Sytuacja wewnątrz kadry nie jest najlepsza. Sousa musi szybko naprawić błędy Brzęczka

Wyjaśniając powody zwolnienia Jerzego Brzęczka, Zbigniew Boniek przy okazji wytłumaczył, co Paulo Sousa musi zrobić lepiej. Prezes PZPN - czasem niedosłownie, trochę naokoło - nakreślił też wymagania wobec nowego selekcjonera. I całkiem sporo powiedział o nie najlepszej sytuacji wewnątrz reprezentacji.

Paulo Sousa, nowy selekcjoner reprezentacji Polski, ma bardzo mało czasu i ma co poprawiać po poprzedniku. Po jednym treningu zagra pierwszy eliminacyjny mecz mistrzostw świata z Węgrami, a za 140 dni będzie już po pierwszym meczu mistrzostw Europy. Z tym wiążą się dwa cele, które postawił przed nim Zbigniew Boniek: na Euro wyjść z grupy, a w eliminacjach mundialu dotrzeć przynajmniej do meczów barażowych. To jednak cele oczywiste, łatwo mierzalne. Sukces albo porażka. Nic pomiędzy. Ale nowy selekcjoner ma jeszcze do załatwienia kilka spraw, które albo pomogą mu zrealizować te podstawowe cele, albo - jak Jerzemu Brzęczkowi - uniemożliwią.

Zobacz wideo To zagrywka Zbigniewa Bońka! "O to mu chodziło ze zmianą selekcjonera"

Cristiano Ronaldo jednak nie pobił rekordu świata?! Czesi mają dowodyCristiano Ronaldo jednak nie pobił rekordu świata?! Czesi mają dowody

Szybko się wdrożyć i wyczarować swojego Mączyńskiego i swojego Milę 

To oczywiste, skoro do ważnych meczów zostało tak mało czasu. Zbigniew Boniek zdradził, że Paulo Sousa już podczas pierwszej rozmowy zaimponował mu znajomością polskiej piłki. Domyślam się, że nowy selekcjoner zna Lewandowskiego, Szczęsnego, Krychowiaka, zawodników grających w Serie A czy występujących w europejskich pucharach. Ale czy zna Krystiana Bielika, Kamila Jóźwiaka, Przemysława Płachetę, Jakuba Kamińskiego, Jakuba Modera albo Bartosza Białka? Całą resztę piłkarzy na miejsca 18-23 w tej kadrze? Nie przesądzam, może już wie kim są. Mimo to przed Sousą mnóstwo pracy: musi poznać nie tylko ich nazwiska, ale też ich cechy, możliwości, deficyty, zorientować się w ich sytuacji klubowej, zrozumieć problemy z jakim się zmagają. 

Do tego dochodzi oglądanie meczów z Ekstraklasy. A nuż selekcjonerowi wpadnie w oko ktoś nowy, o kim my dzisiaj byśmy nie pomyśleli? To zresztą kolejny aspekt, który Sousa może po Brzęczku poprawić. Poprzedni selekcjoner nie zaskoczył nas żadnym pomysłem z wyjątkiem stawiania na Arkadiusza Recę i zaufania Tomaszowi Kędziorze. Tyle, że Kędziora był w tej kadrze już wcześniej i za Brzęczka jedynie przeskoczył w hierarchii, a Reca grał tak, że dyskusja o obsadzie lewej obrony nie ma końca. Chciałbym, żeby nowy selekcjoner wyczarował kogoś takiego jak Krzysztof Mączyński za Adama Nawałki: nieoczywisty, ale solidny, lepszy w kadrze niż w klubie, rozwiązujący problem, który mamy. Albo żeby wypadł na ciekawy taktyczny pomysł - znów - jak za Nawałki - doklejenie Arkadiusza Milika do Roberta Lewandowskiego. Może spróbować gry trójką stoperów? Mamy do tego wykonawców: Jana Bednarka, Kamila Glika i Sebastiana Walukiewicza. Albo żeby Sousa znalazł swojego Sebastiana Milę czy Łukasza Szukałę, którzy w konkretnym momencie pomogli tej kadrze.  

Brzęczek selekcjonował piłkarzy w sposób oczywisty: na nikogo się nie obraził, nikogo oczywistego nie pomijał, jak jakiś młodzieniec się wyróżniał to szybko dostawał szansę. I wyglądało to dobrze. Brakowało jednak czegoś ekstra. Oby znalazł to teraz Sousa, a przy okazji skorzystał ze sprawnej selekcji poprzednika.  

