Łukasz Fabiański znów będzie musiał ugasić pożar? "Jestem podekscytowany"

Dawid Szymczak
Paulo Sousa już kilka miesięcy temu zapowiedział, że pierwszym bramkarzem w jego reprezentacji będzie Wojciech Szczęsny. - Byłem parę razy w takiej sytuacji i różnie przyjmowałem te decyzje trenerów. Czasami człowiek się spodziewał, czasami był zaskoczony. Teraz przyjąłem to spokojnie - mówi Łukasz Fabiański, który na Euro i tak chce być doskonale przygotowany. Na wszelki wypadek.

Przygotowaniom do żadnej z ostatnich wielkich imprez nie towarzyszył taki spokój jak Euro 2020. Łukasz Fabiański był na dwóch mundialach i trzech mistrzostwach Europy. Ma porównanie. - Na ten moment rzeczywiście nie odczuwam tego, że zbliżają się mistrzostwa Europy, ale to chyba wynika z okoliczności, w jakich się znaleźliśmy i formatu tegorocznego Euro. Jak przeniesiemy się do Sopotu, poczujemy to bardziej. Poza tym nie śledzę tej otoczki, bo skupiam się na przygotowaniach do turnieju - powiedział bramkarz reprezentacji Polski na sobotniej konferencji prasowej. 

Zobacz wideo

Łukasz Fabiański znów będzie musiał ugasić pożar?

Spotkanie z dziennikarzami rozpoczęło się pół godziny później, niż planowano. To dlatego, że reprezentanci Polski rano wyjechali do Krzesin, do 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego. Była to dla nich niespodzianka. Mogli obejrzeć samoloty F-16, usiąść w symulatorze lotów, zrobić efektowne zdjęcia. Część zawodników uczestniczyła w pozorowanym gaszeniu pożaru samolotu. - Byłem w tej grupie. Nie wiem, czy to jakiś znak - uśmiechał się Fabiański.

Na wielkich reprezentacyjnych turniejach kilka takich pożarów musiał już ugasić. Wojciech Szczęsny na dwa ostatnie mistrzostwa jechał jako podstawowy bramkarz, ale w 2016 roku już w pierwszym meczu Euro Szczęsny złapał kontuzję i musiał być zastąpiony. W 2018 r. podczas mundialu Fabiański zagrał w trzecim grupowym meczu z Japonią i zachował czyste konto. Również w 2012 r. Szczęsnego trzeba było zmienić, bo w meczu otwarcia dostał czerwoną kartkę. Wtedy na boisko wszedł jednak Przemysław Tytoń.

- Nie zastanawiałem się nad tą sytuacją pod tym kątem. Mam tak, że zawsze nastawiam się na pozytywne rzeczy i chce wspierać osobę, która broni. Jestem doświadczonym zawodnikiem i wiele przeżyłem w tej reprezentacji. Miałem już kilka momentów, gdy niespodziewanie byłem potrzebny - mówi Fabiański. Bramkarz West Hamu United twierdzi, że sposób przekazania decyzji o tym kto broni, nie ma dużego znaczenia. Zawodnik sadzany na ławce zawsze bowiem będzie rozczarowany. - Już wielokrotnie o tym mówiłem. Dla mnie nigdy to nie miało wielkiego znaczenia. Bywałem w różnych momentach: czasami ta informacja była przekazywana wcześniej, a czasami dwa dni przed meczem. Jestem na tyle doświadczony, że potrafię to sobie wszystko ogarnąć. Cały czas myślę o przygotowaniach. Muszę być gotowy - uważa.

- Parę razy już w takiej sytuacji byłem i muszę przyznać, że różnie przyjmowałem te decyzje. Czasami człowiek się spodziewał, czasami był zaskoczony. Teraz, kiedy ta informacja została mi przekazana, przyjąłem to spokojnie. Odbyło się to przez Skype, byłem w domu z żoną i dzieckiem, więc może dlatego w miarę spokojnie to przyjąłem. Ale też nie powiem, że mnie to nie zmotywowało. Poczułem w sobie chęć pokazania, że zasługuję na miejsce w bramce. Kiedy takie informacje zostały mi przekazane przez Adama Nawałkę, reagowałem trochę inaczej. Takie decyzje zawsze są trudne, również dla drugiej strony. Moją rolą jest to, żeby odpowiedzieć na boisku.

