Lewandowski czeka, Niemcy robią wyjątek. "Zmutowały z prymusa do ucznia w oślej ławce"

Jakub Kręcidło
Dlaczego tak trudno wywalczyć, by Robert Lewandowski i Krzysztof Piątek zagrali z Anglią na Wembley? Bo w Niemczech nie ma dziś nastroju do luzowania obostrzeń, raczej do dokręcania śruby. Z gazet wylewają się pesymistyczne komentarze. "Deutsche Welle" pisze, że w walce z koronakryzysem Niemcy "zmutowały" przez ostatni rok z klasowego prymusa do ucznia w oślej ławce.

Przypomnijmy: Robertowi Lewandowskiemu i Krzysztofowi Piątkowi grozi po zgrupowaniu reprezentacji Polski 14-dniowa kwarantanna, jeśli pojadą z kadrą na mecz 31 marca na Wembley. Wielka Brytania ze względu na mutacje wirusa jest uważana przez niemieckie władze sanitarno-epidemiologiczne za jeden z obszarów najwyższego ryzyka (na tej liście są też m.in. Czechy oraz Tyrol). Wszystkie osoby wracające stamtąd do Niemiec muszą poddać się najsurowszemu wariantowi kwarantanny: 14-dniowemu, bez możliwości skrócenia. Zwykle przyjazd z kraju wysokiego ryzyka do Niemiec wiąże się z kwarantanną dziesięciodniową, z możliwością skrócenia jej negatywnym testem wykonanym pięć dni po przyjeździe. Przyjeżdżającym z Wielkiej Brytanii, Czech, Tyrolu i innych obszarów zagrożonych mutacjami wirusa skorzystanie z takiego skrócenia nie przysługuje. Dlatego trzeba zabiegać o zwolnienia specjalne, negocjowane z lokalnymi sanepidami. 

Niemcom udało się zrobić taki wyjątek dla swoich piłkarzy. Kadra Joachima Loewa zbiera się Duisburgu i tamtejsze władze sanitarno-epidemiologiczne zdecydowały, że reprezentanci Niemiec grający na Wyspach Brytyjskich nie będą musieli odbyć kwarantanny po przyjeździe na zgrupowanie, ale tylko pod warunkiem, że reprezentacja będzie przestrzegać bardzo ścisłego reżimu sanitarnego. Chodzi m.in. o codzienne testowanie, o zakaz spotkań poza posiłkami, treningami i meczami. Dzięki temu na zgrupowaniu kadry będą mogli pojawić się m.in. Timo Werner, Kai Havertz, Ilkay Gundogan, Bernd Leno, czy Antonio Ruediger.

To jest pocieszająca wiadomość dla polskiej kadry, choć niczego jeszcze nie gwarantuje. To, że sanepid z Duisburga odpuścił kwarantannę piłkarzom Loewa, nie gwarantuje (choć zwiększa szansę na takie rozwiązanie), że sanepidy z Monachium i Berlina postąpią podobnie w przypadku Lewandowskiego i Piątka. Oczywiście jest jeszcze możliwość, że obecne reguły kwarantanny, ustalone do 28 marca, wygasną po tej dacie albo zostaną złagodzone i problem rozwiąże się sam. Ale w to akurat trudno uwierzyć. Sytuacja pandemiczna w Niemczech jest zła, a nastroje społeczne podpowiadają politykom raczej zaostrzanie niż łagodzenie. 

Zobacz wideo Armia Sousy na Anglię, Węgry i Andorę [SEKCJA PIŁKARSKA #81]

Niemcy ostrzegają: "tuż po Wielkanocy będziemy mieli sytuację jak w okolicach Bożego Narodzenia"

Komentatorzy zarzucają władzom, zwłaszcza ministrowi zdrowia Jensowi Spahnowi, że przespały drugą falę pandemii, więc trzecia zaatakowała z większą siłą. Epidemiolodzy alarmują, minister Spahn podkreślił, że trzeba przygotować się na "kilka bardzo trudnych tygodni", a wirusolog Christian Drosten twierdzi, że "tuż po Wielkanocy będziemy mieli sytuację jak w okolicach Bożego Narodzenia". Prognozy Instytutu Roberta Kocha (RKI) są fatalne. Radzić trzeba sobie nie tylko z brytyjskim, bardziej zakaźnym wariantem wirusa (B.1.1.7), który stanowi już 72 proc. wszystkich wykrytych zachorowań, ale i "potrójnym mutantem" B.1.525 łączącym właściwości brytyjskiej, brazylijskiej i południowoafrykańskiej odmiany wirusa SARS-CoV-2. Wraz z niedawnym przedłużeniem lockdownu do 28 marca, rząd Angeli Markel zdecydował co prawda o wybiórczym złagodzeniu obostrzeń, zezwalając np. na otwarcie muzeów, księgarni, luzując trochę przepisy o spotkaniach w prywatnym gronie, ale wydaje się, że niedługo być może trzeba będzie rozważyć wycofanie się z tych decyzji. – Rozluźnienie wykładniczo przyspieszyło wzrost liczby zakażeń. Nie da się kwestionować tego, że jesteśmy w trakcie trzeciej fali – powiedział Dirk Brockmann, epidemiolog RKI.

Tylko w ciągu poprzedniej doby w Niemczech wykryto 17 504 zakażenia koronawirusem, najwięcej od 22 stycznia. Liczba zachorowań w ciągu 7 dni na 100 tysięcy mieszkańców wzrosła do 90, gdy jeszcze kilkanaście dni temu wynosiła 65. Kanclerz Angela Merkel zapowiadała, że jeśli ten wskaźnik przez trzy dni będzie przekraczał 100, to obostrzenia zostaną przywrócone. A RKI przewiduje, że w połowie kwietnia ww. współczynnik ma oscylować w granicach 200.

