Maciej Szczęsny ocenił zachowanie Wojciecha Szczęsnego przy golu. "To jest różnica"

- Obejrzałem to mnóstwo razy. Też w slow motion - mówi nam Maciej Szczęsny. Byłego bramkarza reprezentacji Polski prosimy o uczciwą analizę gola, jakiego Harry Kane strzelił Wojciechowi Szczęsnemu w środowym meczu Polska - Anglia (1:1) w eliminacjach MŚ 2022.

To była 72. minuta. Niewidoczny przez cały mecz Harry Kane świetnie strzelił na polską bramkę z około 30 metrów. I zdobył gola dla Anglii. Pięknego, prawda?

Zdaniem części kibiców mimo świetnego strzału Kane nie powinien zdobyć bramki. Bo lepiej w naszej bramce powinien zachować się Wojciech Szczęsny. Sytuację analizował już dla Sport.pl Andrzej Dawidziuk, były trener bramkarzy reprezentacji Polski.

A teraz o opinię prosimy Macieja Szczęsnego, czyli ojca Wojciecha, kiedyś bramkarza kadry, a dziś eksperta TVP Sport.

Łukasz Jachimiak: Zawinił czy nie zawinił? Mógł coś zrobić czy nie mógł? Proszę o uczciwą analizę zachowania Wojciecha Szczęsnego przy golu Harry'ego Kane'a.

Maciej Szczęsny: Obejrzałem to mnóstwo razy. Też w slow motion. Strzał był z daleka, z około 30 metrów, ale uważam, że dla Wojtka wszystko się niefortunnie ułożyło.

Podobno Kane strzelił z dokładnie 30 metrów i 60 centymetrów.

- Też słyszałem taką odległość, ale nie jest prawdziwa. Dokładnie to zmierzyłem. Można to zrobić w prosty sposób. Mamy pięć pasów trawy po 5,5 metra każdy. Dodajemy metr z szóstego pasa, bo tam stał Kane w momencie strzału. Liczmy: 5,5 metra, 11 metrów, 16,5 metra, 22 metry, 27,5 i dodatkowy metr - to się równa 28,5 metra.

To wciąż daleko. Pana syn nie miał szans na lepszą, szybszą reakcję?

- Jasne, że Kane strzelił z daleka. I w sumie to niby drobiazg czy miał do bramki 28,5 czy 30,6 m. Ale dla bramkarza to jest różnica, bo to jest krótszy czas na reakcję.

Czasu na reakcję było mało, zwłaszcza że piłka nagle wyleciała znad głowy Jana Bednarka. Uważa Pan, że on mógł zablokować strzał?

- Dziwnym zbiegiem okoliczności go ta piłka nie trafiła. Mogła go trafić w głowę, ale on zrobił wszystko, żeby go nie trafiła.

Pamiętam jeszcze jedną taką sytuację - wcześniej piłka strzelona bodajże przez Kyle'a Walkera też przeszła tuż nad głową Bednarka, ale wtedy poleciała prosto w ręce Wojciecha.

- Genialna jest powtórka zza pleców Kane'a. Widać na niej, że piłka szła do środka bramki, a gdy ominęła głowę Bednarka, to dopiero wtedy dostała dużej rotacji. Tak dużej, że gwałtownie odchodziła od osi boiska w stronę lewego rogu bramki Wojtka. Wiem, że wielu się Wojtka czepia, ale on naprawdę nie widział piłki w momencie strzału, dlatego przeniósł ciężar ciała na prawą nogę, żeby zobaczyć piłkę, a jak już zobaczył, to było za późno. Umówmy się - Kane'owi wyszedł rewelacyjny strzał.

Myśli Pan, że gdyby Robert Lewandowski tak strzelił, to nie analizowalibyśmy zachowania Jordana Pickforda?

- Oczywiście: mówilibyśmy, że Robert Lewandowski strzelił genialnego gola. I mielibyśmy rację. Nie dość, że to była bomba, to jeszcze spadający liść - piłka gwałtownie z wysokości 2,00-2,20 m spadła na boisko na linii bramkowej. Uważam, że Wojtek nie ponosi winy.

Pewnie widzi Pan opinie typu: "gdyby w bramce stał Manuel Neuer, a nie Wojciech Szczęsny, to gola by nie było"? Wiem, że tak można mówić zawsze, a sprawdzić się tego nie da. Ale co Pan powie tym, którzy tak piszą i mówią?

