"Polskę czeka mecz o być albo nie być. Sousa ma bardzo mało czasu"

- W eliminacjach MŚ czeka nas teraz mecz z Albanią o być albo nie być, a już za dwa miesiące zaczną się mistrzostwa Europy. Trener Paulo Sousa ma bardzo mało czasu, ale po drugiej połowie z Anglią czuję, że trochę powiewa optymizmem - mówi Henryk Kasperczak. W środę na Wembley Polska przegrała z Anglią 1:2 w 3. kolejce eliminacji mundialu 2022.

Trzy mecze i tylko cztery punkty - bilans reprezentacji Polski po spotkaniach z Węgrami (3:3 w Budapeszcie), Andorą (3:0 w Warszawie) i Anglią nie jest imponujący. Zabrakło kilku minut, by był lepszy. Bo w Londynie do 85. minuty było 1:1.

Zobacz wideo Ostatni mecz o punkty Zbigniewa Bońka! "Serce mnie boli"

"Już mi się przypominało nasze 1:1"

Henryk Kasperczak, były reprezentant Polski, który grał w legendarnym dla naszej piłki meczu na Wembley w 1973 roku. - Szkoda, że nie dowieźliśmy remisu. Już mi się przypominało nasze 1:1 - mówi.

Tamto 1:1 - gol Jana Domarskiego po akcji Kasperczaka i Grzegorza Laty - oznaczało, że do finałów MS 1974 Polacy awansowali kosztem Anglików. Teraz do końca eliminacji jeszcze bardzo daleko. Ale już widać, że - zgodnie z przewidywaniami - Anglia ma największe szanse na wygranie naszej grupy i bezpośrednią kwalifikację na mundial w Katarze. - Trzeba będzie walczyć o drugie miejsce w grupie z Węgrami. Anglicy już mają za dużą przewagę, pięciopunktową. Nasz następny mecz, z Albanią, będzie o być albo nie być - mówi Kasperczak.

"Może szkoda, że Jóźwiak nie grał od początku"

Były piłkarz i doświadczony trener - Kasperczak m.in. prowadził Tunezję na MŚ 1998 - jest przekonany, że Polskę stać na lepsze wyniki niż ten z Wembley i na dobre punktowanie w eliminacjach MŚ 2022. - Druga połowa meczu z Anglią mogła się podobać. Polacy zagrali bardzo dobrze w organizacji, w odbiorze piłki. Anglicy nic specjalnego nie pokazali. Mam nawet takie poczucie, że mimo słabej pierwszej połowy, zasłużyliśmy na remis - mówi.

- W drugiej połowie wszyscy walczyli, było kilka dobrych akcji. Paulo Sousa zrobił dobre zmiany. Odmieniło nas wejście Jóźwiaka. Po Miliku się więcej spodziewam, ale jeszcze mu brakuje rytmu meczowego, co widać w jego grze w Marsylii - analizuje Kasperczak. - Może szkoda, że trener nie wystawił Jóźwiaka od początku - dodaje.

"Zieliński gra smutny"

Kasperczak nie dziwi się, że Sousa rotuje składem i że próbuje nowych dla naszej reprezentacji ustawień. A nawet uważa, że portugalski selekcjoner prowadzi Polskę w dobrą stronę. - Już za dwa miesiące zaczną się mistrzostwa Europy. Trener Paulo Sousa ma bardzo mało czasu, ale po drugiej połowie z Anglią czuję, że trochę powiewa optymizmem - mówi Kasperczak. - Po przerwie nasz zespół nigdy nie zamykał gry, grał otwarcie, atakował. Z biegiem meczu Polska podobała mi się coraz bardziej - dodaje.

Sousa, który zajął miejsce zwolnionego Jerzego Brzęczka, przechodzi błyskawiczny kurs poznawania naszych piłkarzy i błyskawicznie musi ich przekonać do swoich wizji.

- Początki dla nowego trenera zawsze są trudne. Musi poznać zawodników, nabrać zaufania do nich i pokazać im, że oni mogą jemu ufać. Trener Sousa ma odwagę, różnych rzeczy próbuje. Pora, żeby nasi piłkarze nabrali odwagi. Taki Piotr Zieliński gra smutny, jakby nie miał zaufania do swoich możliwości. Nie gra tego, co potrafi grać. Przecież umie kiwnąć, wziąć grę na siebie. Ale w Napoli, a nie w kadrze. Trzeba nam więcej wiary. Odwagi jak u młodego Modera, który miał tę swoją jedyną okazję na Wembley i zdobył bardzo ładną bramkę - podsumowuje Kasperczak.

Więcej o: