Nicola Zalewski urodził się w 2002 roku w Tivoli, nieopodal Rzymu. Choć całe życie spędził we Włoszech, rodzice są Polakami. Zalewski mówi w języku polskim z charakterystycznym akcentem i dwa lata temu zadebiutował nawet w kadrze Jacka Magiery U-20 i rywalizował z dwa lata starszymi. Teraz stara się zaimponować nowemu trenerowi Romy, Jose Mourinho, i póki co w letnich sparingach prezentuje się bardzo dobrze. Dzięki temu poleciał na zgrupowanie zespołu w Portugalii.
- Zalewski to prawdopodobnie największy talent wśród wszystkich juniorów Romy, nie licząc Riccardo Calafioriego, który rozegrał już dwa mecze w seniorskiej drużynie. Nicola często trenuje już z pierwszym zespołem, bo po prostu przewyższa resztę zawodników Primavery. Dopóki rozgrywki nie zostały zawieszone przez pandemię, był ich największą gwiazdą i najlepszym strzelcem - mówił w grudniu Sport.pl Filippo Biafora, dziennikarz "Il Tempo", znawca Romy.
Sam zawodnik nie ukrywa, że choć mógłby grać dla Włochów, swoją przyszłość wiąże z reprezentacją Polski. - Chciałbym grać w reprezentacji Polski, ponieważ wierzyli we mnie od dziecka. Reprezentowanie mojego kraju jest dla mnie wielką dumą i jest to również sposób, aby podziękować moim rodzicom za wszystko, co mi dali - mówił w wywiadzie dla "Grand Hotel Calciomercato".
Jak informuje portal Meczyki.pl, życzenie Zalewskiego może się spełnić już za miesiąc. Paulo Sousa ma bowiem bacznie obserwować pomocnika Romy i powołać go na najbliższe zgrupowanie przy okazji meczów eliminacyjnych z Albanią, San Marino i Anglią.
Jak pisze autor artykułu, "powołanie akurat w tym momencie ma jeszcze jeden sens". "Występ w którymś z meczów el. MŚ sprawiłby, że zawodnik byłby "spalony" dla reprezentacji Włoch. W kalendarzu Polska ma mecze z Albanią, San Marino i Anglią. Nie zdziwilibyśmy się, gdyby Zalewski otrzymał szansę występu przeciwko najsłabszej drużynie w naszej grupie. W takim wypadku posiadający także włoskie obywatelstwo piłkarz według nowych przepisów FIFA mógłby grać przez kolejne trzy lata tylko w reprezentacji Polski, a jeśli zagrałby w kolejnych trzech oficjalnych meczach, nie mógłby już zmienić barw" - czytamy.
Przypadek Kacpra Kozłowskiego pokazuje, że Paulo Sousa nie boi stawiać się na młodych zawodników, a szanse gry dla Zalewskiego rosną w momencie, gdy Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek wciąż leczą kontuzję, a Jakub Świerczok nie będzie mógł ze względów pandemicznych przylecieć z Japonii na zgrupowanie. Zalewski miałby wówczas pełnić rolę jednego z bocznych napastników w systemie 3-4-3.