Jakub Kręcidło: Jak wielkie nerwy towarzyszyły ci w poniedziałek, gdy czekałeś na ogłoszenie listy powołanych do reprezentacji? Jak wielkie było uczucie ulgi, gdy zobaczyłeś swoje nazwisko na liście powołanych?
Kamil Piątkowski: Byłem spokojny. Czułem, że dobrze wyglądałem w ligowych meczach i że w ostatnim czasie wokół mnie wydarzyło się wiele dobrych rzeczy. Wiedziałem, że trener Paulo Sousa ma swój plan i że wybierze odpowiednich ludzi do swojego systemu. Gdy zobaczyłem swoje nazwisko pośród powołanych, byłem bardzo szczęśliwy. Spełniło się jedno z moich wielkich marzeń.
W jaki sposób dowiedziałeś się o powołaniu? Oglądałeś konferencję czy wcześniej dostałeś informację z PZPN?
- Oglądałem konferencję. To wtedy dowiedziałem się, że jestem powołany.
W jakiej roli w kadrze widzi cię Paulo Sousa? Selekcjoner na konferencji mówił, że spróbuje grać w systemie z trójką obrońców, w którym jesteś mocny. Czujesz, że nadeszła twoja wielka szansa?
- Najlepiej, najmocniej i najpewniej czuję się jako półprawy stoper. Myślę więc, że trener widzi mnie na tej pozycji. W Rakowie, u szkoleniowca Papszuna, gram w trójce obrońców właśnie jako półprawy stoper, ale jestem zawodnikiem wszechstronnym. W klubie występowałem też na prawym wahadle, w młodzieżowej reprezentacji u trenera Czesława Michniewicza grałem w czwórce obrońców... Żadna z tych pozycji nie jest mi obca. Niezależnie od tego, gdzie będę potrzebny w kadrze, dam z siebie maksa. Jadę na zgrupowanie z myślą, by pokazać się jak najlepiej, by wywalczyć swoją szansę i by pozostać w reprezentacji na dłużej.
Spełnienie marzenia o transferze do RB Salzburg, spełnienie marzenia o powołaniu do reprezentacji, prawdopodobne spełnienie marzenia o debiucie w dorosłej drużynie narodowej. Co jeszcze pozostało na liście marzeń?
- Marzenia i cele, które założyłem przed startem sezonu, spełniają się. Kolejne? Debiut w reprezentacji. Zajęcie jak najwyższego miejsca w Ekstraklasie. Zdobycie z Rakowem Pucharu Polski. A później zadomowienie się w Red Bullu Salzburg i stanie się tam czołowym piłkarzem, regularnie grającym na wysokim poziomie piłkarzem.
Czy w takich chwilach trudno nie odlecieć?
- Mnie się to udaje. Cały czas trzymam się ziemi. Mam wokół ludzi, którzy pomagają mi w mojej pracy i w tym, by moje życie było odpowiednio poukładane. Ciężko pracuję każdego dnia, by być dobrze przygotowanym do każdego spotkania, niezależnie od tego, czy to starcie w lidze, w krajowym pucharze czy mecz reprezentacji.