Paulo Sousa przez pierwszy tydzień zgrupowania skupiał się na szlifowaniu taktyki i budowaniu rodzinnej atmosfery wewnątrz reprezentacji. Selekcjonerowi ewidentnie zależy na powszechnej jedności: jeśli nawet nie całego kraju, o co Sousa apelował już na pierwszej konferencji prasowej, to chociaż w najbliższym otoczeniu kadry. Dlatego też zanim dziennikarze zadali mu pierwsze pytanie, to on zapytał ich: "Wszystko w porządku, jak oceniacie zgrupowanie, niczego wam nie brakuje?". A później odpowiadając na pytania jeszcze kilkukrotnie wracał do konieczności zbudowania odpowiedniej atmosfery.
- Straciliśmy już Krzysztofa Piątka. Od początku mówiłem, że mamy dużą siłę w ataku, że ta pozycja jest jedną z najsilniej obsadzonych w reprezentacji. Ale strata Piątka, który zawsze był gotowy, by nam pomóc i miał instynkt strzelecki, jest potężna. Arek Milik przyjechał na zgrupowanie z kontuzją. Jedną z moich pierwszych myśli było to, że musimy koniecznie upewnić się, że będzie on mógł wziąć udział w tym turnieju. Stąd zasięgnięcie opinii jeszcze jednego lekarze. Pracujemy nad tym, żeby Arek był gotowy, podjęliśmy odpowiednie kroki. Ale to nie jest ten przypadek, co Macieja Rybusa, że jego kontuzja zostawia nam mało opcji na tej pozycji. Będziemy pracować do końca, ale jeśli okaże się, że Arek nie będzie mógł zagrać, będziemy mieli inne pomysły. Mamy je już teraz, ale jeszcze nad nimi nie pracujemy. Bez Arka może zmienić się nasza dynamika, to normalne, bo każdy zawodnik ma swoją charakterystykę.
- Pamiętajmy, jakich mamy zawodników na lewej obronie, każdy z nich ma swoją charakterystykę, ale chcę mieć na tej pozycji piłkarza lewonożnego. Został nam Tymoteusz Puchacz. Piłkarze grający w polskiej lidze mają trochę inną dynamikę, ten poziom jest inny niż ten, którego oczekujemy. Pracujemy nad nim, żeby lepiej zachowywał się w defensywie. Bartek Bereszyński sprawdza się na prawej obronie, nie chcę go stamtąd ruszać. Może Tomek Kędziora na lewą? Jest podobny do Bartka, będziemy o tym myśleć.
- Zawsze widzę w słabości okazję do rozwoju. Ale teraz na ten rozwój trochę nie mamy czasu, więc skupiam się głównie na modelu zespołu. Chcemy przepracowywać podczas treningu wszystkie fazy meczu: defensywę, ofensywę, moment przejściowy i stałe fragmenty gry. Musimy bardziej być zespołem. Nie możemy być pasywni. Nad tym pracujemy. Na defensywie skupiamy się nieco więcej niż nad innymi fazami meczu. Ale nawet temu towarzyszy praca nad ofensywą, bo moim zadaniem nowoczesny futbol łączy obronę z atakiem. Potencjał w ataku zawsze potrzebuje zasilania z tyłu. Chcemy jak najczęściej mieć piłkę na połowie rywala, jak najbliżej ich pola karnego, by stwarzać okazje. Ale nasi rywale też będą mieli swoje pomysły, dlatego musimy umieć bronić głęboko, przechwytywać piłkę i wyprowadzać ciosy.
- Jak możemy im dostarczać informacje taktyczne? Taktyka to zespołowość. Dajemy im pracę indywidualną do wykonania. Zawsze mogą do nas zadzwonić, zapytać. Ale mogą mieć również własnych trenerów i przygotowywać się po swojemu. Na przykład Robert Gumny skończył ligę później, więc przez tydzień kondycji nie straci. Bardziej potrzebuje odpocząć i zobaczyć się z rodziną. Na koniec mają być w dobrej kondycji psychicznej i fizycznej, żeby w razie potrzeby mogli dołączyć do treningów.
- W klubie nie wybieram piłkarzy, tylko ich szkolę, w reprezentacji ich wybieram. Spójrzmy na przygotowania: w klubie mam na to 5-6 tygodni, tutaj - dwa. U selekcjonera ważna jest ciągłość, łączenie różnych elementów. Ale najważniejszą rzeczą jest budowanie koncepcji i rodzinnej atmosfery. To jeden z najważniejszych komponentów mentalnych. Empatia i przyjaźń są bardzo ważne. Piłkarze mogą dzięki temu podczas meczów wychodzić poza swoje możliwości. To coś, z czym chcemy wychodzić również do was. Chcemy, żebyście byli częścią rodziny. Zaangażowanie piłkarzy od pierwszego dnia jest fantastyczne. Przed nami świetny turniej.
- Oni są najlepsi. Tego nie ukrywam. Mam za to różne pomysły, ufam wielu piłkarzom, wszyscy muszą być gotowi do wyjścia na boisko. Ale rzeczywiście mamy kilku zawodników z poziomu wyższego od innych. U naszych rywali może wyglądać to trochę inaczej. Mogą mieć dwóch znakomitych piłkarzy na każdą pozycja. Dlatego siłą naszej drużyny musi być mocna organizacja i silna psychika. Musimy korzystać z doświadczenia naszego kapitana i kilku innych piłkarzy, którzy je mają.
- Za Wojtka Szczęsnego zagra Łukasz Fabiański. Chcemy w tym wtorkowym meczu i kolejnym z Islandią pokazać to, nad czym pracowaliśmy podczas treningów. Chcę zobaczyć powtarzalność tego co ćwiczyliśmy: w ataku i obronie, w fazach przejściowych, przy tworzeniu okazji. Skład będzie mieszanką piłkarzy, którzy grali w marcu i tych, których wtedy nie było w składzie. Robert Lewandowski nie wyjdzie w pierwszym składzie. Tak planujemy jego obciążenia po trudnym sezonie z drobną kontuzją. Taka też była jego prośba.
- Jako trener można czerpać z koszykówki, z piłki ręcznej - tam fantastycznie otwiera się korytarze przed bramką, z futsalu - świetna komunikacja między zawodnikami. Od kiedy przestałem grać w piłkę, przez sześć lat pracowałem w Uefie i miałem dostęp do wszystkich opracowań. Stałe fragmenty gry miały wpływ na wyniki 33 procent meczów. Zawsze chcemy być pod tym względem przygotowani. W ofensywie najważniejsze jest dośrodkowanie: im więcej dobrych, tym większe zagrożenie. Mamy piłkarzy, którzy potrafią to zapewnić. Zwróćcie uwagę, że więcej bramek ze stałych fragmentów pada pod koniec meczu, gdy na boisku pojawiają się zawodnicy rezerwowi. To znaczy, że dobre nastawienie i skupienie jest bardzo ważne. Będziemy nad tym pracować.