Największym zaskoczeniem po publikacji listy powołanych na Euro 2020 jest brak Sebastiana Szymańskiego i Kamila Grosickiego. O ile pominięcie zawodnika Dynama Moskwa, który ma za sobą bardzo dobry sezon było dużą niespodzianką, to brak powołania dla zawodnika West Bromu w pewnym sensie można było przewidzieć.
Wśród powołanych znalazło się miejsce dla Tomasza Kędziory. 26-latek był podstawowym zawodnikiem Dynama Kijów w ostatnim sezonie, który dla zespołu ze stolicy Ukrainy zakończył się zdobyciem mistrzostwa kraju.
Kędziora w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" powiedział, że spodziewał się takiej decyzji selekcjonera. "Powołania oglądałem w internecie o 12 polskiego czasu. Zobaczyłem, że jestem na liście i bardzo się cieszę. Będę chciał się odwdzięczyć jak najlepszą grą. Czekałem, że pojawię się w gronie powołanych, bo rozegrałem dobry sezon, na Ukrainie wygraliśmy wszystko, co było do wygrania" - powiedział.
Tomasz Kędziora odniósł się również do poprzedniego zgrupowania, podczas którego Paulo Sousa postanowił z niego zrezygnować. "Byłem bardzo zaskoczony. To jednak decyzja trenera, miał takie prawo. On jest szefem, ja zawodnikiem. Zadzwonił i powiedział, że nie jadę i że powołuje innych piłkarzy. Potem nikt ze sztabu się ze mną nie kontaktował" - wspomniał.
Były zawodnik Lecha Poznań przyznał, że oglądanie meczu reprezentacji w telewizji było dla niego "dziwnym" uczuciem. "Zawsze podczas przerwy na kadrę jeździłem na zgrupowania, i to jeszcze od czasów reprezentacji do lat 16, a teraz zdarzyło się, że nie pojechałem. Walczyłem o awans, grałem w większości meczów w eliminacjach, a tu nagle nie zostałem powołany. Zastanawiałem się nad tym wszystkim, może trener miał inną koncepcję" - dodał.