Mecz Polska - Albania obfitował w faule. Już w pierwszych minutach spotkania sędzia Maurizio Mariani pokazał reprezentantom Albanii aż trzy żółte kartki. Do najbardziej kontrowersyjnej sytuacji doszło jednak znacznie później. W 65. minucie podanie na dobieg otrzymał Rey Manaj. Napastnik wbiegł w pole karne Wojciecha Szczęsnego, a za nim Kamil Glik, który ewidentnie spóźniony nie trafił w piłkę, a właśnie w nogi rywala.
Sędzia nie odgwizdał jednak fauli ani nie zdecydował się skorzystać VAR. Albańczycy byli oburzeni decyzją arbitra i momentalnie doskoczyli do niego z pretensjami. Dlatego też poszkodowany Manaj został ukarany żółtą kartką za niesportowe zachowanie.
W mediach społecznościowych rozpoczęła się dyskusja, czy sędzie powinien podyktować rzut karny. Późniejsze ujęcia nagrań nie pozostawiają jednak wątpliwości. - Czy w tym meczu jest VAR? Glik nie trafia w piłkę, karny z gatunku ewidentnych - skomentował Łukasz Rogowski, sędzia i ekspert.
Reprezentacja Polski pokonała pewnie Albanię 4:1, choć z gry nic na to nie wskazywało. Po tym meczu możemy mieć mocno ambiwalentne odczucia, bo Albańczycy długimi fragmentami dominowali nad Polakami. W tabeli grupy I prowadzi Anglia, która po zwycięstwie z Węgrami (4:0) ma 12 punktów. Polska zajmuje drugie miejsce z siedmioma punktami. Trzecie miejsce dla Węgrów, którzy mają tyle samo punktów. Albania ma sześć oczek, a Andora po zwycięstwie z San Marino ma trzy punkty.