starszy od Jóźwiaka, ma bardzo duże doświadczenie w Championship i co tydzień gra w czołowej lidze świata. Nie będzie jednak dla kadry kimś takim, jak Wilfredo Leon dla polskiej siatkówki. Nie zbawi reprezentacji, raczej nie wywróci panującej w niej hierarchii i nie będzie jej czołową postacią. Mówimy o solidnym prawym obrońcy z czołowej ligi świata, któremu jednak daleko do wielkich gwiazd grających na tej pozycji.
Nie brakuje kibiców, którym co do zasady nie podoba się powoływanie do kadry graczy, którzy urodzili się za granicą, nie mówią po polsku lub mówią słabo (Cash deklarował, że zna kilka zwrotów, bo mama często mówiła w domu po polsku, rozmawiając z rodziną mieszkającą w Gdańsku) i dopiero niedawno podjęli starania o grę w polskiej kadrze, przez co trudno uniknąć wrażenia, że nie robią tego z patriotycznych pobudek i miłości do kraju. Być może to naiwny romantyzm. Ale czy pozostał w futbolu jego inny bastion?
Reprezentacyjna piłka jest prawdopodobnie ostatnim. Ważny będzie w tej sprawie głos nowego prezesa PZPN, Cezarego Kuleszy. Jego poprzednik Zbigniew Boniek sprzeciwiał się naturalizowaniu piłkarzy i powoływaniu ich do reprezentacji. Nie wystarczyło, że zawodnik miał polski paszport, musiał jeszcze mówić po polsku. Ale akurat na pytanie o wartości, o to czy mieści się w nich powołanie dla Matty’ego Casha, albo czy warto dla niego od tych wartości odejść, każdy musi odpowiedzieć sam.