"Po meczu z Rosją nie mam do siebie większych pretensji" 

Fabiański ma 36 lat i jest najstarszym zawodnikiem w kadrze. Na pierwszy wielki turniej jechał już w 2006 r. - Jak się zmieniłem od tamtego turnieju? Na pewno nabyłem ogromne doświadczenie. Przeżyłem wiele pozytywnych i negatywnych chwil, rozegrałem mnóstwo minut. Moja pozycja w reprezentacji też jest na wyższym poziomie. Wtedy byłem niespodzianką. Za każdym razem jak wychodzę na trening, czuję ogromną radość. Wszystkie takie sytuacje, gdy masz pod górkę, gdy trener mówi ci, że nie będziesz grał, na nowo rozpalają w tobie żar. Cały czas mam motywację, by walczyć o jak najlepszą pozycję - mówi, a zapytany o możliwe zakończenie reprezentacyjnej kariery po Euro, odpowiedział: - Koncentruję się przede wszystkim na turnieju, cały czas dobrze czuję się psychicznie i fizycznie, więc nie myślę o dalszych krokach.

To Fabiański zagrał w pierwszym sparingu przed Euro (1:1 z Rosją). Po straconym golu pojawiły się głosy, że Fabiański powinien zachować się lepiej. Przypomnijmy: strzał został oddany głową z niewielkiej odległości, a piłka po kontakcie z rękami bramkarza wpadła do siatki. - Analizowałem całą tę sytuację. Jako drużyna mogliśmy się lepiej zachować. Co do mojej osoby, patrząc z perspektywy analitycznej, moje zachowanie, uwzględniając pozycję startową, było dobre. Po prostu w takich sytuacjach albo piłka w ciebie trafi, albo nie. Czasami masz więcej szczęścia, czasami masz mniej. Nie mam do siebie większych pretensji - stwierdził bramkarz West Hamu.

Co będzie sukcesem na Euro? "Przynajmniej powtórzyć osiągnięcie z Francji"

- Indywidualnie i drużynowo mamy sporo jakości. Pracujemy ciężko, wyglądamy na świadomych tego, co chcemy zrobić. Możemy osiągnąć bardzo fajny wynik, czyli przynajmniej powtórzyć to co we Francji. Warunki stworzone tutaj w Opalenicy są świetne, wzorowe. Niczego nam nie brakuje, boiska są na miejscu, nie musimy nigdzie podróżować. Nie pomagają tylko panujące okoliczności, bo kibice nie mogą być blisko nas. My chcielibyśmy raz na jakiś czas trenować z publicznością, ale na tę chwilę nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Patrzymy na to, co jest. Mamy tutaj swobodę, cieszymy się tym spokojem, cały ośrodek mamy dla siebie - wymieniał Fabiański i podzielił się swoimi przemyśleniami dotyczącymi poziomu treningów. 

- Jestem podekscytowany tym, co widzę podczas treningów. Drużyna dobrze reaguje na to, czego oczekuje trener. Porównuję zgrupowanie marcowe i to. Teraz Paulo Sousa ma znacznie więcej czasu, możemy się znacznie lepiej poznać. Wtedy wszystko trzeba było sprzedać jak najszybciej, bo do meczu były dwa czy trzy dni. Teraz mamy już więcej informacji. Paulo Sousa jest na pewno doświadczony, widać, że potrafi wzbudzić w tobie żar. Przekazuje informacje w taki sposób, że to do nas trafia - uważa Fabiański.

Niezwykle ekspresyjną osobą jest Paulo Grilo, trener bramkarzy, z którym współpracuje Sousa. Na treningach krzyczy, motywuje swoich zawodników i niemal zawsze robi to z uśmiechem na ustach. - Jest świetnym motywatorem, ma pozytywną energia, gestykuluje, często się uśmiecha przez co atmosfera podczas treningu jest bardzo fajna. Jego treningi są niekierowane na intensywność przy małej liczbie powtórzeń, co nam bramkarzom bardzo odpowiada - powiedział 36-letni bramkarz.

We wtorek reprezentacja Polski zagra ostatni sparing przed Euro - jej rywalem będzie Islandia. Z kolei pierwszy mecz na mistrzostwach już 14 czerwca. Polacy zagrają ze Słowacją.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.