Paulo Sousa pod wielkim wrażeniem reprezentanta Polski. "Może grać futbol totalny"

- Jeśli Piotr Zieliński doda adrenalinę do wszystkiego, co robi, to może grać futbol totalny. Mamy w ataku najlepszego piłkarza świata i wiem, że w większości meczów będziemy silniejsi z piłką i stworzymy szanse. Bardziej się martwię obroną, to ona rozstrzygnie - mówi trener reprezentacji Polski Paulo Sousa.

- O, to widzę, że dziś gramy czwórką z tyłu – rzucił Paulo Sousa do Jakuba Kwiatkowskiego, rzecznika PZPN, wchodząc na spotkanie z dziennikarzami. Po dwóch telekonferencjach to było jego pierwsze od przyjazdu do Polski osobiste spotkanie z mediami. Zastał salę urządzoną jak do lektoratu z języka. Każdy w swojej kabinie, za pleksi, z własnym mikrofonem i głośnikiem. A naprzeciw stolik dla Sousy i rzecznika.  

Zobacz wideo Jedna wielka różnica między sztabami Brzęczka i Paulo Sousy

To czterech kabin w tylnym rzędzie dotyczył żart na wejście. Ale potem tego popołudnia trener jeszcze kilka razy wracał do ustawienia obrony, już w bardzo poważnym tonie. Nawet gdy zaczynał wypowiedź od ataku, w którym ma "najlepszego piłkarza świata, a do tego jeszcze innych napastników z darem strzelania", to i tak kończył na obronie i jak ją ustawić. Nawet gdy mówił o braku kreatywnych skrzydłowych, problemach Kamila Grosickiego i Przemysława Płachety z regularną grą i konieczności "popracowania nad ostatnią decyzją w rozegraniu piłki, bo to pomoże stworzyć napastnikom więcej sytuacji", gdy się zachwycał Piotrem Zielińskim, to i tak kończył zastrzeżeniem, że to obrona rozstrzygnie o powodzeniu jego misji.  

"Robiliśmy szkolenia online, pokazywaliśmy piłkarzom grafiki. A Kamila Glika prosiliśmy: zaufaj naszemu pomysłowi"

- Chcę być agresywny w bronieniu. I patrząc na profil naszych piłkarzy, to będzie wyzwanie. Ale rozmawiajmy nie tylko o linii obrony, ale o organizacji całej gry w defensywie. Co robią pomocnicy bez piłki? Jak pomagają w obronie? Jak szybko podejmują decyzje? Jak się angażują w zamykanie wolnych przestrzeni? Przed nami trochę wyzwań w tej sprawie. Z piłką przy nodze w większości meczów będziemy silniejsi i stworzymy sobie szanse. Ale obroną już bardziej się martwię – mówił Sousa. O pominięciu Tomasza Kędziory, podstawowego prawego obrońcy za kadencji Jerzego Brzęczka, powiedział to, co dzień wcześniej na konferencji prasowej: zobaczcie najpierw w meczach eliminacyjnych z Węgrami, Andorą i Anglią, jaki miałem pomysł na drużynę. Wtedy zrozumiecie, dlaczego go na te trzy mecze nie potrzebowałem. Ale niech będzie gotowy, bo w przyszłości trzeba będzie pomóc – tłumaczył.  

Sousa przejął kadrę w styczniu, jeszcze ani razu nie spotkał się z całą grupą, a przed meczem z Węgrami będzie miał z drużyną tylko jeden normalny trening. Dlatego już wcześniej robił piłkarzom warsztaty online. - Nie ze wszystkimi, ale z niektórymi tak. I to nawet z pokazywaniem grafik: jak grać w wysokim ustawieniu, jak w niskim, jak ma wyglądać wymienność pozycji. Z innymi będziemy rozmawiać, gdy już przyjadą na zgrupowanie. Z Kamilem Glikiem już się spotkaliśmy i przedstawiliśmy nasze pomysły na grę w obronie. On się czuje komfortowo, gdy bronimy blisko własnej bramki, bo nie jest taki szybki. Ale my go przekonujemy, że jeśli bronisz wysoko, ale jesteś blisko rywali, a komunikacja z kolegami z pomocy i ataku jest dobra, to nie musisz się bać, że przeciwnik cię zaskoczy i go nie dogonisz. Bo stojąc blisko i dobrze wyczuwając rytm meczu, kontrolujesz lepiej ruchy przeciwnika – mówił Sousa. Poruszył jeden z problemów, który wracał podczas kadencji Jerzego Brzęczka. W meczu z Austrią u siebie w eliminacjach Euro, czy z Holandią na wyjeździe w Lidze Narodów, drużyna cofała się w obronie dużo głębiej, niż to było zaplanowane. Trener nie przekonał wtedy swoich liderów obrony, żeby ustawiali się wyżej.  