- Nie możemy tego sprawdzić. To po pierwsze. A po drugie - pamiętam taki mecz, na tym samym Stadionie Narodowym, w którym Manuel Neuer grał. I pamiętam, jak wyszedł do wrzutki, po której gola strzelił Arkadiusz Milik. No nie wiem czy to Milik wówczas tak genialnie strzelił, czy może to Neuer się troszeczkę pomylił. Nie wiem też czy wtedy Neuer był bez szans przy strzale Sebastiana Mili, skoro ten strzał z całą pewnością nie miał takiej siły jak strzał Harry'ego Kane'a. Neuer grał na Narodowym, miał szansę się wykazać, a zdaje się, że znacznie lepiej spisał się ten drugi bramkarz, który w tamtym meczu wystąpił. Gdyby pan wygrzebał w annałach, jak on się nazywa, to byłbym wdzięczny [oczywiście Maciej Szczęsny ironizuje na temat meczu Polska - Niemcy z 2014 roku. Wówczas wygraliśmy 2:0, a Wojciech Szczęsny był jednym z bohaterów]. Zamiast debaty czy to Kane genialnie strzelił, czy Szczęsny fatalnie bronił, proponuję analizę, jak doszło do strzału Kane'a. Przecież Moder nie ma prawa tak niecelnie podać, gdy zaczynamy akcję. On kopnął prosto do Walkera, zamiast zagrać do któregoś z kolegów biegnących do przodu. Od razu stworzyła się trudna sytuacja, bo tym, którzy szli do przodu, trudno było wrócić. Tak było choćby ze Świderskim, który nie zdążył do Kane'a. A poza tym jak już się Moder zorientował, że źle podał, to - niestety - wystąpił w roli obserwatora.

Podsumowując mecz - miło było zobaczyć, że generalnie nasi piłkarze nie wystąpili w roli obserwatorów, prawda?

- Przez cały mecz nie miałem wątpliwości, kto ma lepszych piłkarzy. Ale naprawdę bardzo doceniam pracę całego naszego zespołu. Niedawno z Albanią wygraliśmy 4:1, a równie dobrze mogliśmy wysoko przegrać. Z Anglią może nie byliśmy supergroźni, ale graliśmy bardzo dobrze, mądrze, a kilka akcji zrobiliśmy na światowym poziomie. Świetne było to, co zrobili Linetty z Lewandowskim, gdy Lewy zawalczył o piłkę, wbiegł w pole karne i natychmiast dostał podcięte podanie, po którym próbował przelobować Pickforda. O Lewym to w ogóle można mówić w samych superlatywach. To podanie, gdy piłka mu przyleciała zza pleców, znad głowy, a on ją opanował w potężnym wyskoku nogą maksymalnie wyciągniętą do przodu - no mistrzostwo świata! To były zagrania, którymi ucieraliśmy Anglikom nosa. Przecież taki Kane do momentu zdobycia gola nie istniał, był kompletnie wyłączony, zagubiony we mgle.

Niewiele brakowało, a na przykładzie Kane'a i Lewandowskiego moglibyśmy po tym meczu powtarzać, że piłka jest okrutna. Lewandowski tyrał, był wszędzie, a Kane strzelił gola, który był prawie na wagę zwycięstwa. Pewnie gdyby nie asysta Lewandowskiego w doliczonym czasie, to niektórzy mimo wszystko wyżej oceniliby Kane'a.

- Tak i to by była wielka niesprawiedliwość. Do momentu, w którym Kane strzelił gola było mi go aż trochę żal. Piłkarz takiej klasy, a przykryty czapką. Był tak odcięty od podań, że nawet przez swoich kolegów został zepchnięty na margines. Podsumowując: cenię pracowitość naszej drużyny i kilka świetnych akcji. A nagroda za pracowitość, za rzetelność, za włożone serce była piękna, w postaci gola w doliczonym czasie. Oczywiście muszę dodać, że nie zachłystywałbym się, bo trudno mi wierzyć, że gdybyśmy za tydzień mieli grać z równie mocnym rywalem, to zagralibyśmy równie dobrze i równie skutecznie. Ale mamy słabszych piłkarzy niż Anglicy, a oni osiągnęli dobry wynik i naprawdę na to zasłużyli, zapracowali. Dlatego bijmy im brawo.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.