Paulo Sousa już na początku marca zamieszkał ze swym sztabem w jednym z warszawskich hoteli. Pobyt w Polsce miał być okazją, by przed powołaniami na mecze el. MŚ bliżej przyjrzeć się zawodnikom grającym nad Wisłą. W teorii główna uwaga selekcjonera miała być skupiona na Legii i Lechu, ale przy najbliższych powołaniach Portugalczyka powinno okazać się, że zwycięzcy ostatnich tygodni mogą być nieco inni. Oczywiście to, że do kadry po niemal 4,5 latach przerwy powróci Bartosz Kapustka, raczej nie ulega wątpliwości. Swoją drogą, to w meczu Legii z Piastem (1:2) w ćwierćfinale Pucharu Polski, 24-latek po zagraniach piętą, odegraniach z pierwszej piłki i bieganiu za rywalami, wyglądał tak jakby Sousa na trybunach dodał mu nowej mocy. Tyle że na korzyści dla klubu specjalnie się to nie przełożyło. Sousa jest jednak ciekawy jak uczestnik Euro 2016, który po nieudanej zagranicznej przygodzie odbudował się w ekstraklasie, będzie wyglądał w innym otoczeniu.
Zresztą z graczy Legii w notesiku trenera w ostatnich tygodniach podkreślone było nazwisko Bartosza Slisza. Młody zawodnik ostatnio grał przyzwoicie. Czy na poziomie reprezentacyjnym? Slisz ma być dla Sousy warty sprawdzenia w sytuacji, w której kadra ma problem z urazami defensywnych pomocników. Przez najbliższe pół roku w piłkę grać nie będą przecież Jacek Góralski i Krystian Bielik, którzy zerwali więzadła krzyżowe. To dla 20-latka z Legii będzie zatem spora szansa. Według naszych informacji Slisz na liście powołanych się znajdzie, zresztą selekcjonera już nawet zdążył poznać.
Sousa we wtorek udał się też do Poznania na mecz Lecha z Rakowem. Jego wygranym byli częstochowianie (0:2), a patrząc przez pryzmat kadry – Kamil Piątkowski. Obrońca, który w tym sezonie zagrał w 18 z 19 meczach na tle choćby również obserwowanego i ściągniętego z boiska Jakuba Kamińskiego, wypadł znakomicie. Według naszych informacji podczas wizyty w Wielkopolsce selekcjoner rozmawiał ze sztabem Rakowa i podpytywał o Piątkowskiego. Interesowały go nie tylko sprawy treningowe, ale też te dotyczące funkcjonowania czy zachowania młodego zawodnika. Zresztą sam obrońca brał też udział we wcześniejszych internetowych spotkaniach z Sousą. Raków pierwszy raz od długiego czasu, ma mieć zatem gracza powołanego na zgrupowanie dorosłej kadry. Taki stan rzeczy może jednak utrzymywać się góra przez 4 miesiące. Przypomnijmy, że od lipca Piątkowski będzie graczem Red Bull Salzburg. Umowę w tej sprawie podpisano zimą. Raków zarobi na zawodniku około 7 mln euro.
Z małych zaskoczeń, które mogą wyniknąć przy powołaniach, może być dumna też Pogoń Szczecin. Na razie trudno przewidzieć, czy Sousa już dopisał do listy powołanych Kacpra Kozłowskiego, ale być może zrobi to w niedzielę. Według naszych ustaleń selekcjoner wybiera się do Szczecina na mecz Pogoni z Lechem, nie tylko po to, by znów oglądać w akcji Kamińskiego, czy Tymoteusza Puchacza, ale również, by zobaczyć na żywo 17-letnią nadzieję szczecińskiej piłki.
To, co warto podkreślić, to że pierwsza lista powołanych zawodników na mecze z Węgrami, Andorą i Anglią będzie bardzo długa. Długa to znaczy, że może zawierać nawet 35 czy 40 nazwisk. Powinniśmy zobaczyć ją do niedzieli. PZPN według przepisów FIFA musi wysłać do klubów powołania najpóźniej na 15 dni przed początkiem zgrupowania, czyli do 7 marca. Dlatego kluby otrzymają informacje o powołanych do końca tygodnia. Niegdyś do tych terminów można było podchodzić elastyczniej, ale w czasach epidemii lepiej się ich trzymać, tak by działacze i trenerzy nie robili potem problemów z puszeniem graczy do Warszawy.
Dlaczego lista będzie tak długa? Bo lepiej trzymać się przepisów i powołać nawet większą liczbę graczy, dać im sygnał, że są w orbicie zainteresowań, niż potem w nagłych wypadkach (kontuzja, koronawirus, problemy dotyczące kwarantanny) przeprawiać się z klubami i ściągnąć zawodników w trybie nagłym. Od razu jednak uprzedzamy - 40 graczy na marcowe zgrupowanie kadry nie przyleci. Sousa zawęzi listę do tradycyjnych 25 nazwisk w połowie marca. Bardzo możliwe, że stanie się to na konferencji prasowej, na której selekcjoner od razu opowie o swych wyborach.
W ostatnich dniach Sousa nie tylko oglądał graczy, ale wizytował też Opalenicę. Z bazy, w której Polska będzie przygotowywać się do Euro 2020, był bardzo zadowolony.
Przypomnijmy, że przed ME biało-czerwoni zagrają trzy mecze eliminacji mundialu. 25 marca w Budapeszcie zmierzymy się z Węgrami, trzy dni później w Warszawie z Andorą, a 31 marca czeka nas prestiżowe starcie z Anglikami na Wembley.