Zapomnieć o "Niekochanych" i dać się polubić 

Jerzemu Brzęczkowi nie wyszło z reprezentacją również przez jego retorykę i nastawienie. Przez budowanie oblężonej twierdzy. To określenie padło zresztą z ust Zbigniewa Bońka na konferencji wyjaśniającej powody zmiany selekcjonera. Jak można było próbować wmówić ludziom, że nie kochają tej kadry? To ma sens w klubie, gdy tygodniami możesz budować narrację, że wszyscy są przeciwko tobie i motywować tym piłkarzy, by wyszli na boisko i zatańczyli na kłodach, które rzucają im pod nogi. Ale w reprezentacji? Tutaj 40 milionów może narzekać, krytykować, ale na koniec siada przed telewizorem i życzy zwycięstwa. Piłkarzom i sobie, bo łączy nas piłka. Widzieliśmy to w poprzednich latach. Dziennikarze krytykujący dla klików? Uwierzcie, to sukcesy przyciągają kibiców na portale. Serce i rozum idą więc w parze. Zwycięstwa służą wszystkim. 

Klimat wokół kadry po nieudanym mundialu i za kadencji Brzęczka zrobił się nieznośny. Dookoła niej było po prostu smutno. Smutny był selekcjoner i smutkiem próbował zarazić piłkarzy. Mówić Lewandowskiemu, że jest niekochany? Mało kto w tym kraju jest kochany bardziej od niego. Kochamy przecież bohaterów i lubimy tych, którym wychodzi. Rozpierała nas duma, gdy przez ostatni miesiąc odbierał kolejne nagrody. Niech grono internetowych frustratów nie dyktuje zdania reszcie. Dzisiaj nad łóżkami wiszą plakaty Lewandowskiego i Szczęsnego. Dzieciaki lubią Jakuba Modera, rok temu strzelały z pistoletów jak Krzysztof Piątek. W tej kadrze naprawdę da się zakochać. Niech tylko mrugnie okiem i uśmiechnie się do kibica.  

Jestem zdania, że Jerzego Brzęczka nie zniszczyły tradycyjne media, bo pisało się o nim i mówiło nie gorzej niż o poprzednikach. Za to w Internecie, w mediach społecznościowych, rzeczywiście służył za worek treningowy. Zbierał za wszystko. Bezwzględnie, czasami poniżej pasa. To tam został "wujem", to tam zrobili z niego karykaturę i mema. Ale sam - niemal co zgrupowanie - dostarczał materiału do tworzenia kolejnych: emocjonalnymi wypowiedziami, nieprzemyślanymi zdaniami, wpadkami na konferencjach. Oby nowy selekcjoner był sprawniejszym mówcą i lepszym PR-owcem. Mniej o sobie czytał i nie zatrudniał tłumacza. Dla własnego dobra.

Włączyć Polaka do sztabu trenerskiego 

Przydałby się natomiast w sztabie Paulo Sousy asystent z Polski. Jerzy Brzęczek był dla reszty kadry - jej piłkarzy, ale i sztabu - parasolem ochronnym. Pewnie za mało uwagi poświęcaliśmy jego asystentom. Dopiero na czwartkowej konferencji prasowej Zbigniew Boniek powiedział, że ten sztab nie rokował i musiał zostać zmieniony. Sztab. Nie selekcjoner. Może to przypadek, może nie.

Portugalczyk otoczył się kompetentnymi ludźmi. Tak się przynajmniej wydaje, gdy przejrzy się ich CV: Antonio Jose Gomez, odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne, pracował w FC Barcelonie z jej trzema ostatnimi trenerami: Luisem Enrique, Ernesto Valverde i Quique Setienem. Najważniejszy asystent Sousy - Manuel Cordeiro to absolwent najlepszego portugalskiego uniwersytetu dla trenerów i uczeń profesora Jorge Castelo, od którego czerpał też Jose Mourinho. Victor Manuel Sanchez Llado, kolejny asystent, to również były pracownik Barcelony: szkolił zespoły U15-U16, a w U17-U18 był analitykiem, następnie został koordynatorem departamentu metodologii całej akademii. 

