Boniek zarzuca piłkarzom jedną rzecz. "Tego nie widziałem. Szkoda jak cholera"

Zbigniew Boniek w rozmowie z Interią przyznał, że żałuje porażki z Anglią (1:2). - Świat się nie zawalił, ale remisu szkoda jak cholera - powiedział prezes PZPN.

- Nie widziałem nikogo, kto byłby zły na to, że nie zremisowaliśmy, a przecież mogliśmy spokojnie zremisować. Słuchając pomeczowych wypowiedzi, brakowało mi tej złości sportowej. Świat się nie zawalił, ale remisu szkoda jak cholera - powiedział Zbigniew Boniek w rozmowie z Interią.

Zobacz wideo Największy przegrany zgrupowania? Wawrzyniak ocenia defensywę kadry

Boniek o Heliku: Przecież nie będziemy go teraz przybijali na krzyżu

Prezes PZPN już po meczu na Twitterze pisał, że Anglicy co prawda byli piłkarsko lepsi, ale prawie nieszkodliwi, że oddali 2-3 strzały. - Nie zremisować tego meczu było grzechem. Z taką łatwością i beztroską zrobiliśmy rzut karny - po drodze tę akcję można było trzy razy skasować, na dodatek pod koniec meczu straciliśmy bramkę ze stałego fragmentu gry, gdzie właściwie można było przypilnować jedną, dwie rzeczy - dodał Boniek.

Ale kiedy zapytany został o błąd Michała Helika, bo to on w 17. minucie faulował w polu karnym Raheema Sterlinga, odparł: - Dzisiaj nie ma meczów towarzyskich, żeby sprawdzać takich piłkarzy, jak Helik. Michał miał niezłe wejście w meczu z Węgrami. Trener nie mógł skorzystać z Piątkowskiego, bo pewnie on grałby od początku. Michał zrobił dziecinny błąd i trudno. Przecież nie będziemy go teraz przybijali na krzyżu.

Boniek na krzyżu nie chciał też przybijać Piotra Zielińskiego, który chwilę przed faulem Helika zaliczył stratę na własnej połowie. - Zostawmy Zielińskiego w spokoju. Zdarzyła mu się strata jak wielu pomocnikom. Nie brakowało obrońców i innych pomocników, którzy mogli tę akcję przerwać. Uważam, że gdybyśmy mieli nie jednego, tylko trzech Zielińskich w środku pola, to byłoby nam znacznie łatwiej konstruować atak i robić grę - przyznał prezes PZPN.

Anglia - Polska. Jak wygląda sytuacja w grupie?

Miało być sześć punktów, bo tyle chciał Robert Lewandowski po meczach z Węgrami (3:3), Andorą (3:0) i Anglią (1:2). A nawet dziewięć, bo o tylu mówił Paulo Sousa. Ale są tylko cztery. Reprezentacja Polski po trzech marcowych meczach eliminacyjnych zajmuje czwarte miejsce w grupie i do prowadzącej Anglii traci aż pięć punktów. W związku z tym już teraz można powiedzieć, że bezpośredni awans na mundial jest mało realny i że prawdopodobnie trzeba skupić się na walce o drugą pozycję dającą prawo gry w barażach, o które rywalizować będziemy nie tylko Węgrami, ale też Albanią.

  1. Anglia, 9 pkt, bramki 9:1
  2. Węgry, 7 pkt, bramki 10:4
  3. Albania, 6 pkt, bramki 3:2
  4. Polska, 4 pkt, bramki 7:5
  5. Andora, 0 pkt, bramki 1:8
  6. San Marino, 0 pkt, bramki 0:10

Na kolejne mecze eliminacji MŚ trzeba poczekać do jesieni. Najważniejsze mecze rozegramy jednak u siebie. We wrześniu trzy spotkania: z czego w Polsce z Albanią (2 września) oraz Anglią (8 września), a w międzyczasie na wyjeździe z San Marino (5 września). Pozostałe cztery mecze rozegramy w październiku i listopadzie. Najpierw podejmiemy San Marino (9 października), a potem czeka nas wyjazd do Albanii (12 października) i Andory (12 listopada), a na koniec mecz u siebie z Węgrami (15 listopada).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.