Polityczne skutki porażki z pandemią. Zamiast o bohaterstwie, mówi się o aferach

Rok temu dobre zarządzanie kryzysem koronawirusowym wyniosło wysoko w sondażach popularności kanclerz Merkel i ministra Spahna. Dziś Spahn w sondażach pikuje, płaci cenę za zlekceważenie drugiej fali. A w górę idzie Karl Lauterbach z SPD, epidemiolog, który wytrwale od miesięcy bije na alarm i któremu wcześniej przypięto łatkę panikarza. To właśnie Lauterbach starł się medialnie z trenerem Bayernu Hansim Flickiem, kwestionując sensowność wyjazdu tej drużyny na klubowe mistrzostwa świata. Dziś to Lauterbach triumfuje. 

Trwa Superwahljahr, jak nasi zachodni sąsiedzi nazywają super rok wyborczy, potrzeba konkretnych kroków. A dziś władzom brakuje zdecydowania, ścierają się różne wizje walki z pandemią.

W pierwszych dwóch krajach związkowych, w których odbyły się wybory (Badenia-Wirtembergia oraz Nadrenia-Palatynat) Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU) miała najgorsze wyniki od czasu II Wojny Światowej. – Mówiąc bardzo klarownie, to nie jest dobry wieczór wyborczy dla CDU - powiedział sekretarz generalny partii, Paul Ziemiak. A na tym nie koniec złych wiadomości. Jak wynika z niedawnego sondażu Kantara dla "Bild am Sonntag", ogólnokrajowe poparcie dla CDU spadło do 31 proc., najniższego od blisko roku.

Spadki CDU nie mogą dziwić. Merkel zapowiedziała już, że nie będzie ubiegać się o piątą kadencję w roli kanclerza. W jej partii brakuje klarownego lidera, a notowaniom zdecydowanie nie służy fakt, że zamiast o politycznych gestach, rozmawiamy o kolejnych aferach. Kilku posłów CDU do Bundestagu jest podejrzewanych o korupcję. Mieli otrzymać setki tysięcy euro prowizji przy zawieraniu umów na dostawę medycznych artykułów ochronnych, w tym maseczek. Notowaniom CDU nie pomaga zamieszanie wokół szczepionki Astra-Zeneca. Minister Spahn podkopał też swoją pozycję odważnymi zapowiedziami o zapewnieniu społeczeństwu darmowych szybkich testów. Nawet partyjni koledzy mieli do niego żal, że złożył te obietnice bez konsultacji i sprawdzenia, czy to realne.

Czy obowiązek kwarantanny zostanie złagodzony?

– Nie spodziewamy się odgórnego łagodzenia przepisów o kwarantannie, bo sytuacja w kraju jest bardzo trudna – mówi Sport.pl Tobias Altschaeffl, dziennikarz piłkarski "Bilda" – Jest niepewność. Nikt nie wie, w którą stronę rozwinie się pandemiczna sytuacja, ale nie wygląda to dobrze – dodaje Altschaeffl. – Nie ma szans, by w Bawarii popuszczono szybciej niż w innych landach – przekonuje.

"Niemcy zmutowały z pozycji prymusa w pandemii do ucznia w oślej ławce, którego przejście do następnej klasy w niektórych obszarach jest poważnie zagrożone. Maski? Za mało. Szczepienia? Zbyt powolne. Testy? Za późno. Cyfryzacja? W tej dziedzinie Niemcy już dawno nie zdały do następnej klasy. Rząd, który dzięki swojej dalekowzrocznej polityce w pierwszej fali pandemii mógł cieszyć się wzrostem zaufania i popularności wśród obywateli, teraz po prostu nie robi tego, co należy" – czytamy w "Deutsche Welle".

Austriacy powołali 58 piłkarzy, Polacy bez gwiazd... Czy takie eliminacje mają sens?

Na co zatem liczyć w sprawie Lewandowskiego i Piątka? – Jesteśmy pozytywnej myśli – mówi Sport.pl Maciej Sawicki, sekretarz generalny PZPN. – W Polsce, jak i większości europejskich krajów, dzięki współpracy z rządem i sanepidem mamy wypracowaną ścieżkę pozwalającą sportowcom na ominięcie obowiązku kwarantanny. Ryzyko zakażenia podczas zgrupowania jest minimalne. Piłkarze nie chodzą na wycieczki po mieście. Przebywają odizolowani w hotelu, są regularnie badani i nawet gdyby pojawił się pozytywny wynik testu, to dany gracz zaraz zostałby oddzielony od reszty składu. To rozwiązanie znakomicie sprawdza się w Europie, jednak Niemcy i Francuzi mają nieco bardziej restrykcyjny protokół. Decyzje muszą zapaść na szczeblu politycznym – mówi działacz. PZPN już kilka tygodni temu przesłał do bawarskiego sanepidu, za pośrednictwem Bayernu, szczegółowy plan zgrupowania i testowania kadrowiczów. 

– Pandemia odbija się na różnych sektorach gospodarki, także na piłce. W szczególnych czasach potrzeba szczególnych rozwiązań. A my musimy się dostosować. Futbol to biznes, to oczywiste, ale też sport o wielkim znaczeniu społecznym. Dlatego trzeba grać. Nawet w takich warunkach – kończy Sawicki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.