3:3 z Węgrami, 3:0 z Andorą i 1:2 z Anglią. To wyniki marcowych meczów reprezentacji Polski, która zaliczy spadek w rankingu FIFA z 19. na 21. miejsce. Jeszcze w październiku, kiedy kadrę prowadził Jerzy Brzęczek, zajmowaliśmy nawet 18. miejsce. Później utrzymywaliśmy się na 19., ale po ostatnich wynikach wypadniemy z drugiej dziesiątki (po raz pierwszy od października 2019 r.). Piszemy, że wypadniemy, bo oficjalnie ranking ma zostać opublikowany przez FIFA w połowie kwietnia (już teraz jest jednak dostępny na stronie football-ranking.com, gdzie aktualizowany jest na bieżąco).
Polskę w nowym rankingu wyprzedzą reprezentacje USA (awans o dwie pozycje po wygranych z Jamajką i Irlandią Północą) i Szwecji (awans o trzy pozycje po wygranych z Gruzją, Kosowem i Estonią). W najlepszej trzydziestce największy awans zaliczy Serbia (z 30. na 26. miejsce). A w czołówce bez zmian, czyli wciąż prowadzić będzie Belgia przed Francją i Brazylią.
Miało być sześć punktów, bo tyle chciał Robert Lewandowski po meczach z Węgrami, Andorą i Anglią. A nawet dziewięć, bo o tylu mówił Paulo Sousa. Ale są tylko cztery. Reprezentacja Polski po trzech marcowych meczach eliminacyjnych zajmuje czwarte miejsce w grupie i do prowadzącej Anglii traci aż pięć punktów. W związku z tym już teraz można powiedzieć, że bezpośredni awans na mundial jest mało realny i że prawdopodobnie trzeba skupić się na walce o drugą pozycję dającą prawo gry w barażach, o które rywalizować będziemy nie tylko Węgrami, ale też Albanią.
Na kolejne mecze eliminacji MŚ trzeba poczekać do jesieni. Najważniejsze rozegramy jednak u siebie. We wrześniu trzy spotkania, z czego w Polsce z Albanią (2 września) oraz Anglią (8 września), a w międzyczasie na wyjeździe z San Marino (5 września). Pozostałe cztery mecze rozegramy w październiku i listopadzie. Najpierw podejmiemy San Marino (9 października), a potem czeka nas wyjazd do Albanii (12 października). Następnie do Andory (12 listopada), a na koniec mecz u siebie z Węgrami (15 listopada).