Paulo Sousa dalej zaskakuje. Zmiany w obronie, podpora kadry na ławce [PRZEWIDYWANY SKŁAD]

Dawid Szymczak
Paulo Sousa zaskoczył powołaniami, później listą skreślonych piłkarzy i wygląda na to, że będzie nas zaskakiwał dalej. W składzie na Węgrów pojawi się kilka niespodzianek, przede wszystkim w linii obrony. Na ławce może usiąść Kamil Glik. Pierwszy mecz reprezentacji Polski w eliminacjach mistrzostw świata odbędzie się w czwartek o 20:45. Relacja na Sport.pl.

Gdy w połowie stycznia Zbigniew Boniek zmienił selekcjonera, na Węgrzech kilka teczek wylądowało w koszu. Analitycy naszych pierwszych rywali w eliminacjach mistrzostw świata zdążyli już częściowo rozpracować reprezentację Jerzego Brzęczka. Zresztą, nie było to wyjątkowo trudne, bo zarówno pod względem składu, jak i pomysłu na grę była dość przewidywalna. Ale po zmianie selekcjonera Polacy znów są zagadką. Od czterech miesięcy nie zagrali meczu, a treningi Paulo Sousy można policzyć na palcach jednej ręki. Analizować nie ma czego, można jednak przyglądać się treningom, czytać między wierszami i nadstawiać ucha. Oto co ustaliliśmy.

Zobacz wideo Czy Zieliński może być liderem kadry? „On jedną akcją nie odmieni losów meczu”

Po pierwsze, ustawienie. Taktyka to tylko numerki

Nowy selekcjoner Paulo Sousa w poprzednich klubach lubił grać trójką obrońców, ale w ostatnim tygodniu, kiedy udzielał wywiadów, unikał jednoznaczniej odpowiedzi na pytanie, czy tym systemem będzie też grać reprezentacja Polski. - Dla mnie systemy są ważne, ale ważniejsze jest to, jak zarządzać przestrzenią gry, jak posługiwać się piłką, jak wymieniać podania oraz jak podchodzić do każdego przeciwnika - mówił na pierwszej konferencji. Nie chodziło o to, że Sousa koniecznie chciał ukryć na jaki system postawi. Reprezentacja może tak naprawdę korzystać z dwóch systemów naraz: mieć trzech obrońców w fazie ataku i klasycznych czterech, gdy trzeba będzie bronić. Sousa niczego jednak rywalom nie ułatwiał. Trening w Budapeszcie zaplanował tak, by na jego podstawie nie dało się wyciągnąć absolutnie żadnych wniosków. Były zabawy z piłką, dziadek, kilka ćwiczeń z dośrodkowaniem i strzałem na bramkę, krótka gierka.

Trzymajmy się jednak ustawienia w fazie ataku, czyli 1-3-4-1-2. Najwięcej niespodzianek spodziewamy się w linii obrony. Na pewno zagra Jan Bednarek, obok niego powinien wystąpić Bartosz Bereszyński, który w kilku meczach Sampdorii grał już jako jeden z trzech środkowych obrońców i spisywał się nieźle, wciąż mógł podłączać się do akcji ofensywnych. Sousa najprawdopodobniej ustawi go podobnie, jak w klubie Claudio Ranieri. U kolejnego selekcjonera Bereszyński będzie zatem sprawdzany na innej pozycji, choć już nie tak obcej jak lewa obrona u Jerzego Brzęczka. Gdy będziemy bronić - przesunie się bliżej prawej linii bocznej. Tam, gdzie występował najczęściej. 

W środę portal "Meczyki.pl" podał informację wręcz sensacyjną: Paulo Sousa miałby posadzić na ławce Kamila Glika i postawić na Pawła Dawidowicza. Wprawdzie już kilkanaście dni temu dochodziły do nas informacje, że Sousa zastanawia się nad odstawieniem Glika w pierwszych meczach, bo chce wysoko ustawiać linię obrony, a do tego potrzebuje dynamicznych obrońców, ale słyszeliśmy wtedy, że w meczu z Węgrami prawdopodobnie postawi jeszcze na sprawdzone rozwiązania, a zacznie kombinować przeciwko Andorze. Być może podczas treningów Sousa zmienił jednak zdanie i przyspieszył eksperyment. Tak mówił o sytuacji Glika w zeszłym tygodniu:

- Z Kamilem Glikiem już się spotkaliśmy i przedstawiliśmy nasze pomysły na grę w obronie. On się czuje komfortowo, gdy bronimy blisko własnej bramki, bo nie jest taki szybki. Ale my go przekonujemy, że jeśli bronisz wysoko, ale jesteś blisko rywali, a komunikacja z kolegami z pomocy i ataku jest dobra, to nie musisz się bać, że przeciwnik cię zaskoczy i go nie dogonisz. Bo stojąc blisko i dobrze wyczuwając rytm meczu, kontrolujesz lepiej ruchy przeciwnika. Grając wyżej, kontrolujemy ruchy najbliższego rywala. I Kamil musi to sobie rozważyć. To naprawdę będzie mu sprzyjać. Mamy w obronie piłkarzy o skrajnych charakterystykach, ale musimy grać wysoko w dwóch pierwszych meczach, z Węgrami i Andorą.

Jóźwiak walczy o pozycję z Szymańskim. Zieliński i Milik mają pomóc Lewandowskiemu

Dalej jest już łatwiej: w bramce Wojciech Szczęsny, który już wcześniej został przez Sousę ogłoszony podstawowym bramkarzem na eliminacje. Na lewym wahadle - Arkadiusz Reca, który na razie wygrywa rywalizację z Maciejem Rybusem. W środku pomocy zagra będący w dobrej formie Grzegorz Krychowiak, a Mateusza Klicha, który nie poleciał do Budapesztu ze względu na pozytywny wynik testu na COVID-19, zastąpi Jakub Moder, mający za sobą debiut w pierwszym składzie Brightonu w Premier League. Sousa zastanawiał się jeszcze nad prawym wahadłowym. Sprawdzał na tej pozycji Kamila Jóźwiaka i Sebastiana Szymańskiego, ale jednoznacznej odpowiedzi nie dostał. 

Swobodą w grze ma cieszyć się Piotr Zieliński, a przed sobą będzie mieć dwóch napastników: Roberta Lewandowskiego i Arkadiusza Milika. Otoczenie kapitana Milikiem i Zielińskim to pomysł Sousy na zapewnienie mu większego komfortu na boisku.

Prawdopodobny skład reprezentacji Polski na mecz z Węgrami:

Szczęsny - Bereszyński, Bednarek, Dawidowicz - Reca, Krychowiak, Moder, Jóźwiak/Szymański - Zieliński - Milik, Lewandowski

Polacy do meczu z Węgrami (czwartek, godz. 20:45, relacja na Sport.pl) przygotowywali się wyjątkowo intensywnie. - Dwa dni przed meczem mieliśmy dwa treningi, co rzadko się zdarza. Pracowaliśmy nad organizacją gry w ofensywie i w defensywie. Było też sporo sesji wideo. Bardziej skupialiśmy się na naszej grze niż Węgrów. Wyglądało to obiecująco - zapewniał Wojciech Szczęsny na przedmeczowej konferencji.

Więcej o: