Coś pięknego! Tak media w Andorze określiły reprezentację Polski

"Zespół pełen światowych gwiazd" - tak media w Andorze określiły reprezentację Polski po niedzielnym meczu eliminacji mistrzostw świata, przegranym przez Andorczyków 0:3.

16 proc. posiadania piłki i zero celnych strzałów na bramkę Wojciecha Szczęsnego. Od tego zaczyna się tekst w "Diari Bondia". Dziennik zauważa jednak, że Andorczycy byli bardzo zdyscyplinowani i choć to nie wystarczyło, to Polacy pierwszego gola strzelili dopiero w 30. minucie. "Potencjał Polski w porównaniu z nami jest niezwykle duży, a Koldo Alvarez [selekcjoner Andory] nawet nie próbował tego zniwelować" - czytamy w gazecie, która zwraca uwagę, że "dominacja drużyny Paulo Sousy była totalna, ale z nadmiernie wolnym tempem krążenia piłki".

Zobacz wideo "Kadra Sousy jest w stanie dawać nam emocje. Są powody do optymizmu"

"Zaczął Lewandowski, skończył czubkiem buta Świderski"

"Lewandowski decyduje" - to tytuł w dzienniku "Diari d'Andorra", który zauważa, że dwa gole strzelił Robert Lewandowski, czyli najlepszy napastnik na świecie. Andorskie media piszą też o zaskoczeniach w ich składzie. Że Alvarez w porównaniu do czwartkowego meczu z Albanią (0:1) zrobił aż osiem zmian. I że dał w bramce zadebiutować Ikerowi Alvarezowi, 19-letniemu bramkarzowi, który na co dzień występuje w trzeciej drużynie Villarreal.

Na stronie publicznego nadawcy radiowo-telewizyjnego Andorra Difusio czytamy, że pierwszy gol Lewandowskiego (30. minuta) zachęcił Polaków do dalszych ataków, ale że kolejne bramki ich zespół stracił dopiero po przerwie. "W drugiej połowie scenariusz meczu się nie zmienił. Zaczął Lewandowski w 55. minucie, a skończył w 88. czubkiem buta Karol Świderski, który wykorzystał podanie Kamila Grosickiego i ustalił wynik meczu na 0:3".

"Przegraliśmy z zespołem pełnym światowych gwiazd. Ale teraz jedziemy na Węgry"

"El Periodic d'Andorra" zwraca uwagę, że ich drużyna przegrała z zespołem pełnym światowych gwiazd. Czyli nie tylko z Lewandowskim, ale też z Grzegorzem Krychowiakiem ("znanym z Sevilli i PSG"), a także z dwoma innymi napastnikami: Krzysztofem Piątkiem i Arkadiuszem Milikiem, których wymienia z nazwiska.

"Teraz jedziemy na Węgry, które w niedzielę pokonały 3:0 San Marino. Ale my już kiedyś w nimi wygraliśmy i to w Budapeszcie. 1:0 w czerwcu 2017 roku po bramce Marca Rebesa [w niedzielę grał z Polską do 87. minuty] - w meczu, który był zarazem ostatnim występem w reprezentacji dla Josepa Manela Ayali" - przypomina "Diari Bondia".

Tak wygląda sytuacja w grupie po zwycięstwie Polski z Andorą

Reprezentacja Polski po zwycięstwie z Andorą i wcześniejszym remisie z Węgrami (3:3) zajmuje drugie miejsce w grupie. Liderami są Anglicy, którzy w drugiej kolejce pokonali na wyjeździe Albanię (2:0). Ale zaraz mogą tym liderem nie być. To znaczy: może nim np. zostać Polska, jeśli w środę wygra na Wembley. Początek meczu o 20.45.

  1. Anglia 6 pkt, bramki: 7:0
  2. Polska 4 pkt, bramki 6:3
  3. Węgry 4 pkt, bramki 6:3
  4. Albania 3 pkt, bramki: 1:2
  5. Andora 0 pkt, bramki 0:4
  6. San Marino 0 pkt, bramki 0:8

Polska wyprzedza Węgry dzięki lepszemu bilansowi punktów fair play, w którym brane pod uwagę są żółte oraz czerwone kartki. Piłkarze Sousy dostali tylko dwie żółte kartki - obie w meczu z Węgrami, podczas gdy Węgrzy pięć żółtych i jedną czerwoną (za dwie żółte).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.