Wisła Kraków w niedzielę o 15 zagra z Piastem Gliwice. Po 14. kolejkach drużyna Petera Hyballi zajmuje 13. miejsce w tabeli, a w tym sezonie Wiślacy zgromadzili tylko 14 punktów. Piast jesienią też zawodził, chociaż druga część pierwszej rundy była dla gliwiczan zdecydowanie lepsza niż pierwsza. Drużyna Waldemara Fornalika jest 14. i ma 14 punktów. Wygrany niedzielnego spotkania mógłby więc złapać sporo oddechu w ligowej tabeli, bo trzy punkty oznaczają, że można się przesunąć nawet na 11. miejsce.
Wisła Kraków w zimę nie dokonała wielkich transferów, do klubu przyszli np. stoper Souleymane Koné i napastnik Zan Medved. Z wypożyczenia wrócił także były reprezentant Polski u-20 Serafin Szota, ale te transfery trzeba rozpatrywać jedynie w formie uzupełnienia składu. Największym wzmocnieniem Wisły Kraków powinno być jednak przygotowanie fizyczne. Jesienią Biała Gwiazda mocno odstawała w tym elemencie od innych ligowych zespołów. Najlepiej pokazuje to statystyka meczów, w których Wiślacy prowadzili, ale nie potrafili dowieźć zwycięstwa do końca. Często przez błędy spowodowane brakiem sił w końcówce. Jesienią Wisła Kraków pierwsza wychodziła na prowadzenie aż w sześciu z 13 meczów, których nie udało się jej wygrać! Już w grudniu Peter Hyballa zapowiadał, że po styczniowych przygotowaniach Wisła Kraków będzie maszyną do gegenpressingu.
Oznacza to, że Wisła Kraków straciła 16 punktów w meczach, w których jako pierwsza zdobywała gola i czysto teoretycznie mogła te spotkania wygrać, gdyby zespół miał odpowiednio dużo siły i nie popełniał błędów. Z reguły w drugich połowach. Gdyby Wisła Kraków dowiozła choć połowę tych punktów, to dzisiaj walczyłaby o europejskie puchary, a gdyby Wiślacy wygrali wszystkie mecze, to byliby liderami ligi. To pokazuje skalę fizycznego problemu, z jakim Wisła musiała się mierzyć jesienią.
Peter Hyballa tuż po objęciu krakowskiej Wisły stwierdził, że przygotowanie fizyczne jest największą bolączką tej drużyny i prace nad poprawą wydolności ruszyły właściwie jeszcze przed przerwą zimową. W styczniu piłkarze krakowskiego klubu przeżyli jednak coś, czego do tej pory w swojej karierze jeszcze nie widzieli. - Już sama nazwa okres przygotowawczy piłkarzowi jasno kojarzy się z ciężką pracą. Wiedzieliśmy, że teraz też taką pracę trzeba będzie wykonać, bo nie ma co kryć, że przygotowanie fizyczne było naszym dużym problemem jesienią. Myślę, że drużyna miała pełną tego świadomość i teraz każdy z nas wszystko robił na sto procent. Nikt nie marudził. Jeśli natomiast miałbym porównać wszystkie okresy przygotowawcze, jakie są za mną, to powiem szczerze, że tak - to był najtrudniejszy okres przygotowawczy w mojej karierze - mówił kilka dni temu Maciej Sadlok w rozmowie z "Gazetą Krakowską".
Tak ciężka praca może czasem w polskich klubach oznaczać problemy dla trenera, o czym bardzo boleśnie przekonał się swego czasu Dan Petrescu właśnie w Wiśle Kraków. Hyballa twierdzi, że nikt w klubie nie narzeka. Ba, patrząc na sparingi Wisły Kraków, to wyróżniało się w nich kilku młodych piłkarzy, którzy znieśli obciążenia treningowe. Był to np. 18-letni Aleksander Buksa (najlepszy strzelec w sparingach), czy 17-letni Piotr Starzyński, który w kilku spotkaniach zaimponował przeglądem pola i wizją gry. - Naprawdę cała drużyna wykonała bardzo dobrze swoją pracę. Nie byliśmy na obozie treningowym, tylko trenowaliśmy cały czas w Myślenicach. Muszę pochwalić drużynę, bo wykonała bardzo dobrze swoją pracę. (...) Nie trenowaliśmy tylko pressingu, ale też poprawialiśmy ofensywę i defensywę. W naszym klubie - Wiśle Kraków - wszyscy pracują, wszyscy się starają. Mamy bardzo dobre relacje ze sobą - mówił na konferencji przed meczem Peter Hyballa, trener Wisły Kraków.
Do tego typu pracy nie byli jednak przyzwyczajeni nowi piłkarze. W przerwie było głośno o przypadku Tima Halla, który trafił do krakowskiego klubu, odbył kilka treningów, ale Hyballa był bardzo niezadowolony z jego wyników w wydolnościowym teście YoYo. Szkoleniowiec miał dać temu upust i stwierdził, że piłkarz musi na kilka tygodni pracować w indywidualnym toku przygotowań. Między piłkarzem i trenerem doszło do kłótni. - Trener stwierdził, że te wyniki to katastrofa i zanim Tim rozpocznie treningi z zespołem, musi pracować indywidualnie przez cztery, pięć tygodni. Poprosiłem Tima, by w skali 1-9 ocenił swoją motywację do takich treningów. Szczerze odparł: zero. Na podstawie tylko i wyłącznie moich doświadczeń powiedziałbym, że pan Hyballa jest intelektualnie ograniczony. Taki wniosek to wynik obserwacji jego wypowiedzi, czy wiadomości wysyłanych do mojego zawodnika - dodał mówił menadżer piłkarza w rozmowie ze sport.tvp.pl. Do sprawy krótko odniósł się Hyballa na piątkowej konferencji prasowej. - Tim Hall mnie nie interesuje, jest to zamknięty rozdział. Szerokiej drogi i do widzenia - wymownie rzucił niemiecki trener.
Co interesujące, Hyballa nie odpuścił zawodnikom nawet w ostatnim tygodniu przygotowań do rundy wiosennej, a piłkarze dostali tylko jeden dzień wolnego. Zmienił się tylko wymiar treningów, bo Wisła trenowała nie dwa razy, a raz dziennie. Zupełnie inny manewr zastosował Waldemar Fornalik, którego Piast wrócił z obozu w Turcji - informuje Gazeta Krakowska. Doświadczony polski szkoleniowiec dał swoim piłkarzom aż cztery dni wolnego, by ci złapali świeżość przed ligą. Sami jesteśmy bardzo ciekawi, które podejście okaże się lepsze. Teoretycznie Wiśle Kraków może być bardzo trudno wystartować i od pierwszego meczu wejść na odpowiedni poziom fizyczny, szczególnie po tak ciężkich przygotowaniach. Może się okazać, że drużyna Hyballi fizycznie odpali dopiero za 2-3 kolejki. Piast Gliwice przyzwyczaił zaś do tego, że zarówno rok temu w rundzie wiosennej, jak i po restarcie wywołanym pandemią drużyna Fornalika była przygotowana kapitalnie. Boleśnie przekonała się o tym właśnie Wisła Kraków, która w pierwszym meczu po pandemicznej przerwie przegrała z Piastem aż 0:4.