- Grając wyżej, kontrolujemy ruchy najbliższego rywala. I Kamil musi to sobie rozważyć. To naprawdę będzie mu sprzyjać. Mamy w obronie piłkarzy o skrajnych charakterystykach, ale musimy grać wysoko w dwóch pierwszych meczach, z Węgrami i Andorą – mówił Sousa. 

W ataku Sousa chce zorganizowanego chaosu. "Tylko tak możesz zaskoczyć rywala. A Zieliński? Niech on tylko zawsze ma wystrzał adrenaliny!"

– W obronie chcę widzieć dobrą organizację. A w ataku: zorganizowany nieporządek, bo tylko nieporządek zaskakuje obronę rywala, pomaga znaleźć przestrzenie. Bycie trenerem klubowym daje większe możliwości wpływania na piłkarzy, czas na pracę nad rozwijaniem ich, ale za to jako trener kadry nie muszę przekonywać swojego dyrektora sportowego i prezesa, żeby mi kupili jakiegoś piłkarza. Zawsze moje przekonywanie się koncentrowało na tych najważniejszych, czyli napastników. A teraz mam w drużynie najlepszego napastnika na świecie. Kiedy zadzwonił do mnie nasz prezes Zibi, z propozycją, i zrobił to bez pośredników, to już mi się zrobiło miło. A potem jeszcze do mnie dotarło, z jakimi nazwiskami się tu zetknę. Mając Roberta i tak dobrych innych napastników musimy dbać, żeby ich cały czas dokarmiać dobrymi podaniami – przekonywał Paulo Sousa. A pytany o znajomość z Johanem Cruyffem (pracował z jego synem Jordim w Maccabi Tel Awiw) i inspirację futbolem totalnym, nagle sam zaczął peany na cześć Piotra Zielińskiego. – Teraz mi Piotr Zieliński przyszedł do głowy. Jeśli on dołoży wystrzał adrenaliny do wszystkiego, co robi, to może grać futbol totalny jak Holandia Michelsa i Cruyffa. Wczoraj słuchałem wywiadu z Pepem Guardiolą o Philu Fodenie, rewelacyjnym dwudziestolatku, który pewnie zagra przeciw nam na Wembley. I Guardiola mówił, ile Foden umie, ale musi jeszcze poznać znaczenie pauzy w grze, wyczucia czasu, spowalniania i przyspieszania. I pomyślałem sobie wtedy: "Przecież Zieliński już to umie bardzo dobrze!" – mówił Sousa. Trener kadry przeniósł się już z hotelu w centrum Warszawy do Hiltona przy Wale Miedzeszyńskim, gdzie od kilku lat kadra zbiera się na zgrupowania. Sztab Sousy pracuje tam już z pierwszym kadrowiczem, który przyjechał na zbiórkę przed Węgrami, Andorą i Anglią, czyli Kamilem Grosickim.  

"Powiedziałem Kamilowi Grosickiemu: sama miłość do kadry i entuzjazm nie wystarczą. Musisz być odpowiedzialny i powiedzieć nam, na ile cię stać"

- Niestety nasz zespół ma dużo piłkarzy, którzy nie grają regularnie. Ale mają ciekawe, potrzebne charakterystyki. Jak Kamil Grosicki. Rozmawiałem z nim szczerze i powiedziałem, że sama miłość do kadry i entuzjazm nie wystarczą, że Kamil musi być odpowiedzialny i powiedzieć nam, na ile gotowy się czuje. Organizujemy mu indywidualne treningi, objaśniamy taktykę. Rozmawiamy o tym, żeby wysyłać jak najwięcej materiałów poszczególnym piłkarzom. Namawiamy ich też, żeby przyjechali na zgrupowanie najwcześniej jak się da, mieli czas na regenerację i byli gotowi w pełni do wspólnych zajęć. Wtedy popracujemy sobie z większą intensywnością. Czasu przed Węgrami jest mało, ale wystarczy, żeby w obronie poćwiczyć ustawienie wysokie i niskie, sprawdzić ze dwa-trzy warianty zestawienia obrony, w ataku pokazać, jakie mamy pomysły na rozgrywanie w trójkątach i diamentach. I popracować nad mentalnością. Ja piłkarzy tylko proszę o wiarę i zaangażowanie. Resztę to już im przekażemy. Mam mało czasu, i to jest wadą mojej sytuacji. Ale zaletą jest, że rywale nie mają pojęcia, jak zagramy – mówił Sousa. – I wam też wszystkiego nie powiem, żeby się nie wydało.  

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.