Pytanie o numer jeden w bramce reprezentacji Polski było jednym z najczęściej zadawanych przed debiutem Paulo Sousy w roli selekcjonera kadry narodowej. Chociaż Portugalczyk już na początku kadencji zaznaczył, że wie, kto będzie u niego podstawowym bramkarzem, to nazwiska nie podał aż do poniedziałkowej konferencji prasowej z okazji powołań na mecze eliminacji do mistrzostw świata w Katarze.
Sousa, w przeciwieństwie do Jerzego Brzęczka, zdecydował się na stabilizację w polskiej bramce. Poprzednik Portugalczyka rotował bramkarzami w dwóch edycjach Ligi Narodów, a nawet eliminacjach Euro 2020.
O ile w eliminacjach o rotacji często decydowały kontuzje Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Fabiańskiego, o tyle w ostatniej edycji Ligi Narodów Brzęczek zdecydował, że obaj bramkarze zagrają równą liczbę meczów. I tak Szczęsny wystąpił w wyjazdowych spotkaniach z Holandią i Włochami oraz domowym z Bośnią, a w pozostałych zagrał Fabiański.
Teraz na takie rotacje nie ma co liczyć. Sousa jasno wskazał swój numer jeden podczas poniedziałkowej konferencji prasowej. - Rozmawiałem ze Szczęsnym i Fabiańskim i powiedziałem im, jaki jest mój punkt widzenia. Chcę wprowadzić stabilizację na pozycji bramkarza. Tej stabilizacji potrzebuje nie tylko bramkarz, ale też cały zespół. Każdy z bramkarzy ma inną charakterystykę, ale my zdecydowaliśmy już, że zaczniemy od Szczęsnego - powiedział Portugalczyk.
I dodał: Fabiański rozgrywa wspaniały sezon i bardzo cieszymy się, że zasłużył na przedłużenie kontraktu w West Hamie United. Jednocześnie bardzo nas cieszy, że na pozycji bramkarza mamy tak wielkie możliwości. Nie chodzi tu tylko o technikę gry czy profesjonalizm, ale też cechy ludzkie. Nasz wybór uzależniony jest jednak między innymi od stylu, jaki chcemy prezentować na boisku.
W obecnym sezonie Szczęsny zagrał w 29 meczach, w których puścił 28 bramek, zachowując osiem czystych kont. Fabiański wystąpił w 28 spotkaniach, puścił 31 goli i zachował 10 czystych kont.