Zatem po co Sousie Polak? Żeby ten proces wdrażania przebiegł szybciej i łatwiej przyszło mu odnalezienie się w naszej rzeczywistości. Żeby miał mu kto wytłumaczyć naszą mentalność i żeby był w sztabie ktoś, kto zna polską piłkę na wylot, kojarzy piłkarzy, ich charaktery. Szczególnie na początku może to być nieoceniona pomoc. Poza tym, patrzymy w przyszłość: niech przy Sousie i jego asystentach doszkala się polski trener. Takie przyglądanie się pracy Leo Beenhakkera pomogło później Adamowi Nawałce. Maciej Skorża otrzaskał się przy Pawle Janasie. Wychowajmy sobie przyszłego selekcjonera. Oczywiście niełatwo będzie znaleźć taką osobę: nie każdy trener skusi się na pensję asystenta, nie dla każdego będzie to wystarczająco satysfakcjonujące zadanie, nie każdy będzie się nadawał. Do głowy przychodzi mi Łukasz Piszczek, który wie o tej kadrze wszystko, a w dodatku - z tego co słyszę - ma wszelkie predyspozycje do tego, żeby po zejściu z boiska zostać trenerem. To autorytet, człowiek niezwykle spokojny. Według mnie? Kandydat idealny. Nie wiem tylko, czy sam Piszczek chce jeszcze przyjeżdżać na zgrupowania, zamiast w tym czasie odpocząć w domu od ligowych meczów i treningowego reżimu.  

Dopieścić Roberta Lewandowskiego 

- Rozmawiałem o tym ze Zbigniewem Bońkiem i sekretarzem generalnym Maciejem Sawickim, że chcę jak najszybciej zorganizować spotkanie z Robertem Lewandowskim. Mam nadzieję, że odbędzie się ono na początku przyszłego tygodnia. Prawdopodobnie zadzwonimy do Lewandowskiego w piątek, po zorganizowaniu wszystkich spraw w federacji - mówił Sousa.  

Dobrze, że nowy selekcjoner rozumie potrzebę dogadania się z kapitanem i potraktowania go na wyjątkowych zasadach. W żadnej drużynie piłkarskiej nie ma równości. Są piłkarze ważni i ważniejsi. A reprezentacja Polski to jeszcze inny przypadek - podobny do Argentyny i Portugalii. Jesteśmy zespołem z jednym wyróżniającym się zawodnikiem, kapitanem, mającym wpływ na resztę. Jego zdanie sporo znaczy w szatni. On sam jeszcze więcej znaczy na boisku. Szczęście selekcjonerów naszej reprezentacji polega na tym, że trafił im się przywódca rozsądny, zrównoważony, mający doświadczenie w pracy z najlepszymi trenerami na świecie: Jurgenem Kloppem, Pepem Guardiolą, Carlo Ancelottim czy Hansim Flickiem.  

To oczywiste, że Lewandowski ma ego większe od innych kadrowiczów i musi czuć się ważny. Rozumie to Zbigniew Boniek - już abstrahując od tego, kto pierwszy zadzwonił i kiedy, żeby porozmawiać o zwolnieniu Jerzego Brzęczka - to kapitan był tym pierwszym piłkarzem, z którym prezes zamienił kilka zdań. Selekcjonerowi powinno zależeć na dopieszczeniu Lewandowskiego. Nawałce się udało i w nagrodę dostał 37 goli i 8 asyst w czterdziestu meczach. Brzęczkowi poszło gorzej i kapitan pomógł mu ośmioma golami i sześcioma asystami w osiemnastu spotkaniach.

Olisadebe jasno ocenił wybór Paulo Sousy na selekcjonera reprezentacji PolskiOlisadebe jasno ocenił wybór Paulo Sousy na selekcjonera reprezentacji Polski

Zatroszczyć się o Piotra Zielińskiego 

Niech Piotr Zieliński będzie oczkiem w głowie nowego selekcjonera: Lewandowski poza boiskiem, pomocnik Napoli na nim. W klubie zrobił kolejny krok do przodu: już nie trzeba zaglądać do statystyk dla nerdów, żeby docenić jego klasę - wystarczy spojrzeć na skróty meczów. Polak strzela ważne gole i asystuje. Wyrósł na lidera zespołu. Pisaliśmy o tym obszernie kilka tygodni temu. Teraz chcielibyśmy to samo zobaczyć w meczach reprezentacji. Niech Sousa będzie pierwszym selekcjonerem, który wykorzysta jego zalety. Niech przyjdzie z gotowym pomysłem, otoczy go potrzebnym wsparciem, ustawi w odpowiednim miejscu na boisku, dostosuje pewne schematy pod niego. Niech nie czeka aż Zielińskiemu przeskoczy w głowie, bo to kuriozalne.

Więcej o: