Tylko jeden Polak w sztabie Sousy. "Lepiej, jak będzie odcięty od tego, co o nim mówią"

W czwartek o 13 konferencja prasowa Paulo Sousy. Znając niechęć tego trenera do wywiadów, to będzie zapewne jedyna okazja w najbliższym czasie, by przepytać nowego selekcjonera. Wszystko też wskazuje na to, że jedynym Polakiem w sztabie Sousy będzie odpowiadający za bank informacji Hubert Małowiejski.

Paulo Sousa od środy jest w Warszawie, przyjechali też jego portugalscy asystenci. To ich pierwsza wizyta po podpisaniu kontraktu na prowadzenie reprezentacji Polski. Ale nie pierwsze długie rozmowy z pracownikami PZPN. Już w ubiegłym tygodniu Sousa i jego sztab - również hiszpańscy specjaliści od przygotowania fizycznego oraz włoski analityk Cosimo Cappagli - byli na łączach z pracownikami PZPN, wypytywali o konkrety dotyczące m.in. przygotowania fizycznego. Dużo uwagi poświęcali regeneracji po meczach, bo w czasach pandemii codziennością kadry stały się trójmecze. Tak kończył kadencję Jerzy Brzęczek i tak też zacznie Paulo Sousa: w marcu czekają go trzy mecze w siedem dni. 25 marca z Węgrami, 28 z Andorą, 31 marca z Anglią.  

Zobacz wideo To zagrywka Zbigniewa Bońka! "O to mu chodziło ze zmianą selekcjonera"

Sousa już rozmawiał z Małowiejskim

Już w ubiegłym tygodniu sztab Sousy miał też pierwszą rozmowę z Hubertem Małowiejskim, który odpowiadał za bank informacji i analizę u kilku ostatnich selekcjonerów. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie on będzie jedynym Polakiem w sztabie nowego trenera. Sousa uznał, że jego wiedza mu się przyda, dodatkowym atutem było, że Małowiejski mówi po włosku. Nowy trener na razie nie potrzebuje innych polskich współpracowników w sztabie. PZPN też uznał, że sztab jest wystarczająco mocno obsadzony, będzie go można ewentualnie rozbudowywać przed Euro o analityków odpowiadających za poszczególnych rywali. - Jest pięciu ludzi w sztabie, wszyscy bardzo konkretni, jeśli oni już nie potrzebują nikogo, to my nie będziemy niczego narzucać. Czy my nie mitologizujemy roli polskiego pomocnika dla zagranicznego selekcjonera? Dla nas to w ogóle nie był temat w ostatnich dniach. Sousa ma spojrzeć świeżym okiem na to, co zastał. I lepiej mu zrobi, jeśli będzie odcięty od tego, kto co o nim tutaj mówi i pisze. A jeśli sam poczuje, że potrzebuje kogoś nowego z Polski, to rozważymy to - słychać w PZPN.  

Jak to wyglądało za Beenhakkera?

Poprzedni zagraniczny selekcjoner, Leo Beenhakker, dobierał sobie - poza konsultantem bramkarskim Fransem Hoekiem - współpracowników z Polski. Pracował z Bogusławem Kaczmarkiem, Andrzejem Dawidziukiem, Adamem Nawałką, Dariuszem Dziekanowskim, przed Euro 2012 był też w sztabie Jan Urban. A dyrektorem kadry był polski Holender Jan de Zeeuw. Ale też Beenhakker przejmował kadrę do przebudowy po mundialu. Sousa zostaje trenerem kadry, która taką przebudowę przechodziła przez ostatnie dwa lata. Na ostatnie zgrupowanie Jerzego Brzęczka, w listopadzie, powołanych było aż 15 piłkarzy, którzy nie pojechali na mundial w Rosji. Beenhakker szukał nowych twarzy w polskiej lidze. Sousa zdaje sobie sprawę, że dziś w Ekstraklasie ma tylko trzech-czterech kandydatów do powołań: Tymoteusza Puchacza i Jakuba Kamińskiego z Lecha, Bartosza Kapustkę z Legii. Jeszcze w środę ma spotkanie z selekcjonerem młodzieżówki Maciejem Stolarczykiem. Chce się jednak teraz skupić na piłkarzach grających za granicą. 

Sousa ma się zatrzymać w Warszawie na kilka dni, a potem chciałby ruszyć w objazd po Europie. Jest już po pierwszym spotkaniu z Robertem Lewandowskim, we wtorek w Monachium. Spotkania z następnymi zależą też od sytuacji epidemicznej.  

W czwartek o 13 pierwsza konferencja prasowa selekcjonera. Sousa zapowiedział już w PZPN, że jest niechętny indywidualnym wywiadom, chciałby rozmawiać z mediami właśnie przez konferencje prasowe albo spotkania w większym gronie.  

Więcej o:
Copyright © Agora SA