Możemy wyobrazić sobie scenę, w której analityk reprezentacji Słowacji, odpowiedzialny za rozpracowanie Polaków, siedzi nad kartką i próbuje przewidzieć jedenastkę, którą w poniedziałek wystawi Paulo Sousa. Nie bardzo może oprzeć się na marcowych meczach, bo wiele się od tamtej pory zmieniło, a jeśli przeanalizuje ostatnie sparingi, pewnie postawi na Przemysława Frankowskiego na prawym wahadle, Tymoteusza Puchacza na lewym, w ataku na Jakuba Świerczoka, a w obronie pewniakiem będzie Tomasz Kędziora, który w piątek obchodził 27. urodziny.
Tak wynikałoby z liczby minut, które ci zawodnicy rozegrali w ostatnich spotkaniach. Część da się pewnie wytłumaczyć drobnymi urazami Bartosza Bereszyńskiego, Mateusza Klicha, Macieja Rybusa i Jana Bednarka. Ale pytań i tak jest więcej. Czy Bednarek zdąży, skoro w czwartek tylko truchtał, a w piątek w ogóle nie pojawił się na boisku i pracował jedynie z fizjoterapeutą w hotelu? A jeśli nie, to kto go zastąpi? Czy Kamil Jóźwiak będzie tylko dżokerem tej kadry? Czy kontuzjowanego Arkadiusza Milika zastąpi inny napastnik, czy Sousa zmieni system i wystawi w jego miejsce kolejnego pomocnika?
Jeśli mecz z Islandią miał być tylko zasłoną dymną, a Paulo Sousa po cichu, na opalenickich boiskach otoczonych kotarami, zgrywał piłkarzy, których faktycznie zamierza wystawić, może okazać się to siłą reprezentacji Polski. Choć i tak byłoby to zaskakujące, że szykowany na Euro plan nie został sprawdzony w meczu. Gorzej, jeśli ostatni sparing przed Euro wcale nie był zmyłką dla przeciwników, ale dalszym poszukiwaniem możliwości. W przeddzień mistrzostw byłoby to bardzo niepokojące. Bo czy w kluczowym momencie nie zabraknie zgrania, czy bez próby generalnej można wyjść od razu na najważniejszy występ? Czy obrona, którą Sousa wystawi w pierwszym meczu w Sankt Petersburgu, dotychczas zagrała ze sobą przynajmniej w jednym meczu?
- My sami nie wiemy, jaki będzie skład. Selekcjoner już kilka razy pokazał, że potrafi zaskoczyć i wyjściową jedenastkę podaje dopiero przed odjazdem na stadion - powiedział na konferencji prasowej Maciej Rybus, który sam nie może być pewny wyjścia w pierwszym składzie. - Może to być naszym atutem - dodał rzecznik PZPN, Jakub Kwiatkowski.
Może więc całe to zgranie zespołu nieco przeceniamy? Paulo Sousie z pewnością zależy na tym, by każdy piłkarz odnajdywał się w jego systemie i żeby pomysł na grę był niezależny od nazwisk zawodników. To bezpieczne na wypadek kolejnej kontuzji lub zmęczenia podczas turnieju. Selekcjoner przekonał się już o tym po wypadnięciu Arkadiusza Milika, bo akurat system z dwoma napastnikami był wymyślony pod jego współpracę z Robertem Lewandowskim. Niezależnie co wydarzy się w kolejnych dniach, do meczu ze Słowacją usiądziemy z długą listą pytań i pustą kartką z odpowiedziami. Pocieszenie? Przeciwnicy też.
- Ostatni mecz rozegrałem 12 maja, to był finał Pucharu Rosji. Odniosłem wtedy uraz, przez który przez większość zgrupowania w Opalenicy trenowałem indywidualnie. Opuściłem przez to pierwszy mecz sparingowy i zagrałem tylko 10 minut w drugim. Jestem jednak w dobrej formie, trenuję z drużyną od pięciu dni i wszystko jest w porządku - deklaruje Maciej Rybus. Jego zdaniem piłkarze w teorii bardzo dobrze wiedzą, co mają robić na boisku i w ostatnich dniach przekładają to na boisko. - W wielu fragmentach meczów z Rosją i Islandią realizowaliśmy to, czego oczekuje od nas selekcjoner i wychodziło nam to całkiem dobrze - twierdzi obrońca Lokomotiwu Moskwa. - Bardzo ważne będą dla nas akcje oskrzydlające. Trener często nam to powtarza. W bocznych sektorach mamy jak najczęściej wrzucać piłkę w pole karne, bo mamy zawodników świetnie grających głową. Tak zresztą wypracowaliśmy w Poznaniu obie bramki.
W piątek polscy piłkarze odbyli pierwszą odprawę przed meczem ze Słowacją. - Skupialiśmy się na ich formacji, charakterystycznych zachowaniach, a później na boisku mieliśmy pod to przygotowane ćwiczenia - powiedział Rybus.
Złą informacją z piątkowego treningu jest brak Jana Bednarka, który ma kontuzję mięśnia pośladkowego. - Taka była decyzja sztaby medycznego, żeby Janek został w hotelu z fizjoterapeutą i wykonał swój trening, miał odpowiednie zabiegi. Nie było potrzeby, żeby wychodził na boisko, bo szykujemy go na mecz ze Słowacją - powiedział rzecznik PZPN. Dodał też, że koronawirus dotychczas oszczędzał polską kadrę. Przypadki pozytywnych testów mieli za to Hiszpanie i Szwedzi. - Jesteśmy regularnie badani. W środę wszystkie testy miały wynik negatywny, kolejne badania w sobotę. Mamy nadzieję, że limit pecha w tym względzie wyczerpaliśmy już w marcu - mówił Jakub Kwiatkowski.
Choć już w piątek o godz. 21 mecz otwarcia Euro 2020, Maciej Rybus przyznaje, że na razie nie czuje atmosfery tego turnieju. - Jest inaczej przez pandemię i format Euro, ale pewnie jak usiądziemy do meczu Włochy-Turcja, to już będzie inaczej - stwierdził. Reprezentanci Polski będą mogli obejrzeć ten mecz wspólnie. PZPN przygotował w hotelu salę, w której będą pokazywane mecze na dużym ekranie. Zdaniem Rybusa faworytem są Francuzi, a Polskę stać na wszystko. - To jest sport, piłka. Apeluję do kibiców o spokój, bo przed Euro 2016 też nie było świetnych wyników w sparingach, a poszło nam dobrze - powiedział lewy obrońca.
Mecz Polska - Słowacja w poniedziałek o godz. 18.