Reprezentacja Polski przegrała w Sankt Petersburgu ze Szwecją 2:3, czym przekreśliła swoje szanse na awans do 1/8 finału. Polaków na stadionie wspierała grupa polskich kibiców, która była słyszalna nawet wtedy, kiedy Polakom się nie układało. Niestety, doping nie pomógł piłkarzom, którym nie zostało nic innego, jak wrócić do domu.
Niespokojnie na lotnisku po przylocie kibiców. "Część z nich była agresywna"
To samo zrobili polscy kibice, ale tu spotkała ich przykra niespodzianka. W czwartek około godziny 18 na warszawskim Okęciu wylądowały cztery samoloty z polskimi kibicami na pokładzie. Lotnisko nie było gotowe na takie obłożenie. Nie wszystkie bramki były otwarte, na skutek czego utworzyły się gigantyczne kolejki. Zdenerwowani pasażerowie tłoczyli się przed bramkami. Na miejscu pojawiła się policja i pilnowała porządku. Na dodatek, kibiców czeka teraz 10-dniowa kwarantanna, która obowiązuje wszystkich podróżujących spoza strefy Schengen. Ominąć ten przepis mogą jedynie w pełni zaszczepieni kibice. Kwarantanna nie obowiązuje również członków drużyny narodowej oraz dziennikarzy obsługujących Euro.
Oświadczenie w tej sprawie wystosowało Lotnisko Chopina. "Przygotowywaliśmy się obsługi kibiców i byliśmy gotowi na różne scenariusze. W porze przylotu maszyn St. Petersburga obsługiwaliśmy też samoloty przylatujące z innych kierunków. Dlatego zdecydowaliśmy się rozdzielić zwartą grupę kibiców od reszty pasażerów i skierować ich do stanowisk na innym poziomie terminala. W tym samym czasie mieliśmy na dwóch różnych poziomach odpraw po około 500 pasażerów, ale trudności napotkaliśmy tylko przy obsłudze kibiców, dla których udostępniliśmy naszą pełną infrastrukturę możliwą do kontroli paszportowej. Pracowało 14 punktów kontroli paszportowej. Mimo naszych apeli nie wszyscy kibice chcieli dostosować się do zasad sanitarnych obowiązujących na terminalu. Zachowanie części z nich było agresywne. Dlatego nasz personel był zmuszony prosić o pomoc służby państwowe" – czytamy w komunikacie.